DampazW mojej pracy głównej- cateringowej to jednak jest jeszcze coś takiego, że jak zacznę kogoś namawiać, że musi jeść więcej to często się speszy i ucieknie- nie zamówi.
Więc bardzo często muszę nawet wspierać ich takie zachowania.
No ale cóż, pracę też chce mieć, chodź tego w cholerę nie lubie
Tak naprawdę jestem więźniem "tendencji" społeczeństwa...
A tendencja jest taka że "dobra, przechodze na dietę". Dieta, a co to? Przechodzę? To co potem wrócisz do opychania się syfem tak? Więc to tylko okres/stan przejściowy, a to powinno byc racjonalne odżywianie przez całe życie..
Ps. Sam lepszy nie byłem jak kilka lat temu prowadziłem tu dziennik kulturystyczny. Redukcja z 122kg na 90kg (okres agresywnych mas/ redukcji), to co po redukcji do mcdonalda i 10 cheeseburgerów na raz.
Zmieniony przez - Dampaz w dniu 2019-12-18 09:44:25
Właśnie dlatego nie lubię terminu "dieta", bo dieta ma datę zapadalności. Mam dietę do "x.x.xxxx". Wolę sformułowanie odżywianie i zmianę nawyków żywieniowych, niż zmianę diety.