Cheat day - porady

Hej!
Zastanawia mnie jednak kwestia, a mianowicie jak np dana osoba jest na deficycie 200kcal dziennie, i np jednego dnia dowali cheat day na dodatkowe 10.000kcal to jak to wpływa na redukcję? Znalazłem trochę wątków na temat cheat day, ale nie do końca rozumiem jak to się ma do ogólnego deficytu w dłuższym czasie, ponieważ taka jednodniowa nadwyżka 10k kcal pokrywa w zasadzie miesięczny deficyt. Czy to działa na zasadzie że część jedzenia faktycznie jest przetworzona na tłuszcz z nadwyżki, ale do pewnego momentu i reszta się zwyczajnie wydala? Czy może taka jednodniowa nadwyżka jest przyswajana przez dłuższy okres jak 1-2 tygodnie? Rozumiem że jeżeli chodzi o redukcje to lepsze będzie 30 dni deficytu i ostatni dzień cheat który w zasadzie pokryje ten wcześniejszy deficyt, niż cały miesiąc spożywając swoje zapotrzebowanie na zero. Bilans taki sam, ale w drugim przykładzie się nie schudnie. Pytanie jak organizm według was postrzega pierwszy przykład, ale w przyszłym miesiącu po tym cheat-ie? Tak samo zastanawia mnie przykład taki że 5 dni jest się na mocnym deficycie, a weekend na lekkiej nadwyżce. Stosuje obecnie taki podział kręcąc dość mocną aktywność, i waga schodzi od dawna po trochu, ale pytanie czy to efektywne? Stosuje takie coś aby sobie niczego w ten weekend nie odmawiać i dzięki temu nigdy nie miałem napadu aby zrobić jakiś mega cheat.
Oczywiście proszę aby celem tematu nie była dyskusja o sensie cheat day-ów, tylko to o co pytałem :D
Pozdrawiam!


Zmieniony przez - poiuytrewq w dniu 2023-03-09 18:20:53

TomQ-MAG

tak samo na makaronach przycieli po 100g, teraz pakowane sa lubelli po 400g, a byly po 500g, cena bez zmian oczywiscie%)
jak ktos nie zwraca uwagi na to podczas zakupow to sie cieszy ze cena bez zmian, a jednak czesc produktow znika z paczki%)
z drugiej strony pscyhologicznie dziala to lepiej niz podwyzszenie ceny%) to tak jak z maslami pojawily sie smietankowe 65% zamiast 80% tluszczu klasyczne maslo. Najgorsze jest to, ze to juz nie wroci, jak juz raz zmeinili opakowania to juz tak zostanie niestety

Z jednej strony wiem że dla firm biznes to biznes, i robią tak aby jak najwięcej sprzedać, ale mnie akurat nie tyle wzrosty cen czy inflacja irytuje sama w sobie, co robienie z ludzi idiotów w taki sposób jaki napisałeś. Już wolałbym po prostu podniesienie cen. Sam uważam się za w miarę rozgarniętego jeżeli chodzi o zakupy i zwracanie uwagi na produkty, gramtaury, skład itd, ale jak co tydzień mam sprawdzać każdy produkt czy czasami skład się nie zmienił czy gramatura mimo takiego samego opakowania to szlag trafia...

Witaj.
Przede wszystkim trzeba przemyslec kwestie tego, jaki to by mialo cel i sens?
Wszystkie znaki na niebie i publikacje naukowe wskazuja, ze nie ma to kompletnie sensu jeżeli mówimy o "doladownaiu" metabolizmu.
Druga sprawa to nasze cialo ma ograniczone mozliwosci enzymatycznie. Nie wszystko by zostalo strawione i przyswojone. Kolejna kwestia to to na jak glebokim deficycie jestes. Musisz tez wiedziec o antyodzywczym dzialaniu takiego cheata, ktory nawet jednorazowo moze znacznie pogorszyc wrazliwosc insulinowa. Wiecej jest tutaj minusow niz plusow. Jedynie glowa bedzie zadowolona ze sie nawp*****lasz

