Dla organizatorów zaczęły się już we wtorek, bo wtedy zaczęli przylatywać pierwsi uczestnicy. Tak się szczęśliwie złożyło, że akurat kilka dni wcześniej oddano do użytku ostatni, brakujący odcinek drogi ekspresowej S8, między Wyszkowem a Ostrowią Mazowiecką. Tak więc uczestnicy Mistrzostw cały czas jechali autostradami, od lotniska Chopina do Białegostoku. Było to łatwe, przyjemne i szybie (ok. 2 godzin).
Całość tej gigantycznej imprezy, oprócz amatorskich Mistrzostw Świata w Fitness obejmowała zawodowe Mistrzostwa Świata w Fitness Plażowym, Galę IFBB podsumowującą Ranking 2018 oraz bankiet pożegnalny z dyskoteką. Praktycznie, przez 3 dni byliśmy zajęci imprezą od 09:00 do 24:00.
A teraz strona sportowa. Całe Mistrzostwa były pełne niespodzianek. Zacznijmy od Polskich akcentów. Złote medale wywalczyły te zawodniczki, które nie uchodziły za faworytki. To jest właśnie piękne w sporcie i one też są piękne.
Bikini fitness
Kto mógłby stawiać na Natalię Czajkowską, młodziutką, 19-letnią junioreczkę, która na arenie międzynarodowej jeszcze nic nie zwojowała? Tylko kilka osób w Związku dostrzegało w niej ogromny potencjał i o tym jej mówiliśmy na zgrupowaniach kadry. Ale postępy szły opornie. Ciągle robiła jakieś błędy postawy w zwrotach, ciągle coś nie wychodziło z formą. W Strzegomiu poza finałem, na FIWE przedostatnia, na Pucharze Polski piąta. Dopiero na MP Juniorów w Gorzowie Wielkopolskim zaczęła „pobłyskiwać”. Drugie miejsce, za mistrzynią Europy Patrycją Słaby, a nawet słyszało się dyskusje, czy wynik nie powinien być odwrotny. Ale najważniejsze było to, że przestała robić błędy w postawie i zaczęła dochodzić do optymalnej formy startowej. A w Białymstoku to był już absolutny odlot: pełna uroku, uśmiechnięta, nieskrępowana (chyba czuła, że wreszcie idealnie się prezentuje), czarowała swoją sylwetką, gracją i urodą nie tylko widzów, ale i sędziów. Wejście do finału to już był sukces, ale co dalej? W tym finale była także druga Polka, Justyna Zięcina, która miała lepsze osiągnięcia w jesiennym sezonie. Wreszcie ogłaszanie wyników: czytają miejsce szóste, piąte, czwarte… i nadal nie pada jej nazwisko. Jest medal! Przecieramy oczy ze zdumienia, ona też unosi dłonie do oczu. Ktoś krzyczy z widowni – „Tylko nie rycz, jeszcze nie teraz!” Trzecie miejsce – Inna Soszyńska z Ukrainy. Pozostają we dwie: broniąca tytułu mistrzyni świata Hanna Kulinicz z Rosji i ona. Czy to możliwe, żeby pokonała mistrzynię świata? A jednak! Udało się! Niesamowity, zaskakujący sukces młodej zawodniczki. Oby go udźwignęła.
