DZIEŃ 83
PODSUMOWANIE
DZIENNIKA
kij "n" marchewka / Kwoka
Zaznaczam na wstępie że, to podsumowanie piszę głównie dla siebie. Nie musicie tego czytać ,foty bez szału są na końcu

gdzieś on tam jest


(tylko mnie nie zbanujcie ,ale w dzienniku się specjalnie nie rozpisywałam) Przegięłam ,wiem ,ale musiałam to opisać. Jak będę miała jakieś zaćmienie umysłu w przyszłości, to chcę poczuć i przypomnieć sobie emocje i przemyślenia, które towarzyszyły mi przez te 3 miesiące.
Do konkursu zostałam wybrana jako Ladiesowa świeżynka,zaledwie 2 miesiące tutaj bawiłam i poznałam jedynie trening nr 1 i 2 wg Obliques,którego już nie skończyłam ,oraz pojęcie progresu, którego,tak naprawdę, nie rozumiałam.
Wiele rzeczy nie rozumiałam ,o kilku z nich napiszę ,ale o tym w trakcie ...
TRENING I DIETA
--CYKL 1 --
Treningi 4x tygodniowo, wyszło w sumie 18 bo machnęłam 2 więcej. Miałam dużo siły robiłam dodatkowe marsze na powietrzu .
Treningi bardzo wymagające i zakwaszające. Cykl urozmaicony- 4 różne treningi w tygodniu.Każdy na inna partię ciała,
Nowe pojęcia do ogarnięcia, znałam wcześniej tylko pojęcie progresji ,a teraz doszły regres,rampa,waveloading ,maxy.
Obliques wszystko w mailach mi wyjaśniła, wydawało mi się, że zrozumiałam ,ale z powodu małego doświadczenia treningowego nie umiałam dobrze dobierać ciężaru.
Ogólnie czułam się jak głupia lala, która macha bez ładu i składu. Nie podobało mi sie w tym dzienniku ,chciałam wiać
Dodatkowo wyszły złe nawyki związane z asekuracją i bałam się robić przysiad.
Obliques szybko to dostrzegła i skorygowała.
w przysiadzie glebłam na ziemię z 67.5kg , wyciskaniu na płaskiej 40kg dwa razy mnie przygniotło i ZROZUMIAŁAM.....jak bardzo nie wierzę we własne siły

zaczął się progres :)
Przysiad nadal męczy mnie najbardziej psychicznie, ale wiem ,ze jak zepnę doopsko,napnę plecy,nogi i wypnę klatę
(czy jakoś tak) to przysiądę i wstanę.W tym cyklu miałam dużo sił było dużo jedzenia DNT 120/150/60 DT 140/150/60
energia i moc była. Obliques przypominała- będzie coraz gorzej....
--CYKL 2--
Treningi 5 x tygodniowo w sumie wyszło 19. W tym cyklu tez nie było monotonii 3 różne treningi w tym obwody robione na przemian.
Treningi długie i męczące. Na początku radość z ćwiczeń i dalszy wzrost siły.
Póżniej zaczęła się rotacja węglami,wliczanie warzyw,lekki spadek sił ale i lekkie przemęczenie dawało o sobie znać. Od połowy cyklu większe cięcia węgli + coraz większe przemęczenie.W każdym praktycznie treningu tego cyklu były nogi,pupa,barki,plecy -a trening 5 x tygodniowo. Wychodziły przeciążenia.Zaczęły się odzywać stare kontuzje , tydzień utykałam na nogę, ale nie odpuściłam, jedynie aero ucierpiało ale i tak je robiłam.
Pod koniec cyklu czułam sie przemęczona na 95% swoich możliwości. Czułam że nastepnego takiego tygodnia bym nie wytrzymała,nogi same by mi odpadły ,a stawy się rozlazły

