Jodan:
a gdy zaatakuje cie niepoprawnie?
Sądzę, że wiem co Dag chciał powiedzieć.
Otóż-jeśli atak przeprowadzony jest niepoprawnie(czyli nie jest atakiem tylko kpiną) i kończy się (jak napisałem gdzieś wcześniej) np pół metra przed Tobą(przekoloryzowuję aby podkreślić o co mi chodzi)-nie masz co zacząć robić techniki. Rzuty, dźwignie i inne formy obrony wykonujesz jako element większej całości-jako finałowy element, którym obezwładniasz
przeciwnika.
Czyli-jeśli zagrożnie nie jest realne(bo np pięść wroga zatrzyma sie przed Twoją głową-czyli jego ciało będzie dalej niż gdyby uderzył tak, by pięść była w dobrym miejscu) -technika obronna, skonstruowana jako pewien zestaw ruchów:
-źle Cię ustawi-dobry krok przy złym dystansie da zły efekt. Musiałbyś robić dużo większy krok(tracisz równowagę) lub kilka kroków(wymaga wprawy i pewnej umiejętności improwizacji)
-będziesz miał problem w wejściu do rzutu-bo będziesz musiał "korygować" różnicę z pkt 1
-rzut wykonasz "siłowo" zamiast technicznie-bo w technice , w aikido zwykle siła bierze się z bioder-z odpowiedniego wejścia i/lub obrotu. Ramiona tylko przekazują energię-a nie dają jej. W ten sposób wykorzystujesz siłę odśrodkową przy obrocie ciała(bardzo dużą siłę!) a nie czujesz żebyś się męczył i naprężał mięśnie. Z tego powodu jeśli robisz coś tak, że energia ruchu bioder i nóg się marnuje(bo stoisz nie tam gdzie powinieneś) musisz użyć siły ramion. W ten sposób rzut może wykonasz(jeśli uke będzie miły) ale zupełnie niepoprawnie. Techniki aikido są dość elastyczne-tzn jeśli się na doświadczenie można je spokojnie dostosowywać do sylwetki, wzrostu, długości ramion danego partnera-tak by działały. Ale jednak mają mały margines błędu.
Niefachowe walnięcie kogoś w pysk nie będzie miało takej siły jak cios boksera. Uderzający może sobie złamać rękę jeśli będzie miał pecha. Ale jednak-z twarzy przeciwnika(jeśli się trafi) przy silnym ciosie zostaje miazga. Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości?
Z technikami aikido jest inaczej. Jeśli zrobisz technikę źle-czyli korygując w trakcie, będąc spiętym , wkładając za dużo własnej siły-może się okazać że bez współpracy uke nie rzucisz nim. Ale gdy technikę wykonasz poprawnie, dobrze uke wychylisz itd-to w kluczowym momencie nie ma takiej siły która pozwoliłaby mu uniknąć upadku. Problemem jest doprowadzić do rzutu-zwłaszcza jeśli napastnik jest doświadczony i umie walczyć(jak na filmie o którym piszesz). Ale jeśli rzut wejdzie...lasciate ogni speranza.
gdy jest dobra asekuracja i rzut bez zamiaru zrobienia krzywdy + umiejętny ukemi, to w teorii mozna i na asfalt
Nie do końca o to mi chodziło.