Justyna Zięcina zajmuje 6 miejsce i to też jest jej sukces. Nigdy tak wysoko w MŚ seniorek nie była. Ale bikini fitness dostarcza nam więcej medali. Już w następnej kategorii, do 164 cm, na scenę wychodzi wicemistrzyni Europy, Anna Woźniakowska. Wielki talent, piękne zarysy sylwetki, trzeba to tylko jeszcze dopracować, doszlifować, nadać finezji. Dwie Ukrainki są nie do pokonania, ale po zaciętej walce z Finką, Iidą Peltonen, udaje jej się wywalczyć brązowy medal. A więc nie schodzi z podium, pozostaje tylko kwestia koloru medalu. No i wreszcie kategoria do 172 cm i pojedynek Magdaleny Stawisiński z niesamowitą Rosjanką, Oksaną Olejnik, o którym pisałem przed Mistrzostwami. I znów los spłatał figla, bo obie pogodziła Litwinka Ramona Ziauberyte. Olejnik brakowało świeżości, było widać, że jej ciało jest zmęczone, słabiej reagujące na bodźce nerwowe płynące do mięśni. Chyba za dużo startów. Pierwszy sygnał był widoczny już w Macedonii, gdzie niespodziewanie przegrała z Jagienką Kamińską, i nie był to prezent sędziów dla Jagienki. Ale Olejnik walczyła o Ranking i wygraną w nim zapewniła sobie już na długo przed MŚ. Wicemistrzyni Europy, Stawisiński, mniej startowała, ale na jesieni wygrała na FIWE oraz w Zabrzu, ulegając jedynie Ziauberyte na Arnold Classic Europe. Niestety, w Białymstoku też nie udało się jej pokonać obu rywalek, więc zdobyła brązowy medal. Olejnik prowadziła po pierwszej rundzie, ale ostatecznie to Ziauberyte zdobyła „złoto”.
W kategorii najwyższej, +172 cm, intrygujący pojedynek gwiazd, ale bez Polek. Szewielewa odpada w „przedbiegach”, zajmując 10 miejsce, ale też jest gładka, nie ma formy. Wyprzedzają ją dwie Polki: Oliwia Mojsiej i Daria Lis. A na szczycie szaleńcza walka dwóch mega gwiazd: ubiegłorocznej mistrzyni świata w open, Natalii Ługowskich, oraz tegorocznej mistrzyni Europy oraz Arnold Classic Europe, Maryny Oborskiej. Głosem jednego sędziego wygrywa Oborska (7:8), chociaż obie panie nie były chyba w swojej szczytowej formie. Mojsiej mogłaby się z nimi „podroczyć”, ale też na jesieni nie osiągnęła takiej formy jak na wiosnę, a przecież powinna mieć nawet jeszcze lepszą. Ze swoją nienaganną sylwetką i atrakcyjną prezencją cały czas pozostaje realną kandydatką do „złota” na MŚ lub Europy.
Wellness fitness
Niesamowita konkurencja: gwiazdy spadają nam jak z nieba!. Najpierw była Dagmara Dominiczak, która w roku ubiegłym zdobyła brązowy medal MŚ. Potem sceny zawojowała tegoroczna debiutantka Nikoletta Sularz, wygrywając Mistrzostwa Europy i kilka innych wielkich imprez, tocząc morderczą walkę z Olgą Kulinycz o przodownictwo w Rankingu IFBB. A teraz doszła nie mniej utalentowana Anna Laskowska. Wszystkie trzy Polki weszły do finału, ale miał on nieprzewidywalny przebieg. Po pierwszej rundzie prowadzi Rosjanka Marija Kozorez, przed Dominiczak i Niemką Danicą Geier. Ale Dominiczak świetnie sobie radzi, jest pewna siebie, w wysokiej formie, atrakcyjnie wyglądająca i poruszająca się po scenie. I udaje jej się odwrócić bieg wydarzeń: doprowadza do remisu 11:11 z Kozorez, a matematyka (porównywanie not sędziowskich), przydziela jej złoty medal! Zaskakująca niespodzianka, bo raczej wszyscy liczyli na wysokie miejsce Sularz, która walczyła o zwycięstwo w Rankingu. Ale uzyskuje ona niestabilne wyniki: raz jest pierwsza, raz szósta. Tym razem była piąta i wszystko wskazywało na to, że przegra Ranking ze startującą w wyższej kategorii „maszynką do zwyciężania” Olgą Kulinycz. Jednak Kulinycz niespodziewanie przegrywa z Włoszką, Lexy Oliver, z którą niedawno wygrała na Arnold Classic Europe, a więc nie zdobędzie dodatkowych punktów za open. Nadal jest szansa. Ostatecznie Sularz utrzymuje prowadzenie w Rankingu i to jest szczęśliwe i piękne ukoronowanie jej niezliczonych startów i bojów w tym sezonie. To z pewnością przejdzie do historii Rankingu: debiutantka wygrywa w tym samym sezonie Światowy Ranking! Będzie arcytrudne do powtórzenia!
