(L) skeni / REDUKCJA / trening ciała i samodyscypliny

dziś odnotowałam postępy

ZAŁOŻENIE 3 SERIE 12 POWT. +PRZED SERIA PRÓBNA

1. MC 21kg/ 23,5kg/ 26kg(6 powt.) ostatnio był max 18,5
dzisiaj miałam znów korektę techniki przez trenera-tak jak ostatnio widzę, że jeśli robi się poprawną techniką to za tym idzie możliwość podnoszenia większego obciążenia-mam pyt czy w MC poprawne są odgięcia się tułowia do tyłu w momencie wyprostowania sylwetki?

2. SZTANGA ŻOŁNIERSKA 15,7KG/ 18,5KG/ 18,5KG(8 powt.) ost tylko jedną serie robiłam z 18,5

3.ŚCIĄGANIE DRĄŻKA GÓRA 25kg/ 25kg/ 30kg( 5powt) ostatnio zaczynałam od 20kg

4.WYPADY-dziś robiłąm je na suwnicy(o ile dobrze to nazywam)

tym samym ciężar o 10 kg większy-dziś 28kg

5.UGINANIE NÓG NA SIEDZĄCO- 40kg/ 45kg/ 45kg ostatnio 40 było max

20 min aero
jak widać raz lepiej raz gorzej z tymi progresami


ps. pozdrowienia dla motywującej mnie Różki

Zmieniony przez - skeni w dniu 2010-11-18 21:42:30

ładnie i ciezary zaczynaja miec ludzkie wartosci, skonczysz ten cykl to zobaczysz jak juz bedziesz czula cwiczenia

I jak zwykle kilka malych uwag
nie rob cwiczen na suwnicy, ani przysiadow ani wypadow, nie pozwalasz cialu ukladac sie w naturalny spsoob tylko narzucasz mu nienaturalny ruch z maszyny, nie potrzebujesz tego, sztanga na plecy i cwicz niech miesni brzucha kombinuja ja utrzymac rownowage, niech ramiona lapia pion itd itp

Nie odginaj tulowia do tylu przy wyproscie, zepnij lopatki ale stoj prosto, nie kiwaj sie

super-dziękuję za uwagi Obli!!!

mam pytanie do Was-czy to jest normalne dla osób redukujących na diecie zbilansowanej z minusem-że są stale głodne-czyt. ja jestem głodna?

o ile cały dzień się jest w biegu, nie ma się czasu myśleć o tym i nie zauważam tak tego, to jednak, jeśli mam dzień gdy jestem w domu-masakra

dziś nie dość,że cały dzień w domu to jeszcze nie u siebie, ale u Mamy, czyli pt. "a może byś zjadła....?"

dzisiejszy dzień trudno jest nazwać dniem z wysokimi węglami, trudno też nazwać dniem z cheat mealem, a nawet jednym i drugim na raz

czyli jak to wyglądało:

70g owsiane
20g orzechy
1 jajko
400ml mleka 0,5%

350g mięsa ze schabu-kości
-na tym ugotowana zupa zapychaczka
tzn. starta marchew, ogórki i seler, zabielone mlekiem 0,5%

grzechy węglowe:

50g makaronu z jogurtem
200g płatków musli
kostka gorzkiej czekolady
1 figa suszona

nawet już nie liczyłam B/T/W- bez tego widać że prawie same węgle

niby jem sporo warzyw w tygodniu, ale jak będę jadła ich dużo to też w końcu będzie trzeba wliczać

jak będę jadła więcej to wogóle mi nie ruszy ta redukcja porządnie-może powinnam przycisnąć bardziej z treningiem?

mój reset, tj. ten po 12tyg. przypada niestety w święta-obawiam się, ze przy maminych garnkach moja silna wola będzie nastawiona na ogromna pokusę

wolałabym przetrwać ten czas z trzymaniem się ściśle swojego-wtedy nic nie kusi, bo i tak się wie że nie można,

przetrwać-a potem na spokojnie sobie trochę poluzować-ja rozumiem , że jest to tydzień na zapotrzebowaniu takim wyliczonym z TDEE, czyli u mnie ok 2300kcal i wtedy też na tych swoich produktach-tyle, ze można na większe porcje sobie pozwolić tak?

aj-nikt nie mówił, że będzie łatwo

chcę jeszcze dopytać-jak zbilansować tą dzisiejszą nadwyżkę kaloryczną-przez 2-3dni odjąć po 200kcal, czy może raczej podokładać aerobów w treningach?

Zmieniony przez - skeni w dniu 2010-11-20 20:59:07

chcę jeszcze dopytać-jak zbilansować tą dzisiejszą nadwyżkę kaloryczną-przez 2-3dni odjąć po 200kcal, czy może raczej podokładać aerobów w treningach

zignorowac

^Dokładnie jak Magdalena

Tak naprawdę liczy się bilans tygodniowy, więc 200kcal/7dni=niecałe 30kcal nadwyżki dziennie

no właśnie-jeśli to jest 200kcal nadwyżki to żaden problem, u mnie to wyszło ulala....lepiej nie mowić (tam wieczorem zjadlam jeszcze jakies ciemne pieczywo)
nie chodzi o łakomstwo ale o głod-jak czlowiek przez dluszy czas czuje sie nienajedzony, to jak raz sie naje to potem wychodzi ze zrobil w ciagu dnia podwojne zapotrzebowanie i jest dopiero zonk

też jak jakaś impreza wypada czy coś-nie trzeba nieraz niewiadomo jakich niezdrowych i slodyczowych rzeczy zjesc aby wpadlo dodatkowe ok 2000kcal (nie mowie tu o cotygodniowych wpadkach, ale o takiej uczcie raz na kwartał m/w)

jeśli zdarzy sie już tak-to jak zgubić tą 2000 nadwyżkę-opcje:

-odjąc po 300kcal dziennie przez 7 dni (nawet jeśli zejdziemy z bilansem ponizej podst.zapotrzebowania)?
-rozbić to na dluzszy okres np. 2 tyg. minus 150kcal?
-podwoic dawke aerobów w tygodniu?
-a może zrobić sobie 1 dzień postu i zalatwic to od razu?

chce byc na czysto z miska, z drugiej strony nie chciałabym też popadać w tym w jakąś chorą obsesję

kiedyś to był mój największy problem-mogłąm przez jakiś czas bardzo dużo i restrykcyjnie sobie odmawiać-a potem przychodził czas ze chciałam sprobować wszystkiego czego tak sobie odmawialam-bledne kolo

nie czuję teraz, żebym sobie czegoś wielce odmawiała
-lubię to co teraz robię-myślę że to jest podstawa-bo jesli mamy takie nastawienie, że "teraz musze sobie odmówić" to tylko kumuluje nasz "wewnetrzny niezaspokojony głod"-ktory predzej czy pozniej tłumiony wybuchnie, a nie o to chodzi, żeby się krecic w kółko i gonić z wyrzutami sumienia

nie chce mieć wyrzutów-i się teraz tyrać za każdy niezwykle grzeszny kęs
fakt jest taki ,że wygenerowałam sobie sporą nadwyżkę w bilansie i chciałabym to jak najrozsądniej spalić

myślę że na tą chwilę to jest dla mnie najistotniejsza kwestia...
nie da się na dłuższą metę robić czegoś co jest męczące, nieprzyjemne...a przynajmniej nie będzie z tego długotrwałych efektów

czy inni tez mają takie problemy? a może tylko ja tak komplikuję?

dzisiejszy trening wkleję póżniej (były progresy)

Wrzuc kobieto na luz, nawet jak zjadlas +2000 to co? Najwyzej redukcja opozni sie o kilka dni i tyle (czytaj nie schudniesz 2.5kg tylko 2.3). Nie bawmy sie w aptekarzy, patrz w dlugim okresie. Z doswiadczenia wiem, ze takie proby 'nadrabiania' lakomstwa koncza sie duzym napieciem. Zaakceptuj fakt, ze bylo fajnie, pojadlas, a teraz czysto i trening. Takich wpadek bedzie wiecej, jesli bedziesz sie spinac po kazdej zaczniesz rozkrecac spirale pt.to jeszcze kawalek ciasta, bo od jutra dieta albo np. jeszcze kawalek ciasta, a jutro odejme 300 kcal itp. Jestesmy ludzmi, a zycie ma byc fajne, nawet redukcja. Ja schudlam z 6kg majac co 2 tygodnie jakis syf na sumieniu.

AMEN

Zmieniony przez - wrong w dniu 2010-11-21 19:20:18

Wrong-dzięki że Cie tu mam!
nie chodzi o to że uspokajasz mi sumienie-ale po prostu nie dasz mi zwariować!

często, jak wydaje mi się, ze opornie to wszystko idzie-przypominam sobie co pisałaś mi na samym początku, jak panikowałam-o tym, ze nieraz trzeba się 3 msc. przemeczyc żeby zaczęło ładnie ruszać

teraz 2 razy w tyg. ważyłąm się, i to wcale nie na czczo=pokazuje 75,5kg-czyli coś tam się zaczyna dziać (wrzesień moje poczatki na forum wogóle i szukanie diety było 81kg) takze byle konsekwentnie i do przodu

bez Was sobie nie wyobrażam tego
DZIĘKUJĘ!!!!

Haha, a ja myslalam, ze mnie w koncu wykopia stad za to nieustanne pyerdolenie. Wazne, zeby widziec postep, nie patrzec na drobne niedopatrzenia. A poza tym powinnas miec cheat meal i tyle. Ja np. w czasie redukcji jadlam slodycze, bo bym chyba pyerdolnela bez nich, a jak mialo spadac tak spadlo. Znam ten bol, gdy chcialoby sie sprobowac wszystkiego, ale nad tym trzeba pracowac i zobaczyc co dziala. Odstawilam slodycze, bo jak pisze Obli dla mojego typu sylwetki to zabojstwo i ten argument zadzialal, w zwiazku z czym JUZ nie mam problemu co by tu zjesc.No, ogolnie sie polecam.

I nie patrz na wage. Waga mowi rozne rzeczy, czlowiek sie wkreca w jakies takie myslenie, ze przy wadze x bede chuda, a przy wadze y nie, a tak naprawde najwazniejsze sa wymiary i ewentualnie rozmiar ciucha, bo tylko jeden facet jakiego znam ma rentgen w oku i rozpoznaje wage na odleglosc, reszta zawsze Ci da z 60kg

No i ostatni argument, PLAZA 2011 dopiero za jakies 8 miesiecy

Zmieniony przez - wrong w dniu 2010-11-21 19:59:29