A co ma dać taki zabieg?
Bo napewno nie sprawi on, ze „rozkręci” Ci metabolizm. Jeśli masz ochotę sie nawp*****lac to droga wolna ale nie szukał bym do tego podkładki w nauce. Jedyne co po takim dniu będziesz mieć(to jako pewniak to rewolucje na kiblu i totalny brak apetytu dzien po, dodatkowo tez spuchniesz jak ludzik michelin). Wg nnie nie warto

Przepraszam, bo chyba trochę źle sformułowałem pytanie. Absolutnie nie doszukuje się pozytywnych skutków czy nie zamierzam się oszukiwać bo doskonale wiem że zawsze brak cheat będzie lepszy niż cheat. Chodzi mi jedynie o skutki przy scenariuszach które założyłem.
Nabić te 10k kcal ze słodyczy to żaden problem, a analogicznie mniejszy cheat który regularnie robi na pewno dużo osób np na 2k kcal już zabiera nadwyżkę z deficytu tygodniowego. Pytam wyłącznie z ciekawości, czy jednodniowy cheat w zależności ile ma kcal zabiera to z przyszłych dni/tygodni, czy po prostu po pewnej ilości spożytych danego dnia kcal już już nie mają większego znaczenia?

Jak już wyżej zostało wspomniane to nie ma to zadnego sensu jednak jak trafi się mniejsza czy wieksza wpradka to można równac bilans w nastepne dni bo bilans kcal liczy sie z tygodnia więc jak przesadzisz w weekend to potem jak jest z czego to obcinasz codziennie przez kolejne dni tygodnia i strasz się wyrównac straty a co się nie uda to nic :) żyjesz dalej

Przepraszam, bo chyba trochę źle sformułowałem pytanie. Absolutnie nie doszukuje się pozytywnych skutków czy nie zamierzam się oszukiwać bo doskonale wiem że zawsze brak cheat będzie lepszy niż cheat. Chodzi mi jedynie o skutki przy scenariuszach które założyłem.
Nabić te 10k kcal ze słodyczy to żaden problem, a analogicznie mniejszy cheat który regularnie robi na pewno dużo osób np na 2k kcal już zabiera nadwyżkę z deficytu tygodniowego. Pytam wyłącznie z ciekawości, czy jednodniowy cheat w zależności ile ma kcal zabiera to z przyszłych dni/tygodni, czy po prostu po pewnej ilości spożytych danego dnia kcal już już nie mają większego znaczenia?

nie to tak nie dziala :) organizm tez ma ograniczone mozliwosci gromadzenia tkanki tluszczowej na dobe. Oznacza to, ze tycie, magazynownaie tluszczu tez jest procesem ktory przebiega w penym czasie. Musimy przez dlkuzszy czas miec dodatni bilans kaloryczny aby faktycznie tyc i magazynowac tluszcz. Nie da sie w jeden dzien przytyc i schudnac, jest taki powiedzenie w kręgu dieteycznym. Czyli nie ma tutaj czystej matematyki. To, ze zjesz 10 k kalorii nie oznacza, ze podzieli sie to w skali tygodnia czy miesiaca i bedzie utrzymywal sie bilans dodatni. Jednorazowa akcja nie bedzie tutaj miala znaczenia

Niestety nie ma możliwości tego, aby określić ile kalorii organizm nasz wykorzysta w sytuacji, gdy będziemy spożywać ogromne ilości, wręcz ponad jego możliwości. Nikt tego Tobie nie napisze, czy i ile wydaliłeś pożywienia w wyniku możliwej biegunki po spożyciu takiej ilości pożywienia. Z tego też względu zakładać należy, że cała pula kalorii zostanie wykorzystana. Spożywając 10 tysięcy kalorii jednego dnia, a w inne dni mając ujemny bilans energetyczny -200 kalorii w sumie będziesz na dodatnim bilansie energetycznym.

domer

Niestety nie ma możliwości tego, aby określić ile kalorii organizm nasz wykorzysta w sytuacji, gdy będziemy spożywać ogromne ilości, wręcz ponad jego możliwości. Nikt tego Tobie nie napisze, czy i ile wydaliłeś pożywienia w wyniku możliwej biegunki po spożyciu takiej ilości pożywienia. Z tego też względu zakładać należy, że cała pula kalorii zostanie wykorzystana. Spożywając 10 tysięcy kalorii jednego dnia, a w inne dni mając ujemny bilans energetyczny -200 kalorii w sumie będziesz na dodatnim bilansie energetycznym.

