SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Noworoczne wyzwanie marcik_98

temat działu:

Ladies SFD

słowa kluczowe: , ,

Ilość wyświetleń tematu: 6765

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 20 Napisanych postów 81 Wiek 25 lat Na forum 4 lata Przeczytanych tematów 795
III TYDZIEŃ WYZWANIA (30.01.2020r.)

TRENING

Kroki: 9 364 kroki. Realnie więcej, bo po powrocie do domu wzięłam się za gruntowne sprzątnie i na pewno duuuużo kroków nabiłam.

Rozgrzewka:
1. 5 minut na ergometrze (30-33 m/s);
2. World best streching i rozciąganie dwójek i pleców;



1. Przy 30 kg najlepiej czułam pośladki i dwójki, bo podnosiło mi się lekko sztangę i nie musiałam używać siły. Przy 45 kg musiałam złapać chwytem mieszanym, bo inaczej sztanga poleciałaby mi z rąk. Ogólnie już przy 40kg przy 6 powtórzeniu musiałam odłożyć sztangę i złapać jeszcze raz. Czy to normalne, że w innych rodzajach martwego nie mam problemu z chwytem nawet przy 50 kg, a tu już 40kg jest ciężkie do utrzymania? Fakt faktem, że przy klasycznym i sumo odbijam sztangę od ziemi, więc mam sekundę na poprawę chwytu.
2. Czy mogę zamienić to ćwiczenie miejscami z HT? Sztangielki powyżej 10 są w drugiej części siłowni, a jak uda mi się upolować ławeczkę czy skrzynię do HT podczas robienia martwego, to szkoda je zwalniać i iść na chwilę na drugą stronę siłowni, bo później ciężko znowu trafić na wolne. Odnośnie ciężaru, to 14kg wjechało tak leciutko, że aż się zdziwiłam, bo robiłam każde powtórzenie powoli i z pauzą u góry. Za tydzień zacznę od 12 kg i dojdę do 16kg.
3. Nadal coś nie tak jest z tym ćwiczeniem. Raz, że boli i uciska, a dwa, że jakoś nie mogę wyczuć tych pracujących mięśni. Całą siłę wkładam w to, żeby sztanga nie spadła mi z bioder na bok (bo cała się chwieje, jak podnoszę tyłek do góry). Obstawiam za duży ciężar albo za wysoką ławeczkę. Zobaczę następnym razem, czy na skrzyni nie będzie mi łatwiej.
4a. Dwie sztangielki po 6kg i było super
4b. Następnym razem pokuszę się o 12kg
5a. Jak nisko należy schodzić w przysiadzie? 90 stopni styknie? Rozciągałam się jeszcze przed tymi przysiadami, żeby rozgrzać biodra i trochę zwiększyć zakres ruchu, ale nadal czuję się sztywna. W przysiadzie ze sztangą na karku mogę zjeść dość nisko, a tu mam wrażenie, że nawet 90 stopni nie osiągam, bo "coś" mnie blokuje i chyba nie są to biodra. Czy to możliwe, że mam za słabe dwójki i przez to tak odczuwam to ćwiczenie? Niestety nie miałam jak nagrać.
5b. Wzięłam kettelka i postanowiłam trzymać go oburącz przed sobą, a nie tylko jedną ręką. Nie wiem czy to jakoś zmienia sens tego ćwiczenia, ale zdecydowanie dużo łatwiej było mi utrzymać równowagę.
5c. Po 15 na nogę i skosem.


DIETA

Suma zjedzonych kalorii: 1845 kcal
Makro: B:122.1g/T:49.3g/W:228g ----> założone proporcje to B:137g/T:65g/W:222g.

Śniadanie: Tosty z serkiem Almette, szynką, mozzarelą i ketchupem
II śniadanie (po treningu): Ryż z kurczakiem, papryką i brzoskwinią
Kolacja: Pierś z kurczaka duszona z jabłkiem i zapiekane w piekarniku łódeczki ziemniaczane- posiłek trochę na dobicie kalorii, bo tak się zaaferowałam sprzątaniem, że zapomniałam jeść


III TYDZIEŃ WYZWANIA (31.01.2020r.)

