Protokół PePoNa

"Autopsy" do zasady pareto o ktorej piszesz chyba jeszcze nie doszedłem :) Odnosnie dopingu nie zamierzam pokładać nadziei we wspomaganiu farmakologicznym szukam metod treningowych które okażą się przekonywującym bodźcem dla moich miesni ktore przywykły do treningów... słowo "intensywnosc" w obecnie stosowanej metodzie nabiera nowego znaczenia, dziś po każdej serii podchodziłem do okna bo mialem silną chęc zwrócenia porannego białka :) świadczy to o potężnym wyrzucie naturalnego GH. Odnośnie jedzenia - normalna dieta dla gościa ktory chce zaważyć 120kg nie wchodzi w gre, przynajmniej w moim przypadku. Próbowałem jeść zdrowo, dużo, ale to daje efekty tylko do jakiegos poziomu. teraz bede ładował w siebie też śmieci, tonami :) Zobaczymy to rzeczywiscie takie straszne :)

"nie zamierzam pokładać nadziei we wspomaganiu farmakologicznym szukam metod treningowych które okażą się przekonywującym bodźcem dla moich miesni ktore przywykły do treningów... słowo "intensywnosc" w obecnie stosowanej metodzie nabiera nowego znaczenia, dziś po każdej serii podchodziłem do okna bo mialem silną chęc zwrócenia porannego białka :)"

To mi się podoba :) jak treningi to do porzygu, zwłaszcza nóg.

Coś ciekawego, będę śledził.

Mi się maksymalnie udało dobić do 117,5 kg - takiej masy. Żyły nie było, ale krata na brzuchu przez tłuszcz się przebijała jeszcze. Natomiast co do samopoczucia - to masakra. Kupienie ciuchów - masakra. Ilość żarcia - masakra (wlanie w siebie 2 litrów mleka czy zjedzenie garnka ryżu z sokiem na raz nie stanowiło najmniejszego problemu). Obiecałem sobie, że nigdy więcej. Wszędzie się czułem jak słoń w składzie porcelany - taki kloc. Do tego jak nigdy pojawiały się dziwne odrętwienia - szczególnie w obrębie kończyn górnych - w trakcie snu.

Ale dla własnej ciekawości warto spróbować jak jest na takiej masie. A później człowiek już sam decyduje co mu bardziej pasuje. Osobiście postanowiłem trzymać się 100 kg.

dajesz pepo będe lookał, sylwetka kozak, tylko czy mi sie wydaje czy plecy troche słabe?
micha niezła, gdzie ty to mieścisz

nightingal co masz na mysli piszac ze samopoczucie masakra? w negatywnym znaczeniu? po to sobie cierpienia przysparzamy zeby czuc sie zle? x/ napisalem post o lodowatych kąpielach zapraszam testerów alternatywnych metod :D https://www.sfd.pl/Zalety_ZIMNYCH_kapieli-t943095.html davidoo tez tak mysle plecy sa na priorytecie. Uslyszalem od sedziego na zawodach w tym roku ze chcąc walczyć w kategorii superciężkiej do której sie klasyfikuję przekroczywszy 100kg wagi to z moim wzrostem to powinienem wazyc na scenie 120kg i 55cm w reku i to mnie troche sprowadzilo na ziemie ze trzeba brac sie do roboty

Zmieniony przez - PePoNeNt w dniu 2013-05-10 13:31:02

Wikipedia

Zasada PARETO (zasada 80/20 lub 80 na 20)- zasada opisująca wiele zjawisk, w których 20% badanych obiektów związanych jest z 80% pewnych zasobów.

przykłady
20% klientów przynosi 80% zysków,
20% kierowców powoduje 80% wypadków,
20% powierzchni dywanu przypada na 80% zużycia,
20% materiału zajmuje 80% egzaminu,
20% ubrań nosimy przez 80% czasu,
20% pracowników generuje 80% produktów,
20% tekstu pozwala zrozumieć 80% treści.

Tłumacząc na nasze podwórko kulturystyczno-siłowe:
20% wbijanego przez prosów koksu da nam 80% ich sylwetek
20% czasu spędzanego przez prosów na siłowni da nam 80% ich sylwetki
20% objętości treningowej Arnolda S. da nam 80% jego sylwetki
itd. itd.

Oczywiście nie należy tego zawsze brać dosłownie, bo tu wiele czynników się zazębia, ale ta zasada ma spore odzwierciedlenie.

Ferris zresztą pisze, że MED pozwala nam zbliżyć się w każdej dziedzinie do top 5% populacji, gdy absolutna czołówka stanowi 0,5-0,1% osób w danej dziedzinie. I tak twierdzi np. że dla 100kg chłopa nie trzeba dużo pracy na siłowni by np. wciągał 270kg. Natomiast zrobienie z niego 140kg siłacza ciągnącego 450kg zajęłoby 5x więcej zaangażowania na wszelkich polach.

Polecam Ci Pepo jeszcze książkę 4-hour chef, poza tym że jest to książka kucharska (z kilkoma zaj**istymi cheat mealami), to Ferris jeszcze pare sztuczek tam pokazuje, których nie było w 4-hour body.

PePoNeNt

nightingal co masz na mysli piszac ze samopoczucie masakra? w negatywnym znaczeniu? po to sobie cierpienia przysparzamy zeby czuc sie zle?
Zmieniony przez - PePoNeNt w dniu 2013-05-10 13:31:02

No samopoczucie było marne bo non stop byłem obżarty. Do tego te odrętwienia w nocy - moim zdaniem z braku dobrego dokrwienia lub po prostu nacisku mięśni na naczynia krwionośne (może to mój indywidualny przypadek). O jakiejś grze w kosza itp. trzeba zapomnieć bo kilka dynamicznych zmian kierunku ruchu, wyskoki do rzutu czy zbiórki i po godzinie takiej aktywności czułem stawy i piszczele jak człowiek z reumatyzmem. O tym że jedynie ciuchy XXL na mnie wchodziły, co przy wzroście 180 cm powodowało że wszystko było na mnie za długie. No ale ja nie planowałem i nie planuję startu w żadnych zawodach kulturystycznych - więc dla mnie było jasne że muszę być mniejszy dla lepszego komfortu życia.

Na plus siła i stabilność (szczególnie to drugie bo swoje rekordy zrobiłem przy mniejszej wadze) np. w przysiadzie; no i wymiary. Nic poza tym jak dla mnie.

Wpis dla powiadomień, będzie ciekawie, powodzenia

tak jak na bf będę śledził :)