Istnieje wiele rodzajów substancji farmakologicznych, które mogą mieć wpływ na pozbywanie się tłuszczu podskórnego czy wisceralnego. Niestety większość z dostępnych na czarnym rynku może spowodować ciężkie powikłania zdrowotne (beta-mimetyki, fenfluramina, sibutramina, fentermina) lub zabić (DNP). Niektóre ze środków stosowanych do leczenia otyłości okazywały się powodować nieuleczalne choroby, dlatego wycofano je ze sprzedaży.

  1. Zabójczy czarny rynek 
  2. Zacznij od małych zmian
  3. Zielona herbata
  4. Zielona herbata a mikroflora jelitowa
  5. Zielona herbata dobrze współgra z kofeiną

Zabójczy czarny rynek 

Problem w tym, iż czasem działo się tak dopiero po kilkudziesięciu latach. W roku 2011 wybuchł ogromny skandal. Okazało się, że lek mediator zabił we Francji setki osób. Jego głównym składnikiem był benfluorex - wywoływał niewydolność zastawek serca. Jak obliczono, mediator w latach 1976 - 2009 zabił ponad 1 300 osób, a do szpitala trafiło 3 100 pacjentów i wcale nie wiemy, czy nie jest to czubek góry lodowej.

Dlatego nie warto sięgać po podejrzane preparaty pochodzące z Tajlandii, Chin czy Korei. Nigdy nie wiesz, czy taka przygoda nie skończy się w szpitalu. Jeśli ktoś jest na tyle zdesperowany, iż musi sięgać po substancje tego kalibru, to ostrzegam, iż często efekty są krótkotrwałe.

Zacznij od małych zmian

Trwała redukcja masy ciała wymaga wdrożenia zmian na całe dalsze życie. Byłeś nieaktywny fizycznie - zacznij spacerować, dostarczałeś za dużo energii względem wydatku - ogranicz ilość pokarmu, nie trenowałeś w sposób zorganizowany - wdróż plan treningowy.

Największą bolączką współczesnej diety są produkty wysokoprzetworzone. Im jest ich więcej, tym trudniej o uzyskanie trwałych zmian w wyglądzie sylwetki. Robiąc zakupy nie kieruj się tylko kalorycznością, ale też stopniem przetworzenia. 

Okazuje się, że obecna w suplementach diety zielona herbata wywiera wielokierunkowe działanie sprzyjające pozbywaniu się tkanki tłuszczowej. 

Zielona herbata

zielona herbata

Badanie naukowe

W jednym z badań opublikowanym w październiku 2019 r., 30 uczestniczek z nadwagą przydzielono losowo do 3 grup:

  • trening wytrzymałościowy + placebo 
  • trening wytrzymałościowy + ekstrakt zielonej herbaty 500 mg dziennie 
  • grupa kontrolna (bez ćwiczeń) + placebo.

Ćwiczenia składały się z 8-tygodniowego programu treningu wytrzymałościowego, obejmującego 3 sesje w tygodniu (aerobik, aerobowy trening obwodowy; szybki marsz lub jogging o umiarkowanej intensywności 40 - 59% rezerwy tętna). Zastosowana dawka GTE wynosiła 500 mg / dobę w postaci kapsułki z zieloną herbatą. Ekstrakt z zielonej herbaty pochodził z USA. Uczestnicy grupy ET + GTE otrzymywali dzienną dawkę dostarczającą 500 mg wspomnianego ekstraktu, podczas gdy osoby z pozostałych 2 grup otrzymywały identyczną kapsułkę, ale zawierającą mąkę z ciecierzycy.  

Każda kapsułka GTE zawierała:

  • minimum 75% katechin polifenolowych
  • 15 mg naturalnej kofeiny (około 1/6 filiżanki kawy)
  • minimum 45% galusanu epigallokatechiny (EGCG) - kluczowego przeciwutleniacza odpowiadającego za wiele korzyści zdrowotnych (m.in. wykazuje działanie antynowotworowe).