Wracam na weekend w rodzinne strony, więc nie będę miała możliwości ważyć jedzenia, ale postaram się zachować jakościowo dobry poziom. Planuję w niedzielę wyruszyć na bieganie, ale nie wiem co z tego wyjdzie, bo pogoda zapowiada się być mocno średnia, a szkoda by się było przeziębić.

TRENING

Kroki: Aktualnie 2 542 kroki, myślę, że nie przebiję 6 tysięcy, bo dziś dzień w pociągu. Treningu brak, chyba, że liczymy bieganie po schodach z wielką walizką pełną pustych słoików na mamusine przetwory- mam wrażenie, że wiozę ich z 10 kg...

DIETA

Suma zjedzonych kalorii: Nie liczę.
Makro: Nie liczę.

Śniadanie: Naleśniki z mąki pełnoziarnistej z serem (1) i z owocami duszonymi w cynamonie (2), a do tego jogurt naturalny
II śniadanie: Krakowski obwarzanek z serem
Kolacja: Prawdopodobnie to będzie ostatni posiłek w ciągu dnia, bo szykuje się bomba kaloryczna, tłuszczowa i węglowodanowa wyprodukowana przez babcię- kurczak w sezamie i płatkach kukurydzianych + frytki z ziemniaków na oleju. Czuję, że nie będę mogła patrzeć na ziemniaki przez tydzień

Muszę zachować umiar w jedzeniu, bo w sobotę planuję wycieczkę po sklepach w poszukiwaniu sukienki na bal licencjata, a nie chciałabym, żeby mama musiała mnie dopinać na brzuchu za pomocą mydła i żyłki wędkarskiej
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
nightingal Moderator
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 6520 Napisanych postów 36027 Wiek 45 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 679722
A może za wąsko stajesz w tym HT że Ciebie tak buja z tą sztangą.

BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 5995 Napisanych postów 10061 Wiek 32 lat Na forum 10 lat Przeczytanych tematów 214367
Raczej nie ma problemu, żebyś zamieniła wiosło i HT miejscami. A co się dzieje jak próbujesz zejść poniżej 90 stopni w thrusters?

""Doubt is enemy number one of progression"
Dziennik : http://www.sfd.pl/DT_MissInvincible-t1065640.html

Blog kulinarny: http://www.sfd.pl/[BLOG]_MissInvincible_w_kuchni-t1100371.html 

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
paula.cw Doradca
Ekspert
Szacuny 2451 Napisanych postów 12124 Wiek 37 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 591096
Może tak być że się bardziej meczu chwyt w RDL jak nie odkładasz w ogóle ciężaru. Normalne i nic złego. Chwyt mieszany też jest ok jak już ciężko. I chwila przerwy też.

Ćwiczenia można zamienić. Czasem trzeba dopasować do swoich realiów.

Na czym robisz HT? Co do wysokości to to wysoki step jest ok. Sztangę równo ustawiasz że Cię buja? Tu serio może nagraj skoro problem się ciągnie.
A gąbkę na sztangę masz?

W thrusters tak jak i w każdym przysiadzie (bo to powiedzmy przysiad z push press) minimalny kat to 90 stopni a najlepiej żeby był trochę większy. Jak robisz s ciężarem ciała to też masz problem?
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 20 Napisanych postów 81 Wiek 25 lat Na forum 4 lata Przeczytanych tematów 795
nightingal
A może za wąsko stajesz w tym HT że Ciebie tak buja z tą sztangą.