Fitness plażowe mężczyzn
Kolejny wielki rankingowy pojedynek rozgrywany był na naszych oczach w fitness plażowym. Tam do ostatnich dni przed Mistrzostwami prowadził Piotr Zieliński, ale po piętach deptali mu Enrique Gutierrez, Renatas Suleimanovas, Dominik Antos i Piotr Majchrowicz. Dużo wyjaśniły zawody w Jekaterynburgu, rozgrywane tydzień przed Białymstokiem. Pojechali tam tylko Gutierrez i Suleimanovas. Wygrywając swoje kategorie, zdobyli po 7 punktów i sytuacja w czołówce zrobiła się bardzo wyrównana. Nadal prowadził Zieliński, ale z minimalną przewagą, więc wszystko zależało od wyników w Białymstoku. Najpierw swoje kategorie wygrali Suleimanovas i Gutierrez. Teraz wszystko zależało od tego, jak wypadnie Zieliński oraz kto wygra open (overall). Nasz zawodnik nie stanął na najwyższym stopniu podium, zdobywając tylko brązowy medal. To i tak ogromny sukces, ale to „tylko” odnosi się do dorobku w Rankingu. W tej sytuacji na czoło, 1 punktem, wysunął się Gutierrez i miał jeszcze szansę na wygranie overall (dodatkowe 5 punktów). Ostatnio zwykle wygrywał kategorię overall, ale tym razem niespodziewanie zajął dopiero 3 miejsce. W tej sytuacji ogromną szansę na wygranie Rankingu miał Suleimanovas. Wystarczyło wygrać overall. Udało mu się pokonać Gutierreza, ale… czempionem czempionów został niespodziewanie Chińczyk Liu Maoyi! Czy rzeczywiście jest aż tak dobry? Tak, czy owak, odebrał Litwinowi niebywałą szansę na sukces w Rankingu. Punktacja nie uległa więc zmianie i Suleimanovas zajął 3 miejsce. W ten sposób zamiast 15 000 EUR dostał jedynie 5 000 EUR, a Zielińskiemu przypadło 9 000 EUR. Ostateczna punktacja tej „wielkiej trójki” była następująca: 73:72:71. Tutaj 1 punkt był na wagę kilku tysięcy Euro!
Pomimo niezbyt udanego występu (7 miejsce), Majchrowicz dogonił Antosa w punktacji i uplasował się na 4 pozycji w Rankingu (4000 EUR). Nic więcej by nie zyskał, nawet gdyby wygrał overall. Idealne zakończenie! A Zieliński? Gdyby zamiast 3 miejsca zajął 2, zostałby zwycięzcą Rankingu, zyskując dodatkowe 3 punkty i 6000 EUR. Tu widać całą specyfikę rankingów: od wczesnej wiosny jeździli po świecie, startując w kilkunastu imprezach i wydając na to mnóstwo pieniędzy, a tu na koniec o zwycięstwie decydował 1 punkt! To tak, jakby kolarzy na mecie wieloetapowego wyścigu dzieliła 1 sekunda.