W dni nietreningowe panie otrzymywały ekstrakt lub placebo wieczorem, a w dni treningowe było to ~1 h przed każdą sesją treningową dla obu grup ET + GTE i ET + P.

jogging - kobieta

Wyniki po 8 tygodniach:

  • grupa treningu i placebo straciła ~2 kg masy ciała, w tym 2,7 punkta % tkanki tłuszczowej (w innym miejscu naukowcy twierdzą, że ta grupa straciła tylko 1,6 kg masy)
  • grupa treningu i placebo wyjściowo dostarczała 1 897 kcal dziennie, na koniec 1 820 kcal dziennie
  • grupa treningu i ekstraktu z zielonej herbaty straciła ~2,2 kg masy ciała, w tym 4,5 punkta % tkanki tłuszczowej (czyli mimo, iż spadek masy ciała nie był znacząco większy, to pozbyto się o wiele więcej tłuszczu niż w grupie placebo)
  • grupa treningu i ekstraktu z zielonej herbaty dostarczała na początku 1 926 kcal dziennie, na koniec 1 815 kcal dziennie.

Polecamy również: Najlepsza dieta na 2023 rok

Komentarz do badania

W tym badaniu najbardziej szokuje podaż protein - wynosiła bowiem tylko od 51 do 62 g dziennie. Jak dla kobiety ważącej od 67 do 74 kg, która stosuje program redukcyjny, jest to po prostu skandalicznie mała wartość. Z dużą dozą pewności można stwierdzić, iż panie pozbyłyby się o wiele więcej tkanki tłuszczowej, gdyby zastosowano dietę wysokobiałkową, tj. podaż od 167 do 185 g protein dziennie.

Badanie to pokazuje fakt, o którym do znudzenia powtarzam od 10 lat: mało intensywny trening aerobowy przynosi znikome korzyści. W ciągu 2 miesięcy panie pozbyły się tylko 2 kg wagi mimo prowadzenia 3 sesji treningowych. Nawet gdy zastosowano aerobowy trening obwodowy (5 stacji po 3 minuty pracy: szybki marsz lub jogging na bieżni, praca na maszynie imitującej wiosłowanie, ergometrze rowerowym, schodach i orbitreku), to był on zdecydowanie za lekki.

Tajemnicę braku efektów można wytłumaczyć karygodnym błędem, jaki zrobili naukowcy. Otóż 1 h przed rozpoczęciem wysiłku kobiety jadły banana. Banan, który jest dojrzały, ma mało skrobi, a dużo cukrów o szybkiej kinetyce. Taka przekąska powoduje wyrzut insuliny z trzustki.

Polecamy również: Kofeina vs zielona herbata, a spalanie tłuszczu

Insulina ma znaczący wpływ na obniżenie uruchamiania i utleniania rezerw tkanki tłuszczowej. Otyłe panie (35 - 40% tkanki tłuszczowej) nie powinny dostarczać węglowodanów 4 - 6 h przed planowanym treningiem, ani też w okresie kilku godzin po treningu siłowym, aerobowym czy interwałowym. Dużo lepszym rozwiązaniem dla takiej osoby w okresie powysiłkowym są tłuszcze (ilość zależy od dziennej podaży energii) oraz białko serwatkowe (można w pełni nie wliczać go do bilansu energetycznego, gdyż ma znikomy potencjał tuczący).

Wnioski

zielona herbata

Jak widać zielona herbata przyspiesza redukcję tkanki tłuszczowej. Wykazuje też silne działanie przeciwzapalne, gdyż odnotowano spadek białka c-reaktywnego w grupie suplementacji. Sam trening również prowadził do spadku CRP, ale w mniejszym stopniu. Ekstrakt zielonej herbaty prowadził również do wzrostu stężenia przeciwzapalnej adiponektyny. Jej stężenie jest wyraźnie niższe u pacjentów z insulinoopornością oraz z niealkoholowym stłuszczeniem wątroby. Adiponektyna hamuje przekaźnictwo czynnika martwicy nowotworów, a więc działa przeciwzapalnie.