(czy jakoś tak). Bardzo się cieszyłam z końca tego cyklu, i że w nastepnym trening tylko 4x tygodniowo - ale znowu... nie wiedziałam co mnie czeka. Obliques non stop powtarzała: bedzie coraz ciężej.....
W tym cyklu pojawiła sie też kwestia innego rodzaju .Zrobiłam foty kontrolne, początkowo byłam zadowolona spadło tu i ówdzie, ale im dłuzej na nie patrzałam,
tym mniej mi sie nie podobały ,myślałam sobie:" coś tu jest nie halo".....i w końcu "to" dostrzegłam: NIE MA MIEŚNI!!!!!!!!!!! Pytanie brzmiało: gdzie i czy wogóle są???? Diagnoza : skinny fat(pewnie wszyscy to wiedzieli, ale dla mnie to był szok). No to se myślę: hańba i ban!!! Ale Obliques doskonale wiedziała co robi, bo ja ,zupełnie sie w tym pogubiłam, Chodziłam nakręcona w tym temacie do połowy trzeciego cyklu, który wiele mi uświadomił...
--CYKL 3--
Trening 4x tygodniowo i 4 różne treningi w sumie 12 treningów.
Cykl pod tytułem ZASTÓJ. mimo rotacji bardzo konkretnej. Mocne cięcia węgli wyssały ze mnie całą energię i ZROZUMIAŁAM wreszcie że , gdyby Obliques wcześniej wprowadziła taką rotację , to nie dotrwałabym do końca konkursu. I nie mam tutaj absolutnie na myśli, małej ilości jedzenia i dużego głodu.Spadek energii nie pozwalałby mi ćwiczyć z ciężarami .Mimo że, treningi były w tym cyklu minimalistyczne i nie tak bardzo wymagające jak poprzednie, skupiające sie bardziej na aero, to tak bardzo spadła mi siła, że z ledwością pod koniec je wykonywałam . Spadki energii odbijały sie jednak przede wszystkim w życiu codziennym i pracy, z której na szczęście mnie nie wylali- ale, sporo osób dostrzegało problem
Mimo że kontuzje powoli ustępowały, a ciało zaczynało się powoli regenerować ,to było już bardzo osłabione.Mentalnie czułam ze mogę więcej, ale ciało mówiło: stop!! Schodziłam z ciężarów z treningu na trening.Po dwudziestym grudnia to już była dla mnie męka, zaczęłam odliczać dni do końca, a myślami byłam już w dniu dzisiejszym.
Czasem dostawałam jakiś trzęsawek ,było mi zimno ,roztargnienie,zawroty głowy, czasem rozdrażnienie itd.
Dopiero po tych wszystkich jazdach ZROZUMIAŁAM że moje ciało zmiania się jak ono chce, niczego nie można przyspieszyć bez uszczerbku na zdrowiu-a na tym forum się o nie dba .A z drugiej strony, po co przyspieszać? i co by ze mnie wtedy zostało? Zrozumialam, pogodziłam sie i jest mi z tym dobrze.
-- PŁUKANIE--
czyli 5 dni praktycznie bez przeżuwania za to picie odchodziło niezłe. Akurat przypadło na okres okołosylwestrowy więc, wbiłam się w "globalny" klimat
Ucieszyłam się że będę pić same soki , zupki i ziółka
mięcho mi sie po prostu przejadło


także na zdrowie mi to wyszło.Odwadniania tradycyjnego chyba nie dałabym rady zrobić, porzygałabym sie tym mięsem i tłuszczem- tak czułam na tamten czas.
Ale teraz jestem tak przegłodzona ,że suchym gotowanym ziemniakiem z przyprawami się wczoraj delektowałam

--PODZIĘKOWANIA--
Iza, Tobie dziękuję najbardziej


Po pierwsze, że mnie wybrałaś,bo dzięki temu przeżyłam super przygodę. Sprawdziłam sie i mogę na koniec spojrzeć sobie w oczy i powiedzieć : zrobiłam wszystko co mogłam w temacie diety i treningu, nie mam sobie nic do zarzucenia.Do wszystkich rad sie stosowałam, na ile je rozumiałam ,na tamten czas :) Spróbowałam, doświadczyłam, zwyciężyłam.
Iza, dziękuję za prowadzenie przez cały konkurs za rączkę, że tak mnie przygotowywałaś mentalnie do tej masakry ,za indywidualne podejście i "globalne" spojrzenie,którego też będę starała się nauczyć ,szybkie odpowiedzi,dobre rady,wyrozumiałość ,cierpliwość, a jak widać po tym podsumowaniu musiałaś mieć wielką ,ze względu na moje opóźnienie w rozwoju w wielu sprawach.
Ale również za ułożenie specjalnie pode mnie, tych 11 mega wypasionych treningów które wprowadziły mnie w świat ćwiczeń siłowych,dawały radość z ćwiczeń i dzięki nim zyskałam doświadczenie treningowe ,poznałam mnóstwo ćwiczeń w których nie było pojęcia monotonii
Dziękuję tym którzy mnie wspierali w realnym życiu,w pracy,na siłce. Dużo Was było, aż mnie to zaskoczyło,jak wielu.
Dziękuję tym, którzy wspierali pisząc miłe słowa do Kwoki na pv(nie wymieniam nicków bo nikogo nie chcę pominąć) oraz "bezimiennej" za debety okołotreningowe.
Dziękuję również wszystkim Ladies za motywację do działania, bo jak czytałam o Waszych wytrzymkach w hotelach robionych w przerwie między obowiązkami, albo biegach na światłach i między śmietnikami- to dodawało mi sił-tutaj boję się wymieniać nicki
Albo jak widziałam w Waszych dziennikach, że chcecie zrobić coś więcej,WALCZYCIE z kawą,gumą do żucia,sztangą,o zdrowie, a często tak naprawdę z czymś więcej... i nie poddajecie sie- to też mnie mocno motywowało
oraz tym którzy NIE wspierali w realnym życiu ,za to chcieli wyrwać skrzydła- Wam również dziękuję

