Ostatnio bedac na silowni przypatrywalem sie troche sylwetkom ludzi cwiczacych i zdalem sobie sprawe, ze o ile dobry biceps ma co drugi trenujacy, o tyle barki co dwudziesty. Przewaznie 'zlewaja sie' one z reszta ramienia, brakuje im szerokosci.
O ile na biceps kazdy ma swoj sposob, jedni za podstawe przyjmuja ciezkie uginania ze sztanga, inni hantle z suplinacja, jeszcze inni podciaganie podchwytem, o tyle na barki zawsze widze to samo - wyciskanie, wyciskanie, wyciskanie, hantle/sztanga zamiennie + na koniec jak juz sa zmeczeni jakies unoszenia ze smiesznym ciezarem.
Zastanawia mnie wiec tak wielka popularnosc cwiczenia, ktore:
- angazuje glownie przedni akton miesnia naramiennego, a wiec ten, ktory najlatwiej rozwinac i ktory przewaznie mamy przerosniety w stosunku do reszty
- w najlepszej wersji (wyciskanie zza karku) jest mocno kontuzjogenne i malo kto je robi
Ponadto kazdy z nas wyciska na plaskiej i na skosie, gdzie ten przod barkow rownie silnie rozwijamy.
Moim zdaniem do zbudowania solidnych barkow dla kogos, kto nie jest genetycznym freakiem (Taki to co by nie robil, bedzie mial super barki) potrzebne sa ciezkie unoszenia w bok z hantlami w seriach malejacych + podciaganie ramion wzdluz tulowia + unoszenie ramion w bok w pochyleniu. Przetestowalem na sobie i dopiero wtedy ruszylo.
Czekam na opinie bardziej doswiadczonych forumowiczow.
Zmieniony przez - bjs12 w dniu 2014-05-27 09:31:05