Polecamy również: Spalacze tłuszczu ranking - najlepszy spalacz tłuszczu

Zielona herbata a mikroflora jelitowa

Według badań naukowych zielona herbata może modyfikować mikroflorę jelitową i przynosić korzyści w przypadku otyłości wywołanej dietą wysokotłuszczową (HFD). Naukowcy odkryli, iż prewencja jest ważniejsza niż interwencja. Spożywanie zielonej herbaty pomaga zapobiegać otyłości wywołanej niewłaściwą dietą. Działo się tak nawet, gdy zwierzętom odstawiono zieloną herbatę, a dopiero później wdrożono u nich szkodliwą, tuczącą dietę. Tymczasem już utuczone myszy nie czerpały aż tak dużych korzyści z zielonej herbaty.

Zielona herbata modyfikuje mikroflorę jelitową i w ten sposób przynosi profitów w dalszym życiu (nawet jeśli przestanie się ją stosować). Aby uzyskać trwałe ochronne działanie zielonej herbaty, należałoby stosować ją na długo przed wystąpieniem otyłości. U już otyłych zielona herbata może mieć wpływ na spowolnienie przyrostu masy ciała. Wykazano też, iż zielona herbata zmniejsza ekspresję cytokin prozapalnych, takich jak TNF-α, IL-6 oraz IL-1β, oraz hamuje szlak sygnałowy TLR4.

Zielona herbata dobrze współgra z kofeiną

Naukowcy sprawdzali, jak ekstrakt z zielonej herbaty zawierający dużo kofeiny i polifenoli katechinowych, może wpływać na 24-godzinny wydatek energetyczny (EE) i utlenianie tłuszczów u ludzi.

Badano 24-godzinny wydatek energetyczny, współczynnik oddechowy (RQ), wydalanie azotu i metabolitów katecholamin z moczem u 10 zdrowych mężczyzn.

Przy 3 osobnych próbach losowo przydzielano osoby do 3 grup:

  • ekstraktu z zielonej herbaty (50 mg kofeiny i 90 mg galusanu epigalokatechiny)
  • kofeiny (50 mg)
  • placebo.

Stosowano środki podczas śniadania, lunchu i kolacji. A więc dzienna dawka wynosiła 150 mg kofeiny i 270 mg galusanu epigalokatechiny w grupie zielonej herbaty oraz 150 mg kofeiny w grupie, która otrzymywała czystą kofeinę.

Polecamy również: Ranking TOP5 - suplementy z zieloną herbatą

Wyniki

w porównaniu z placebo podawanie ekstraktu z zielonej herbaty spowodowało wzrost wydatku energetycznego o 4% w ciągu 24 godzin i znaczący spadek RQ w ciągu 24 godzin (z 0,88 do 0,8). Wydalanie metabolitów noradrenaliny w moczu przez 24 godziny było wyższe o 40% podczas podawania ekstraktu z zielonej herbaty niż w grupie placebo. Podawanie kofeiny w ilościach równoważnych z ilością zawartą w ekstrakcie z zielonej herbaty, nie miało wpływu na wydatek energetyczny, współczynnik oddechowy, ilość azotu w moczu ani stężenie katecholamin (czyli to znaczy, że mechanizm działania zielonej herbaty jest inny, niż tylko poprzez oddziaływanie kofeiny)

Wnioski

Zielona herbata ma właściwości termogeniczne i sprzyja utlenianiu tłuszczu prawdopodobnie przez działanie galusanu epigallokatechiny, gdyż kofeiny było tam trochę za mało. Ekstrakt z zielonej herbaty może odgrywać rolę w kontrolowaniu składu ciała poprzez aktywację termogenezy, wzrost utleniania tłuszczów lub jedno i drugie zjawisko równocześnie. Najprawdopodobniej warto połączyć np. 500 mg ekstraktu z zielonej herbaty z 3 - 5 mg czystej kofeiny na kg masy ciała i taką mieszankę stosować 1 - 1,5 h przed treningiem aerobowym, interwałowym czy siłowym.