Wydaje mi się, że w porządku, bo odrobinę szerzej niż biodra. Trochę tak, jakbym się krzywo podnosiła z ziemi, albo za daleko stawiała nogi. Nagram, bo w sumie ciężko mi stwierdzić co jest przyczyną.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 20 Napisanych postów 81 Wiek 25 lat Na forum 4 lata Przeczytanych tematów 795
missInvincible
Raczej nie ma problemu, żebyś zamieniła wiosło i HT miejscami. A co się dzieje jak próbujesz zejść poniżej 90 stopni w thrusters?

Po prostu nie mogę niżej zejść. Kolana lecą do środka i nogi w klonach się blokują. Może to być ograniczona mobilność, ale z drugiej strony to dziwne, że wychodzi tylko przy thrustersach (przysiady ze sztangą na plecach i z kettlem w rękach wychodzą bez problemu).
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 20 Napisanych postów 81 Wiek 25 lat Na forum 4 lata Przeczytanych tematów 795
paula.cw

Na czym robisz HT? Co do wysokości to to wysoki step jest ok. Sztangę równo ustawiasz że Cię buja? Tu serio może nagraj skoro problem się ciągnie.
A gąbkę na sztangę masz?


Zwykle robię na ławeczce. Nie opieram na niej łokci, a tylko łopatki, więc może dlatego jest mi ciężej. Widziałam, że sporo dziewczyn opiera łokcie o ławeczkę/skrzynię i w ten sposób się podnosi i opuszcza. Ale nie jestem pewna czy to nie zmniejszy napięcia, bo jednak trochę odciążamy ten tyłek i plecy, bo cały ciężar opiera się na łokciach.
Sztanga jest na 100% równo. Ostatnio robiłam z mega grubą gąbką i było ciut lepiej, ale nadal czuć taki dyskomfort. Nagram na najbliższym treningu- od góry i od boku, żeby było dobrze widać


paula.cw

W thrusters tak jak i w każdym przysiadzie (bo to powiedzmy przysiad z push press) minimalny kat to 90 stopni a najlepiej żeby był trochę większy. Jak robisz s ciężarem ciała to też masz problem?


Problem pojawia się tylko jak robię z ciężarem ciała. Mam wrażenie, że sztanga "przygniata" mnie do ziemi i wymusza ten pogłębiony przysiad. A jak nie mam takiego dużego obciążenia, to ciężej ten przysiad pogłębić. Robiąc air squat jeszcze było spoko, bo 90 stopni osiągałam, ale wyciągałam ręce przed siebie, a nie miałam ich skierowanych do góry, jak przy thrusters i na swój sposób to mi ułatwiało przysiad. Dziwna sprawa.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
paula.cw Doradca
Ekspert
Szacuny 2451 Napisanych postów 12124 Wiek 37 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 591096
Nagraj koniecznie te hip thrusty. Bo tu za dużo gdybania jest.

W thrusters jak robisz przysiad to hantle są na barkach a podnosisz ręce dopiero na górze. Więc przysiad powinien wyglądać tak samo jak z ciężarem ciała i sztanga. To ty powinnaś kontrolować głębokość a nie sztanga :) polecam też nagrać zarówno przysiady ze sztangą jak i thusters.

Nagrywanie to najlepsze narzędzie do wyłapywania błędów i poprawiania techniki. Możesz nawet sama coś wyłapać.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 20 Napisanych postów 81 Wiek 25 lat Na forum 4 lata Przeczytanych tematów 795
Przepraszam, że zapadła tu taka cisza, ale mam tak masakryczny tydzień, że kompletnie nie mam czasu i siły robić wpisek.
Jedynie mogę powiedzieć, że wpisek od 31.01 do 4.02 nie będę uzupełniać, bo dieta była totalnie nie trzymana (kaloryka rozchwiana od niecałego 1000 do 2500 kcal) przez powrót do domu. We wtorek (4.02)zaliczyłam tylko trening, ale nie był to mój najlepszy dzień i zrobiłam plan tak na pół gwizdka,więc wrzucę tylko tabelkę dla formalności. Mam nadzieję, że w niedzielę wieczorem uzupełnię te kilka dni. Trzymajcie kciuki, żebym dotrwała końca tygodnia
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 20 Napisanych postów 81 Wiek 25 lat Na forum 4 lata Przeczytanych tematów 795
Wreszcie znalazłam czas na uzupełnienie wpisów! Mega intensywny tydzień, ale jestem dumna, bo zrobiłam sporo ważnych rzeczy i nie odkładałam "na później"

