Bee_20
Macie rację, pytanie tu o pomoc jest bez sensu. Jakby nie patrzec ja chce normalności, a to wy tu jecie inaczej niz 99% ludzi. Ciekawi mnie jak spędzacie święta i jak odzywiacie się na wakacjach. Zamiast włsokich lodów i pizzy, czy francuskich makaroników w Paryżu tachacie swoje pudła z "czystą michą"? Wychodząc gdzieś ze znajomymi zamawiacie wodę, bo nie ma nic innego "dozwolonego"? A wasze dzieci/reszta rodziny/przyjaciele- tez maja "czyste michy" czy moze tez odnisicie sie do nich z taka pogarda bo nie jedza jak trzeba? Nie mówię złośliwie- serio mnie to ciekawi
Jeśli serio Cię ciekawi, to Ci odpowiem. Ja na przykład nie rozumiem, jak można LUBIĆ paskudne jedzenie typu kluchy, makarony, czy nie daj boże lody. Od dziecka nie znosiłam frytek, coli, gum do żucia, ciast i czekoladek oraz w ogóle słodkiego smaku i miękkiej konsystencji. Moją ulubioną potrawą był kotlet z groszkiem:) I mam wrażenie, że w procesie socjalizacji, dzieci są UCZONE jedzenia i lubienia syfu, tak jak potem młodzi ludzie uczą się picia alkoholu, czy palenia papierosów, które smakowo nigdy nie są DOBRE za pierwszym razem.
I tak, wszelkie imprezy, na których są podawane potrawy, których nie lubię, spędzam ze swoimi pudełeczkami, nie dlatego, że muszę sobie odmówić tortu, ja po prostu nie mam potrzeby ani ochoty na zjedzenie tortu, mam za to potrzebę zjedzenia np. mięsa. Od dziecka jestem wrogiem socjalizacji poprzez jedzenie, zastępowania jedzeniem relacji międzyludzkich i opierania na jedzeniu tych relacji. Jeśli jakaś relacja nie wytrzymuje "próby pudełeczka z kotletem", to znaczy, że nie była odpowiednio głęboka i nie warto się przejmować.
Kolejna rzecz - jak zwróciła uwagę Marta, osoby jedzące nadmiar kalorii z junk foodu są niedożywione. Dlatego właśnie, jak sądzę, mają ciągłą ochotę na tego typu jedzenie, są notorycznie głodne. Ich poziom insuliny szaleje, cukier gwałtownie spada i wtedy właśnie pojawi się ochota na coś, co dostarczy duuuuużo kalorii i szybko podniesie poziom cukru. W ten właśnie sposób, jedząc nawet co jakiś czas batonika rozregulowujesz swój układ hormonalny i to przyczynia się do tycia. Są ludzie o m.in. wysokiej wrażliwości insulinowej, którzy mogą sobie pozwolić na większe ilości węglowodanów prostych i nie tyją, ale są też ludzie, u których tej wrażliwości nie ma [często z powodu diet, jakie wcześniej stosowali, na przykład.] I takie osoby tyją, gdy tylko poziom kortyzolu i insuliny zacznie szaleć, bo to z kolei wyzwala całą kaskadę reakcji hormonalnych.
Organizm ludzkie nie działa, wbrew pozorom, na prostych zasadach fizyki, do pewnego stopnia tak, ale LICZBA kalorii to jeszcze nie wszystko i ich jakość ma kolosalne znaczenie dla fizjologii. Dlatego właśnie przytyłaś.
BTW
wrażliwość insulinową zwiększa trening siłowy, co jest dobrze udokumentowane badaniami:)