Fitness sylwetkowe kobiet
Teoretycznie, można było liczyć tu na duże sukcesy. Wreszcie wystawialiśmy byłą mistrzynię świata i byłą mistrzynię Europy. Udało się połowicznie. Ta, na którą mniej liczono, Martyna Staszewska, po kilku mniej udanych startach wreszcie osiągnęła życiową formę, lepszą niż na Mistrzostwach Europy 2017. Aktualna mistrzyni Europy, Litwinka Virginija Kaminska, była nie do pokonania (później zresztą wygrała overall). Ale po zaciętej walce z Norweżką Marte Lian, Staszewska zdobywa srebrny medal. Piękny, wartościowy „powrót do gry” na najwyższym poziomie! A podwójna mistrzyni świata 2017, Katarzyna Dudek, minimalnie nie trafiła z formą. Po ubiegłorocznych sukcesach wydawało się, ze jest naszą „maszynką do wygrywania”, ale sportowcy mają też ludzkie problemy. Nie zawsze powtórka tego samego cyklu przygotowań daje takie same rezultaty. Organizm czasami nieco inaczej reaguje. Tym różnimy się od maszyn. Weszła do finału, ale tu już było bardzo ciężko i skończyło się na 5 miejscu. Niespodziewanie wygrywa mało znana Ukrainka Wiktoria Koziniec. Nowy talent, nowa gwiazda.
Fitness atletyczne kobiet
Mamy tu jedną gwiazdę najwyższej klasy międzynarodowej, wicemistrzynię Europy Aleksandrę Krzyworzekę, oraz dwie wschodzące gwiazdy: Anetę Heluszkę i Agnieszkę Łuczak. Pani Ola stanęła na wysokości zadania, zdobywając swój pierwszy medal MŚ – brązowy. Ukrainka Wiktoria Pogribniak – absolutna mistrzyni Europy i tryumfatorka Arnold Classic Europe była nie do pokonania. Wicemistrzyni Arnold Classic, Węgierka Beata Harcos była w wyśmienitej formie, co dało jej srebrny medal. Ale potem doszło do sensacji. Kategorię niższą, do 163 cm, zdominowały dwie panie grubo po „40-tce”. Wygrała 44-letnia Natalia Diczkowska z Ukrainy, która wróciła po kilkuletniej przerwie, wyprzedzając 50-letnią mistrzynię świata 2017, Natalię Bystrową z Rosji. Ale i tak nie były to najstarsze zawodniczki na scenie. Japonka Satoko Yamanouchi (8 miejsce) ma 58 lat, a jej koleżanka Megumi Sawada (5 miejsce) jest tylko o rok młodsza. Do sensacji doszło natomiast w overall, gdzie Diczkowskiej udało się 1 punktem pokonać o 14 lat młodszą Pogribniak i wyjść na 2 miejsce w Rankingu. Odważne starsze panie dzielnie stawiły czoła młodzieży! W tej niższej kategorii zadebiutowała Aneta Heluszka, która przez całą swoją dotychczasową karierę sportową startowała w fitness sylwetkowym. Jednak na tyle rozwinęła i dopracowała umięśnienie, że musiała już tej zmiany dokonać. W rundzie 1 i 3 toczyła wyrównany bój z tryumfatorką Arnold Europe, Yasenią Garciją, ale 2 runda dała kilkupunktową przewagę Hiszpance. Jednak Pani Aneta ma jeszcze spore rezerwy w tej konkurencji i gdy je wykorzysta, medale powinny być w jej zasięgu, i to już na najbliższych ME. Agnieszce Łuczak zabrakło 1 punktu, aby wejść do finału, ale bardzo korzystnie przemodelowała sylwetkę i wizaż, co powinno przynieść jej awans do ścisłej czołówki w przyszłym roku.
Sporego sportowego pecha miał nasz reprezentant w fitness plażowym atletycznym, Łukasz Małodobry: przegrał brązowy medal przy remisie punktowym w obu rundach z Hiszpanem Dario Fernandezem. Życzymy więcej szczęścia na kolejnych zawodach!
Pewnie większość uczestników spotka się znów na MŚ za rok, chociaż nie wiadomo jeszcze gdzie, gdyż organizator Mistrzostw Świata w Fitness 2019 nie został jeszcze ustalony. Być może dojdzie do tego za 10 dni na Kongresie IFBB w Benidormie.