Dziennik biegowy Nadine

Po fryzjerze, w końcu łatwiej wyczyścić łapy po spacerze.

Ale ładne tempo tego rozbiegania

Forma biegowa cały czas dobra u Ciebie. Zazdro.
Jak nic się nie wydarzy, to ta życiówka na dychę wiosną wygląda całkiem obiecująco.

Ale cudny agent:) Jak takiego brać na poważnie? tulić tylko.

W czwartek rozruch. Najgorzej ubrać się i wyjść a później okazuje się , że nawet nie jest źle. Na pewno trzeba się przyzwyczaić do zimna.

I dzisiejsze zawody. Tragedii nie ma ale powinno być lepiej. Liczyłam na coś koło 4:10 tym bardziej , że warunki były ok. Pierwszy km wolniejszy bo źle się ustawiłam, ciasno było i byl problem z wyprzedzeniem. 2, 3,4 km całkiem ok a 5 i 6 słabiutko.
Satysfakcja jest bo byłam druga ale trzeba trenować.
@ dzisiaj przyszła, może dlatego , jakoś bardzo źle i ciężko na trasie nie było.
Za tydzień dyszka, może będzie lepiej.

Nawet sobie nie wyobrażam biegania w takim tempie Brawo

I to nie 1km - a całe 6!!!!
Jak tu nie dojść do wniosku, ze po prostu niektórzy są a niektórzy nie - stworzeni do biegania!

Viki ,Paatik dzięki.

Wczoraj powinno być rozbieganie. Nie wyszło. Dziś tak przypadkiem się udało pobiegać. Najmłodszy na kwarannnie to i wieczorem nie ma jak biegać. Ale było morsowanie i z dwójką znajomych przed pobiegliśmy. Moje pierwsze bieganie w lesie po ciemku. Zupełnie inne doznania. No i albo ślisko, albo śnieg, albo liście. Ale fajnie było.

I zrobiłam ciasto na pierniki na jutro. Dwa różne. I się pierdzielnelam. Dałam do jednego za dużo amoniaku. Pewnie będzie do wywalenia. Nie mogę przeżyć, że tak się ryplam.

Morsowanie fajna sprawa! Zazdroszczę, nie wiem czy bym umiała się przełamać.
Duzo za duzo tego amoniaku? Nie wywietrzeje podczas pieczenia?