Coraz częściej mnie ciągnie na sfd. Reaktywacja? Nieeee, jeszcze nie.
Była zima gdy to się zaczęło, teraz jest lato. Wiosnę zgubiłam gdzieś po drodze.
Ale w końcu udało się zaliczyć 3 wyjścia w tygodniu na delikatne bieganie. Co jest ogromnym sukcesem. Póki co nie więcej niż 7 km ale dobre i to. Formy nie ma, nie wiem czy nawet jeszcze chcę by wróciła.
Trudno było, jest nadal, choć troszkę mniej. Przeorało mnie strasznie. Niestety sama sobie nie poradziłam. I tak szukam siły, motywacji, chęci i sensu. Z lepszym i gorszym skutkiem. A za bieganiem tęsknię, ale za tamtym bieganiem, może jeszcze kiedyś...
A może nie...
Odkurzyłam rower - jak tyłek boli, kijki pożyczyłam - nuuda ale dzielnie próbuję
Dobrej niedzieli dla Was.
"Mówisz, że możesz – to możesz. Mówisz, że nie możesz – to nie możesz. Więc sobie wybierz". Mistrz Zen Seung Sahn
https://www.sfd.pl/Dziennik_biegowy_Nadine-t1196269.html