-- CO TERAZ ? --
Czy zrealizowałam cele o których pisałam na początku?
Trudno powiedzieć, bo poprzeczkę postawiłam sobie zbyt wysoko ,i nawet 50minut w solarium(nienawidzę tego) nie wyrównało opalenizny

.Najważniejsze dla mnie jest to, że nauczyłam się ćwiczyć (choć nie jest idealnie to zdecydowanie lepiej) ,że psychicznie jestem silniejsza, poznałam nowe potrawy i nawet te serca jakby polubiłam, a w oleju kokosowym sie zakochałam.
Mam inne podejście do jedzenia i treningu a czy do swojego ciała?? hmm... na pewno go bardziej szanuję , więcej się o nim dowiedziałam, polubiłam.To wszystko mnie bardzo cieszy.Najbardziej !!!!! A chore cele, lipne plany- zupełnie oderwane od rzeczywistości?? teraz myślę i patrzę na wiele spraw po prostu inaczej.
I w tym miejscu zapodam anegdotę i ironię losu zarazem. Ten dziennik wypełnił cel poprzedniego ,czyli "rewolucji". Absurdalny cel, oszołomionej Kwoki ,z sierpnia roku poprzedniego :"ważyć 62kg" ha ha ha dobrze że szybko życzliwa osoba to skorygowała. Teraz przekonałam sie, że tego nie można zaliczyć do kategorii celów, tylko bezsensów roku

Dużo zrozumiałam ,choć długo to trwało. Na zmiany swojego ciała patrzę "globalnie"

i jestem bardzo zadowolona

Ten konkurs faktycznie jest bardzo wymagający. Niesamowicie drenujący z sił. Podziwiam wszystkie osoby które go ukończyły,teraz i poprzednie edycje,bo lekko nie było

Muszę odpocząć od liczenia miski ,bo szczerze mówiąc zmęczyło mnie to bardzo. Od treningu już odpoczęłam, bo jako takiego nie miałam od 28.12 a właściwie to 24.12 ,więc tutaj już mam jakąś regenerację i po powrocie z wyjazdu wkraczam na siłkę,biorę jakieś FBW na 15 powtórzeń i ćwiczę na rozruch,jeszcze bez wypisek.
---CO DALEJ ? ---
chciałabym zmienić pseudonim artystyczny, bo ten jest wieś-nicki

a tak na serio to
chcę ćwiczyć 3-4 x tygodniowo na luzie ,bez ciśnienia, z radością i na maksimium sił ,bo wtedy trening cieszy mnie najbardziej,Obli proszę , nie zostawiaj mnie
Chciałabym ,zrzucić jeszcze tego tłuszczu- jeśli będzie trzeba,bardziej sie ujędrnić i budować (nie tylko swoje ciało ).Chciałabym bardzo, nauczyć sie przygotowywać posiłki bez ważenia i przeliczania , tylko wsłuchiwać sie w swój organizm ,żyć "normalnie"- jak Ladies, i już nie tyć, ale wiem że na to jeszcze potrzebuję więcej czasu.
Jutro wyjeżdżam będę starała się nie myśleć kilka dni, hahaha czyli wracam szybko, może z nowym dziennikiem.Ale, czy czas na to, by odciąć się grubą krechą od "rewolucji" i wkroczyć na drogę "ewolucji"?? zobaczę co "wyrocznia" mi tutaj napisze
W każdym razie króciutkie podsumowanie, niezależnie od decyzji, zrobię po powrocie.
A tymczasem całkowity reset,wylogowuję się na kilka dni , na pewno będzie czysto, pod względem jedzenia i picia, choć dzisiaj wieczorem,muszę coś golnąć

miał być winiak i deseczka serów ,no niestety, to nie wypali .....
ale Tobie Iza, z ogromną radością bym podarowała




POMIARY
data POCZĄTEK >KONIEC > PŁUKANIE> RÓŻNICA
waga 66,5kg >63kg >61kg >
-5,5kg
bic 27 >27 > 27
udo 58 >55 >55 >
-3.0
biodro 97 >94 >93 >
-4.0
pępek 84 > 78 > 76 >
-8.0
talia 76 > 70 >69 >
-7.0
biust 92 >87 >87 >
-5.0
pod biustem 78 > 75 >75 >
-3.0
Foty bez szału,napinek, obcasów,cekinów i fajerwerków - to już było , kilka dni temu...... albo będzie, na wyjeździe i może w następnym poważnym podsumowaniu.
Kwoka, postanowiła do niego pójść........ boso
PO PŁUKANIU
Pisała: bardzo zmęczona ,czasem bardzo głodna, a czasami trochę mniej, ale zadowolona z efektów, a przede wszystkim z siebie !!!!!
---Kwoka---
Zmieniony przez - KWOKA w dniu 2014-01-03 04:46:47
Zmieniony przez - obliques w dniu 2014-09-20 19:18:58