Referencje:

Reza Bagheri i in. Does green tea extract enhance the anti‐inflammatory effects of exercise on fat loss? https://bpspubs.onlinelibrary.wiley.com/doi/full/10.1111/bcp.14176

JingZhu i in. Preventive consumption of green tea modifies the gut microbiota and provides persistent protection from high-fat diet-induced obesity https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1756464619305456

YuLi i in. Green tea polyphenols decrease weight gain, ameliorate alteration of gut microbiota, and mitigate intestinal inflammation in canines with high-fat-diet-induced obesity https://www.sciencedirect.com/science/article/abs/pii/S0955286319302748

Daniel Gahreman “Green Tea, Intermittent Sprinting Exercise, and Fat Oxidation” https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC4517022/

Adrian B. Hodgson, Rebecca K. Randell, and Asker E. Jeukendrup “The Effect of Green Tea Extract on Fat Oxidation at Rest and during Exercise: Evidence of Efficacy and Proposed Mechanisms” https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC3649093/

Säntosh K. Katiyar i in. „Green Tea and Skin” https://jamanetwork.com/journals/jamadermatology/article-abstract/190508

Santosh K. Katiyar Craig A. Elmets „Green tea polyphenolic antioxidants and skin photoprotection (Review)” https://www.spandidos-publications.com/ijo/18/6/1307

Stephen D. Ryder „Niealkoholowe stłuszczenie wątroby” https://podyplomie.pl/medycyna/26957,niealkoholowe-stluszczenie-watroby

Zawarte treści mają charakter wyłącznie edukacyjny i informacyjny. Starannie dbamy o ich merytoryczną poprawność. Niemniej jednak, nie mają one na celu zastępować indywidualnej porady u specjalisty, dostosowanej do konkretnej sytuacji czytelnika.
Komentarze (10)
M-ka

Coraz częściej mam wrażenie, że badania są celowo tak projektowane, aby zafałszować obraz rzeczywistości; ewentualnie że ci "naukowcy" to stado ignorantów popełniających rażące błędy.
Jak można odchudzającym się ludziom nie dać białka, a za to podkarmiać ich cukrami prostymi i to w newralgicznym momencie...

0
Bull

Niestety duża część osób ( zawłaszcza kobiet) nie osiąga w diecie nawet 0.5g białka na kg m.c. Dlatego takie badanie jest niekoniecznie odległe od realiów. Ide o zakład, że "standardowa" dieta polki nie przekracza 50g.

2
M-ka

Rozumiem; miałoby to niby odzwierciedlać realia. Tylko bez sensu to widzę, jako takie zaczynanie od niewłaściwej strony... Wdrożyć suplement, nie wspominając o podstawowych błędach.

Może ci ludzie biorą za punkt wyjścia chorą rzeczywistość i nawet nie zdają sobie sprawy?...

0
M-ka

Może chodziło o pokazanie małej skuteczności zielonej herbaty (wiem, znów teoria spiskowa).
Naturalne preparaty są teraz zwalczane, jak i ludzie badający zioła i promujący ziołolecznictwo. Np. polski znany naukowiec w dziedzinie fitoterapii, dr Henryk Różański, miał w internecie swoje bogate zasoby wiedzy (za darmo dostępne dla zainteresowanych) i niejednokrotnie atakowali go hakerzy!

Wspomina o tym przez chwilkę gdzieś blisko początku też dr Hubert Czerniak - kiedyś polscy lekarze mieli normalnie egzamin z fitoterapii!

Bardzo, bardzo ciekawy wywiad, zahaczający o różne kwestie związane z możliwościami lekarzy w obecnych czasach i z tzw. nauką.

https://m.cda.pl/video/26182880f/vfilm?fbclid=IwAR0Hxl-dbiHY06ooDKIYZLuWZKrabsGRn01cs4vC9kvXCvncPoUiWlUMvFE 

0
_Knife_

"Naturalne preparaty są teraz zwalczane, jak i ludzie badający zioła i promujący ziołolecznictwo. Np. polski znany naukowiec w dziedzinie fitoterapii, dr Henryk Różański, miał w internecie swoje bogate zasoby wiedzy (za darmo dostępne dla zainteresowanych) i niejednokrotnie atakowali go hakerzy!"