Rzut żula (zostańmy przy ulicy) nie będzie bez zamiaru zrobienia krzywdy-
on będzie chciał zrobić mi krzywdę! Tyle, że nie będzie wiedział jak się do tego zabrać. Np podłoży mi nogę i popchnie. Jeśli mu się to uda (tzn jeśli mnie zaskoczy-a ja raczej się zorientuję, bo na aikido też używa się nóg do podcinania-i wiadomo czego się spodziewać)
I po takim rzucie moja znajomosc ukemi pozwoli mi upasc na beton bez zabicia się(przy odrobinie szczęscia) i ciężkich obrażeń(przy troche więszej dawce szczęścia). Nie zostanę zupelnie nietknięty-nie mam złudzeń. WIEM, iz w najlepszym przypadku bede mial na rekach(i nie tylko) siniaki zadrapania i stłuczenia. Jeśli coś pójdzie nie tak-mogę coś złamać. Ukemi pozwoli mi uchronic przede wszystkim głowę-bo uderzenie potylicą o beton to utrata przytomnosci(lub śmierć). Wiem jak wstac po ukemi-jesli beton nie wybije mi powietrza z płuc(dlatego staram się na treningach wpajać sobie dobrą pracę oddechu przy upadkach-żeby wyrobić sobie odruch) i ból mnie do końca nie oszołomi(pewnie oszołomi mocno, ale może nie stracę przytomności)-po takim ukemi mam szansę podnieść się trochę szybciej niż człowiek który go nie zna(jeśli za ten czas żul nie skopie mnie na śmierć).Czyli-ukemi na beton? To jak kamizelka kuloodporna-dzięki niej przeżyjesz strzał(może)-ale i tak przygotuj się na poważne obrażenia i długotrwałą rekonwalescencję.
PITTT:
ale co uważamy za "kompleksowe wyszkolenie"?
Uzyłem nie do konca dobrego slowa. Nie chodzilo mi o kompleksowego fightera(stójka , parter, zwarcie) tylko o opanowanie wszystkich technik wchodzących w skład aikido, nie koniecznie do poziomy wykorzystania ich w walce z jakimś zawodnikiem-tylko opanowania ogólnej zasady ruchu, wychylenia itd. Gość po 15 latach aikido (nawet miękkiego) zwykle wie jak się poruszać oraz wychylić kogoś z równowagi(niemal bez wykorzystania własnej siły) i jak to wykorzystać do posłania go na glebę-to za mało na pokonanie fightera, może wystarczająco do utrzymania sytuacji w pacie (
walczyć z dobrym karateką i nie zostać poważnie pobitym w ciągu kilku sekund?! Jak na taki "aerobik" jak aikido-bez gardy, bez sparringów-jest to pewien sukces, nie sądzisz?) a raczej na pewno wystraczająco by posłać na ziemię kogoś nie trenującego.
Jeśli aikidokę uczylibyśmy bronić się przed kilkudziesięcioma różnymi atakami(np zapaśniczymi, atakami rodem z MT itd) to zanim on zobaczyłby te wszystkie techniki na treningach-minęłoby więcej czasu niż jeśli uczymy go bronić się przed łączną liczbą kilkunastu ataków (plus ich różnych kombinacji).
Do tego-15 lat-zależy ile razy w tygodniu. Gość trenujący 2-nie oszukujmy się, będzie słaby, nawet na standardy aikido. Gość trenujący 3-ma szansę opanować te techniki nieźle. Gość trenujący tak jak ludzie którzy poświęcili swoje życie aikido- 5-6 godzin codziennie-po 15 latach może być groźny nie tylko dla amatora.
Dziś na pierwszym w nowym roku treningu trenowaliśmy m.in. pozornie proste ćwiczenie-z chwytu należało wejść "w partnera" i go przewrócić wykorzystując swoje wejście i kierując jego upadkiem za pomocą łokcia i
przedramienia. Trenowałem z facetem bardzo silnym-gdy blokował całą
siłą i masą (sam go poprosiłem, zresztą mistrz sugerował by tak ćwiczyć) technika za diabła mi nie szła-aż w końcu znalazłem ten drobny szczegół który mi uniemożliwiał działanie. Lekkie skręcenie ciała-jeden z bardzo wielu elementów jednego z kilku etapów rzutu-wykonany niepoprawnie
uniemożliwia rzut. Wykonany poprawnie powodował, że siła mojego partnera(niebagatelna, gwarantuję) przestawała być dla mnie przeszkodą-rzut wchodził jak po maśle-bo partner nagle znajdował się w pozycji, z której nawet przy wykorzystaniu całej siły nie mógł zablokować mojegu ruchu.