IV TYDZIEŃ WYZWANIA

31.01-3.02
Pobyt w domu trochę wybił mnie z rytmu. Miałam dużo biegania za sukienką, później pomagałam trochę w domu, mało spałam. Kalorii nie liczyłam, bo nie było zbytnio jak. Jednego dnia jadłam 1000 kcal, kolejnego 2500 kcal- tak na oko. Liczę na to, że średni bilans z tych dni wyszedł mi w granicach 2000/2100. Prócz biegania po sklepach 10h i porządków domowych nie było żadnego ruchu.

4.02

Trening:
Rozgrzewka (bieżnia, rozciąganie, moblizacja), plan A (wrzucę na dole jedną grafikę dla dwóch dni, żeby nie robić już śmietnika). Ogólnie ciężko robiło mi się trening tego dnia. Byłam jakaś mało skupiona i przyznaję, że poszłam na siłownię dla spokoju sumienia. Z części wytrzymałościowej w ostatniej serii zrobiłam po 5 wejść na nogę i 5 burpressów, bo już nie dawałam rady, a i tak po wszystkim musiałam chwilę posiedzieć, bo było mi niedobrze od wysiłku.

Dieta:
Na śniadanie wjechał chlebek z serkiem Milka Philadelphia, twarożek grani i wiśnie, a później cały dzień żyłam na plackach ziemniaczanych z farszem z mięsa mielonego, kukurydzy, fasoli czerwonej w sosie pieczarkowym. Miałam tak straszną ochotę na te placki, że chyba bym się zapłakała nie mogąc ich zjeść Wyszło na pewno ponad 2000 kcal. Obstawiam jakieś 2500.

5.02

Trening:
50 minut na bieżni. Prędkość 5,5 km/h, nachylenie 8%. 10 pierwszych minut na płasko, 6 km/h, 30 minut pod górę, 10 minut rozluźnienia 5,5km/h na płasko.

Dieta:
Kalorie: 1251 kcal (prawdopodobnie nie chciało mi się jeść po poprzednim dniu pełnym placków ziemniaczanych)
MAKRO: B:73.8/T:51.3/W:115.6 ---> Założone proporcje: B:137g/T:65g/W:222g

ŚNIADANIE: Twarożek grani, serek Milka Philadelphia, jogurt naturalny, wiśnie
OBIAD (po treningu): Ryż basmanti, farsz od placków ziemniaczanych (mięso wieprzowe, fasola czerwona, kukurydza, sos pieczarkowy), ser mozzarela
KOLACJA: Tosty z chlebkiem pszenno-żytnim na zakwasie, serkiem Almette, szynką, mozzarelą i ketchupem

6.02
Treningu brak.
Dieta:
Kalorie: 1852 kcal
MAKRO: B:109.1g/T:65.1g/W:198.1g ---> Założone proporcje: B:137g/T:65g/W:222g

ŚNIADANIE: Odchudzone spaghetti carbonara + mozarella (w 100g carbonary było: 12.8g białka, 3.3g tłuszczu i 19.9g węgli -wliczony makaron. Jestem dumna, że udało mi się tak odchudzić to danie )
OBIAD: Odchudzone spaghetti carbonara + mozarella (to był dzień pod hasłem carbonary )
PRZEKĄSKA: Czekolada na gorąco z mlekiem 2%
KOLACJA: Tosty z chlebkiem pszenno-żytnim na zakwasie, serkiem Almette, mozzarelą i ketchupem