Rozumiem, tylko czy taka nadwyżka proporcjonalnie pokrywa przyszłe zapotrzebowanie, czy może organizm dochodzi do siebie np przez tydzień a potem już odczytuje deficyt i powraca do utraty wagi? Oczywiście nie oczekuje konkretnych danych bo wiem że nie da się ich sprecyzować i zależą od wielu czynników, ale zastanawiam się czy to bardziej kwestia liczb, czyli te 10k kalorii nadwyżkowych niweluje np ten miesięczny przyszły deficyt, czy organizm tylko te kilka dni/tydzień się rozreguluje, przyswoi te kalorie częściowo jako tłuszcz, ale potem normalnie będzie odczytywał deficyt jak wcześniej i tracił wagę? Żeby już nie ciągnąć skrajnego przykładu 10k kalorii raz w miesiącu to przyjmijmy że utrzymuje codziennie deficyt 500kcal, ale raz w tygodniu zrobię cheat na dodatkowe 2k kalorii. Podliczając bilans tygodniowy nadal jestem na deficycie, ale patrząc na konkretny dzień cheata, to przekroczyłem w nim zapotrzebowanie o np 1500kcal. Co się dzieje w takim przykładzie? Czy od następnego dnia po cheacie będąc znów na deficycie organizm traci wagę, czy jednak nie?

domer

Z tego też względu zakładać należy, że cała pula kalorii zostanie wykorzystana. Spożywając 10 tysięcy kalorii jednego dnia, a w inne dni mając ujemny bilans energetyczny -200 kalorii w sumie będziesz na dodatnim bilansie energetycznym.

Wydaje mi się, że jednak organizm ma jakiś limit kalorii, który może wchłonąć z jedzenia w określonym czasie. Są osoby które codziennie przyjmują 4000 kcal przy zapotrzebowaniu 2000 kcal. Teoretcznie taka nadwyżka powinna powodować, że po roku przytyją 104 kg. A tak nie jest. Oczywiście są otyli, nawet bardzo, ale nie jest tak, że wszystkie kalorie ponad zapotrzebowanie są u nich magazynowane. Oczywiście pewnie w przypadku każdego człowieka to jest inna ilość, którą organizm jest w stanie przyjąć a nie wydala. Ale nawiązując do pytania autora, na pewno nie jest tak, że te 10000 kcal zostanie wchłonięte przez organizm. ale żeby wiedzieć, ile to będzie, to należałoby zrobić na sobie eksperyment. Znając swoje zero kaloryczne codziennie przyjmować 10000 kcal i obserwować wzrost wagi. I na tej podstawie obliczyć ile organizm jest w stanie wchłonąć. Oczywiście taki eksperyment byłby szaleństwem.

Przede wszystkim to każdy organizm jest inny każdy inaczej reaguje jeden z 1000 kilokalorii więcej i zauważy to na swoim ciele a drugie zje dodatkowe 5000 nie zrobi To na nim żadnego wrażenia są to kwestie genetyki wytrenowania poziom tkanki tłuszczowej itp kolejna sprawa że czit nie polega na ładowaniu w siebie takich ogromnych ilości jedzenia a jedynie jest to dzień czy jeden posiłek który ma zaspokoić nasze potrzeby czy zachcianki a nie rzucanie się na żarcie i wpychanie byle czego pod korek, bo na pewno nie jest to zdrowe ani racjonalne

mysle, ze zalezy to od wielu czynnikow.
Stopniowe przejscie z redukcji na bilans dodatni i stopniowe podbijanie kalorii sprawia, ze faktycznie ten organizm bedzie przyzwyczajal sie do tego, ze dolewamy mu paliwa. Inaczej tez bedzie gdy głodziliśmy sie tygodniami (dieta redukcyjna, to nic innego jak zaglodzenie organizmu, zeby korzystal z fatu) i wejdziemy od razu na wysokie kalorie, wtedy faktycznie bardzo szybko moze sie okazac, ze nasze cialo uzupelni magazyny tluszczu w komorkach i tzreba bedzie ponownie redukowac.