Zlituj się. Jest odwrotnie, masz do dyspozycji tysiące książek o ziołach, na każdym rogu i setki tysięcy stron w sieci. Dziwne, że w serwisie GOOGLE masz ponad 86 tys. odnośników https://scholar.google.pl/scholar?hl=pl&as_sdt=0%2C5&q=phytotherapy&oq=phytot, a w pubmed ponad 40 tys. i najwięcej z ostatniej dekady, przypadek? https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/?term=phytotherapy

Problem w tym, iż większość ziół zawiera farmakologię, więc nie jest ani bezpieczna, ani dobrze nie współgra z lekami. Stosowanie ziół na własną rękę to głupota, a większość ludzi nie ogarnia nawet podstaw medycyny, a co dopiero biochemii i farmakologii. Wciska się też zioła które mają leczyć wszystko, a na to jest bardzo mało dowodów. W wielu przypadkach taka terapia zamiast normalnego leczenia może zabić (patrz Zięba i jego wynalazki).

0
M-ka

Oczywiście, są dwa sprzeczne trendy - rozpowszechniania i pogłębiania tej wiedzy oraz systematycznego zwalczania.
Ludzie się trochę ocknęli, widząc "postępy" medycyny opartej na objawowo leczących preparatach i na zasadzie akcja-reakcja - nastąpił zwrot w stronę ziół, a część badaczy - niezmiennie - zajmowała się tym cały czas...

To nie jest tylko moje zdanie, ale trochę bardziej "kumatych" w tych sprawach osób, które znają temat "od podszewki".

To, o czym np. mówił pan dr H. Czerniak, to jest właśnie przykład zwalczania systemowego. Kto jak kto, ale lekarze powinni mieć choćby podstawy wykształcenia w tym kierunku.
Nie znają się na ziołach, nie znają się na diecie, wierzą ślepo w szczepionki... To na czym oni się znają?
Na tym, jak z eksperymentów na ludziach , przepraszam - "badań klinicznych" - wyciągnąć jak najwięcej kasy? Znam osobiście takich lekarzy-biznesmenów, którzy przy tym jawnie gardzą ludźmi, których wykorzystują.

Wczoraj trafiłam na petycję polskich lekarzy w sprawie epidemii koronawirusa, która przywraca odrobinę wiary w świat medyczny, aczkolwiek nie wiem czy cokolwiek da...
Wkleję poniżej dla zainteresowanych, bo myślę, że warto choćby przeczytać.

0
M-ka

Zgadzam się, że zioła powinny być i badane i hodowane i zalecane przez specjalistów, ale to jest niestety utopia... Stąd rozumiem ludzi, którzy próbują na własną rękę. Rozumiem też takich, którzy np. podają (sprawdzone) receptury, a człowiek testuje je na sobie na własną odpowiedzialność i ryzyko.
Tak nie powinno być, ale Polska (i świat) też nie są idealne i ludzie próbują sobie po prostu jakoś radzić.
Bardzo cenię Twoje regularne ostrzeżenia w tym kierunku odnośnie "cudownych" specyfików z Chin, Allegro itd. Pewnie uratowałeś niejedno życie i niejedną wątrobę przed przeszczepem...

Co do leczenia ziołami jest jeszcze jeden niepokojący aspekt, o którym wcześniej nie pomyślałam - chodzi o monopolistyczne zapędy koncernów... Już teraz chcą mieć monopol na nasze zdrowie i ciała, a nawet myśli - co zatem zrobią z wiedzą odnośnie ziół?.. Strach pomyśleć. Standardy powinny być ustanawiane i dotrzymywane, ale jakoś bardziej ufam swojskim naukowcom, których te koncerny niszczą...
Boję się, że koncerny będą hodować jakieś wynalazki GMO, drogie a przy tym niekoniecznie skuteczne i pozbawione skutków ubocznych i narzucać swój monopol całemu światu...
Dlatego warto byłoby mieć jakąś sensowną alternatywę.

