Sąsiadwroc/ Blog / Redukcja: 12 kwietnia 97kg - 31 sierpnia 82kg - pds. strona 27,

To ,ze na Redeco jest klima to wiem,jest tez na pretficza,w Activie i nawet na Maxa Borna.Dla mnie to jest mega porażka i gdyby nie fakt ,ze wyjeżdzam za tydzień na dłużej za granicę,pewnie zdyskwalifikowało by galerie na zawsze za ten brak klimy,jednak wracam pewnie na jesień więc brak klimy będzie mi obojętny.Ale i tak PORAŻKA jak dla mnie.

Olśniło mnie dzisiaj. A raczej dotarła do mnie rzecz oczywista.
Swoją masę tłuszczową budowałem przez dobre parę lat, a chcę ją zgubić przez 4 miesiące. Przecież to krzywy tekst jakiś jest ...
Jak ? Tylko SAA. Nie możliwe przecież zjechać do stanu "sprzed" w 4 miechy bez bycia ON.
A ja tu zdołowany patrzę na wagę, że tylko 1kg na miesiąc mi ucieka.

Szczerze mówiąc, to zdrową redukcję w pełni tego słowa znaczeniu do zimy powinienem ciągnąć, a może i dalej.
Chciałem cyk i już. Ale bzdura.
Koniec z rozterkami, koniec z pieprzeniem, że nic nie widać.
Widać to będzie, ale w grudniu (niekoniecznie po południu).

Nie zawsze rzeczy oczywiste docierają szybko. Do mnie na szczeście już to doszło.
Mam dziwne uczucie, że od początku kwietnia, tzn. od rozpoczęcia redukcji...hmm jakby to powiedzieć, dojrzałem pod kątem ćwiczeń z obciążeniem i wszystkim co się z nimi wiąże...
Nie potrafię tego wytłumaczyć, ale właśnie takie jakby doświadczanie rzeczy oczywistych dla tego sportu, dla reakcji ludzkiego organizmu, panowanie nad psychiką i przekraczanie jej barier, daje mi poczucie dobrze wykonanej pracy, dobrze ulokowanego wielogodzinnego wysiłku i wyrzeczeń. I podoba mi się to.
Zauważyłem ponadto, że kiedyś danym ciężarem gdy miałem zrobić np. 12 powtórzeń wyciskania, to np. gdy przy 11 czułem już cholerne pieczenie, to odpuszczałem. Teraz wręcz odwrotnie. Mam wrażenie, że pieczenie jest jeszcze większe, bo i dokładność ćwiczeń jest lepsza i wyczucie mięśnia, ale właśnie pomimo większego bólu potrafię przekroczyć barierę psychiczną i zrobić więcej. Bo tak naprawdę gdy niewielkim ciężarem robimy naście powtórzeń i czujemy cholerne pieczenie, to nie jest problemem, że nie ma już siły na to, żeby podnieść jeszcze kilka razy. Problemem jest wytrzymałość na ból i brnięcie dalej w niego.
A teraz udaje mi się to przekraczać. Takie połączenie umysłu z włóknami mięśniowymi.

Namarudziłem wiem. Ale przy wieczorze lubię się czasami wyskwarzyć
dobranoc


edit następnego dnia: oooo !!! przeczytałęm na profilu Bodyline tekst, który obrazuje moje powyższe wywody:"im więcej wiem i umiem tym więcej mogę osiągnąć mniejszymi ciężarami".

Podpisuję się pod tym obiema rękami.
Na mnie duże ciężary nie działają aż tak dobrze a tylko mam ze stawami potem jazdy.

Zmieniony przez - Sąsiadwroc w dniu 2007-07-18 08:51:26

Pobawiłem się dzisiaj troszkę ze zdjęciami.
To efekt moich zmaganiam po 3 miesiącach.
Everr męczył o fotki, aż sam byłem ciekaw
Takie samo zrobię sobie po zakończeniu redukcji. Ba, ale kiedy to będzie ???

Jakość jest nie bardzo, bo to screeny z filmów (photpstrykena nie posiadam ).
Specjalnie zmieniłem na czarno-białe, bo różne oświetlenie było.

[img=http://img409.imageshack.us/img409/3548/collage1or3.th.jpg][/url]

Sorrrryyy wszystkich, nie zapanowałem nad sprzętem...



Zmieniony przez - Sąsiadwroc w dniu 2007-07-18 11:46:04

Zmieniony przez - Sąsiadwroc w dniu 2007-07-18 11:46:33

A idź pan do dupy z taką robotą...
Wstaję rano - leje. Ok, może lać. Byleby nie zmieniało się co chwila. Potem jednak tak raz słońce raz deszcz. Myślę, no to po ptokach.
Ale nic. Pojechałem na siłkę prosto z lotniska. Tam zresztą 1h spędziłem jeszcze i tak sobie myślę, że to też mi dało w kość. Stoję, full typa koło mnie, ale tylko ze mnie się leje. Kolesie w marynarkach i nic. A mi normalnie po plecach płynie i na oczy kapie. Jednak musi coś działać ten TSE

Ok, trening. Plecy... robię, robię... jest ok.
Skończyłem plecy i zacząłem barki tylny akton. I jak mnie nagle nie j....e.
To takie dziwne uczucie. Nagle totalnie mi siły opadają. Zero siły.
Zrobiłem na siłę jeszcze 3 serie i się zawinąłem.
Zero aerobów, nie zrobiłem trica i brzucha.
Trudno. Dzisiaj odpuszczam.

Pogoda to jedno, odwodnienie lotniskowe to drugie, a trzecie i myślę, że najważniejsze to fakt, że dieta low carb.
Padłem, jakby mi ktoś baterie wyciągnął.

Jedyny miły akcent to białeczko, jakie sobie kupiłem. Firma Best Body, siakaś niemiecka. Premium Pro 2kg o smaku stracciatella. No miód malina. Ciut droższe od Olimpu. Ma WPC, albumina, kazeina.
Jest ok.

wartosci biologiczne to sciema. tak samo jak roznice we wchlanianiu miedzy kapsami, prochem a tabletkami, roznice sa minimalne. hrr ja bym jedbnak ******lca dostal z tym liczeniem no wiem ze ciezko, ja tez mam ostatnio jakies gowniane zalamanie, do tego zaczalem sie matmy uczyc bo mi na studia bedzie potrzebna i to dodatkowo mnie w podly nastroj wpedzilo, ale tez sie nie poddam

hrr ja ostatnio zeby sie zmotywowac slucham muzy i to mi w pelni starcza

goraca jak cholera tak btw

a i dobra rozncia na fotach, niezle to wyglada. tylko ten wiesniacki tatoo psuje efekt

Zmieniony przez - everr w dniu 2007-07-18 19:45:49

Everr: a i dobra rozncia na fotach, niezle to wyglada. tylko ten wiesniacki tatoo psuje efekt

Teee... bo Cię dojdę

tylko nie od tylca a powaznie tato mi sie nie podoba wiec napisalem, noo stress

Dobra, Ty mi tu nie spamuj o tatu tylko patrz na merytoryczną stronę fotki. Brak zwojów tłuszczowych i lepsze zarysy proszę ja Ciebie !
To się kurde czepił tatu, no.

no mowilem ze dobrze to wyglda, co jeszcze chcesz ? soga pewnie nie ? off spam bo koniec przerwy hrr