7.02
Treningu brak.
Dieta:
Kalorie: 1852 kcal
MAKRO: B:109g/T:65.9g/W:203g ---> Założone proporcje: B:137g/T:65g/W:222g

ŚNIADANIE: Odchudzone spaghetti carbonara + mozarella (została mi resztka)
OBIAD: Rosół z kurczaka domowy z lanymi kluskami
PRZEKĄSKA: Bułka wieloziarnista z masłem i serkiem Milka Philadelphia
KOLACJA: Spaghetti bolognese z mozzarelą

8.02

Trening:
Rozgrzewka (bieżnia, rozciąganie, moblizacja), plan B. Tu też miałam jakiś kiepski dzień. Dodatkowo było dużo ludzi na siłowni i przyznaję, że po prostu nie chciało mi się iść. Trening oceniam tak 5/10- mogłam się bardziej przyłożyć. Wzięłam 55 kg w przysiadzie i żałuję, bo boli mnie do dziś prawe biodro- mogłam krzywo stać albo to przez to, że miałam za wysoko ustawione podchyty na sztangę i żeby ją zdjąć, a później odłożyć musiałam lekko stanąć na palcach. Moja głupota, że nie zwróciłam uwagi, jak zakładałam ciężar, a później nie chciało mi się rozbierać, bo stwierdziłam, że brakuje mi dosłownie 1cm, więc mogę się wspiąć na palce. Swing zaczynam chyba powoli łapać- jeszcze parę razy go przećwiczę i pokażę nowy filmik. Jutro będę na siłowni, więc całkiem prawdopodobne, że nagram HT.


Dieta:
Kalorie: 1870 kcal
MAKRO: B:83.9g/T:72.1g/W:212.5g ---> Założone proporcje: B:137g/T:65g/W:222g

ŚNIADANIE: Bułka wieloziarnista, masło, masło orzechowe
II ŚNIADANIE (po treningu): Rosół z kurczaka domowy z makaronem
OBIAD: Spaghetti bolognese z mozzarellą
PRZEKĄSKA: Pół paczki chrupek Flips (smak dzieciństwa! Musiałam je zjeść, kiedy dorwałam paczkę w Biedronce)
KOLACJA: Kakao na mleku 2 % z łyżeczką miodu

9.02
Trening:
Spacerek po Rynku z chłopakiem- chcieliśmy wykorzystać piękne słoneczko i ciepło, bo od jutra ma znowu padać i strasznie wiać. Wyszło 13 000 kroków.

Dieta:
Miska nie trzymana, kalorie liczone na oko- 2100-2300
Na śniadanie wjechało pół obwarzanka (zakładam około 150/200 kcal). Później na obiad z okazji Dnia Pizzy, pizza 26 cm z oscypkiem, bekonem, serem i czymś jeszcze, już nie pamiętam- byłam tak głodna, że pochłonęłam całą Było warto- pycha! (szacuję około 1500 kcal, bo nie było tabel, ale myślę, że jak na 26 cm bez sosu, to wzięłam dobry zapas), do tego 300ml Aperol Spritz (szacuję 210 kcal według Internetu). Na kolację domowy rosół z kury i kluski lane (szacuję na 400kcal, bo nie mam bladego pojęcia ile mogą mieć lane kluski, a robiłam na oko, więc nie zweryfikuję Fitatu). Myślę, że zawyżyłam nawet lekko ilość zjedzonych kalorii, ale lepiej za dużo niż za mało.

Ogólnie ten tydzień podsumuję tak: bez siły, bez motywacji, ciągle wszystko w biegu, mało snu i nieregularne godziny, słabe samopoczucie. Plusy opiszę w następnym poście, bo mam też dobre nowiny- zrobiłam pomiary i jest całkiem spoko

Jestem gotowa na ostrą reprymendę za nie trzymanie miski i opierdzielanie się na treningach :'-(
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

IRON LADIES SFD 2019

Następny temat

Plan treningowy na 5 dni

WHEY premium