Gosiencji nowe życie po 50/ (pierwsze koty za płoty str.61)

Ieeh, matura to był piękny czas, jedyny kiedy można było liczyć na taki catering

Sok wiśniowy w kartoniku zapamiętam na całe życie. Zadanie z matmy dotyczyło przeprowadzenia przekątnej przez prostopadłościan i za cholerę nie umiałam tego zwizualizować. Wbiłam więc rurkę w pusty kartonik po soczku - pech chciał, że wciąż coś tam było Mina dyra jak zobaczył, jak sikło - bezcenna; moja i mamy, jak zobaczyła biała bluzkę również

Zmieniony przez - shrimp2 w dniu 2013-05-07 09:30:04

Hej
Nic nie zjadła, pojechała już Może kiedyś uda mi się ją tu przyprowadzić... Piszą już..

Miska dzisiejsza:

To ja Ci serdecznie współczuję tej matury. To jeszcze nie mój etap, ale jedyna osobą, w rodzinie, która stresiowała się próbnym egzaminem gimnazjalnym byłam ja. Moze to i dobrze....

I jakie to szczęście, że kiedyś nie trzeba było matmy zdawać

Zmieniony przez - deja vu w dniu 2013-05-07 09:39:22

Esther, ja nawet nie wiem, czy tam będzie katering, bo to w każdej szkole inaczej, sama Kasia nie wiedziała. Za moich czasów rodzice konspiracyjnie pomagali maturzystom przemycając w kanapeczkach ściągi..

shrimp2, a to miałaś chrzest wiśniowy U mnie obyło się bez przygód, ale temat z polskiego okazał się dla mojego życia proroczy: "Poświęcić siebie samego dla innych znaczy zyskać najprawdziwszego siebie"

deja vu, też mam gimnazjalistkę Stres był bardziej z jej ubiorem, bo ona ma duszę artystyczną i lubi się wyróżniać. Pierwszego dnia wdziała bordową sukienkę (aleśsmy się nanegocjowali ), drugiego krótkie spodenki (178 cm, nogi do nieba), w końcu stanęło na czarnych nowych spodniach z dziurą na kolanie...

Zmieniony przez - gosiencja w dniu 2013-05-07 09:56:27

gosia pszenica jest u ladies na cenzurowanym (chleb i makaron zamień na żytni)

ok, dzięki.

Co do cateringu to miałam na myśli moją własną rodzicielkę która robiła mi kanapki

Esther, aaaa...

Zrobiłam z myślą o mojej maturzystce trufle z kaszy jaglanej. Matko, jakie to dobre! (tzn. ja tylko łapy wylizałam, bo tam miód itd). A jakbym tak ze stevią zrobiła to ok będzie? A ksylitol? Pewno gdzieś już są wątki pt. stevia czy ksylitol, ale znaleźć nie mogę ostatecznej konkluzji.
Coś mi dziś kręgosłup lędźwiowy nawala, ale mam nadzieję, że to mięśnie przykręgosłupowe nieużywane latami nagle dały mi znać, że są.