Problem większości osób tu pytających polega na braku zrozumienia zasady działania hit i okresów sprintu i truchtu - z jakiego powodu mają one takie wartości czasowe.
Sprint - czas w jakim możecie utrzymać bicie serca na maxymalnych obrotach (HR rzędu 90%+)
Trucht - czas w którym odpoczywacie a zadaniem tego okresu jest zejście z pracą serca do poziomu 60%-75%.
Jeżeli zatem ktoś początkującemu powie aby ten sprint uskuteczniał przez 30 sekund a następnie kolejne 30 sekund odpoczął i powtórzył - tworzy brednie. Niewytrenowanej osobie puls nie spadnie w 30 sekund z poziomu 90% do 60% jeszcze do tego truchtając. Wątpię czy leżenie by pomogło.
Czas powinien być ustalony na bazie wytrenowania. Kilka pytań należy sobie postawić.
- ile sprintów jestem w stanie wykonać w swojej maxymalnej prędkości ? 2-3 ? mało ! zmniejsz prędkość. 6+ ? ok
- ile czasu potrzebuję na odpoczynek (tu pomocnym jest pulsomierz) Należy sprawdzić w trakcie truchtu między sprintowego po jakim czasie zejdziemy do tej granicy 60-70% i dopiero wtedy zabierać się za kolejny sprint.
Sprint bez uprzedniego odpoczynku, a zarazem zejścia z pulsem do średniej jest błędem. Efekt oczywiście da ale dużo większym nakładem sił czyli z mniejszą efektywnością ćwiczenie będzie wykonywane. W chwili gdy zabraknie nam sił po kolejnym sprincie, bez odpowiedniej przerwy nie będziemy mieli już mocy aby wyciągnąć nasz max przy kolejnym interwale.
Ostatnią rzeczą jest czas. Często pojawia się 25 minut. Dlaczego ? Tyle podczas aerobów trwa spożytkowanie zapasu glikogenu z mięśni. Po tym czasie 'na tapetę' wchodzi samozjadanie tj.
katabolizm - a na tym większości nie zależy.
Reasumując, sprintujcie ALE okres odpoczynku warunkujcie pracą serca lub w ostateczności oddechem (do kompletnego wyciszenia / stabilizacji). Trzymając się tych zasad gdy wybije 25 minuta treningu dajecie sobie 'siana'. Policzcie ile sprintów zrobiliście - gotowe!