0
M-ka

Ja np. kiedyś zaufałam ziołom, bo jakiś lekarzyna próbował mi wciskać kity, że choruję na coś "nieuleczalnego", na co wcześniej NIE chorowałam. Przyszłam do domu i pierwsze co znalazłam w Wikipedii (!), to kilka możliwych przyczyn choroby, wszystkie do zwalczenia...
Głupotą byłoby w związku z tym kontynuować drogą współpracę z panem doktorem, więc czytałam bardzo dużo i w oparciu o tę wiedzę, zaryzykowałam - ale po pierwsze poznałam teorię co do choroby, która miała wg mnie sens (teoria), a po drugie, zalecane środki to były w większości podstawowe zalecenia odnośnie diety, trybu życia itd. Zioła też były i tu już zorientowałam się najpierw, że nie grożą mi jakieś poważne skutki uboczne, a po drugie znałam swój stan zdrowia i obserwowałam (w czasie kuracji) organizm... Ryzyko zawsze jest, ale rozważyłam i ryzyko farmakologii (która miała "holistycznie" osłabiać organizm) i ziół (które z kolei były tak skomponowane, że miały go holistycznie wzmacniać) i świadomie wybrałam to drugie. Kluczem imo w takich sytuacjach powinien być zawsze możliwie świadomy wybór... Jeśli się nie uda, to trudno - to jest moje życie i żaden faszystowski system nie będzie nim za mnie zarządzał , nawet jeśli motywuje to "moim dobrem"... Co jest kwintesencją hipokryzji.
Ten wybór chcą nam odebrać koncerny i procedury i uważam to za zbrodniczą działalność i trzeba to zwalczać zawczasu...
Nie jestem natomiast wrogiem rozsądnego podejścia do ziół - badań, norm itd. - wręcz przeciwnie, bardzo chciałabym, aby ludzie nie błądzili po internecie w poszukiwaniu rozwiązań, tylko poszli do specjalisty, zdecydowali się, zapłacili i tyle.
Na tym forum człowiek uświadamia sobie ogrom własnej niewiedzy odnośnie różnych aspektów zdrowia i moim marzeniem wręcz jest aby ludzie mieli dostęp do specjalistów, pasjonatów w swojej dziedzinie... A nie do nędznych akwizytorów farmacji i tylko farmacji, którzy po pracy piją albo wciągają kokainę.

0
M-ka

I jeszcze - może dla młodszych ludzi to nie ma znaczenia, ale dla mnie ma : nie po to 2/3 ludzi w mojej rodzinie zginęło tragicznie w Katyniu, po powrocie z Syberii zmarło na gruźlicę, przeżyło cały szlak Andersa, potem Auschwitz i wygnanie przez "polski rząd" za granicę jako żołnierzy AK, głodowało, pracowało na "robotach" u Niemców, miało traumę po wojnie do końca życia itp.itd. - aby moja córka teraz służyła jakiemuś współczesnemu Mengele jako szczur doświadczalny!

Ja jestem kompletnie nikim, ale zawdzięczam im wszystkim życie i wolność i wolę umrzeć, niż żyć jako niewolnik.

0
M-ka

Ze strony mojego męża było m.in. Ypres i jego dziadek przeżył słynne użycie gazów bojowych, drugi był ułanem Wojska Polskiego i walczył z szabelką przeciwko ruskim czołgom, też była ucieczka z Syberii (gdzie trzeba było przejść setki kilometrów nocą, w mrozie, głodzie, wycieńczeniu i wiecznym zagrożeniu ze strony ruskich)... Każdy z tych ludzi był bohaterem, a wszyscy razem tworzą kawał historii...
I na tym tle, to co się dziś dzieje, to jest jakaś NIEWYOBRAŻALNA ABSTRAKCJA, coś absolutnie nie do przyjęcia i zaakceptowania.

I przepraszam was za jakieś prywatne wynurzenia, ale może ktoś zacznie myśleć, dlaczego jacyś pedofile! albo chory psychicznie ..j w różowym sweterku nie powinien narzucać swoich eugenicznych pomysłów.
To już wszystko było i naprawdę nie potrzeba więcej!

0