12 czerwca wziąłem się za siebie, odrzuciłem majonezy, ketchupy, fast foody, słodycze, gazowane i słodkie picie (piję tylko wodę gazowaną), mocno przetwarzane mięso. Ważyłem wtedy 102-104kg, mamy dzisiaj ostatni dzień miesiąca i ważę 94-94.6kg spadło 8-10kg. Od 12 czerwca uprawiam jogging wg. tego planu:
[quote]Tydzień 1-3 - biegamy po 15* minut
Tydzień 4-6 - biegamy po 15 minut
Tydzień 7-10 - biegamy po 20 minut
Tydzień 10-15 - biegamy po 30 minut
Tydzień 15-20 - biegamy po 40 minut
Tydzień 20-30 - biegamy po 50 minut
Po 30 biegamy już z harmonogramem docelowym, czyli 60-90 minut jednorazowo.
*było 10 minut ale czułem się na siłach żeby biegać 15 minut :)
Biegam 3-4 razy w tygodniu, zawsze od rana tylko na szklance wody. Jedzenie przez ostatnie 18 dni wyglądało tak - cały czas woda, po biegu jeden mały jogurt naturalny do tego wkrajałem pół pomidora, 3 rzodkiewki i 1 ogórka, do tego skibka lub dwie z szynką (bez masła ew. jakiś biały serek kanapkowy). Drugim i ostatnim posiłkiem było to co akurat mogłem sobie zrobić na ciepło, kotlet, odgrzany gołąbek (wiem wiem słaba opcja), raz była karkówka z grilla, a jak nie było możliwości czegoś ciepłego to powtórka ze śniadania ;) W dni bez joggingu ćwiczę prawie półtorej godziny wszystkie partie ciała, łącznie z brzuchem. Ostatni posiłek jadam nie później niż 19. Brzuch mam prawie płaski, na pewno nigdy nie był tak płaski, uwydatniają się już nawet mięśnie. Jest to chyba taki mały sukces ;)
Coś mnie jednak martwi! Wiem, że trochę za drastycznie się katowałem, było ciężko ale dałem rade. Normalnie potrafiłem zjeść niedługo po obiedzie 10 skibek chleba a teraz nagle 2 skromne lekkie posiłki na 24h. Zdarzyły się też z 2-3 dni kiedy nie jadłem ponad 26h... Po tych niecałych 3 tygodniach zaczynam odczuwać, że mój organizm domaga się jakieś konkretnej SZAMKI :) tzn. dzisiaj i wczoraj mięśnie jak nigdy dawały o sobie znać. Plecy i nogi najbardziej. Fakt na drążku obrywa się plecom najbardziej a podczas biegu dostają nogi. Zastanawia mnie czy nie powinienem najeść się porządnie, nie wiem jeden dzień? Dwa dni? Widziałem gdzieś dietę gdzie 5 dni w tyg się katowało na maxa a 2 następne było ładowanie baterii ;) Myślę, że jestem na dobrej drodze aby na stałe zmienić swoje nawyki żywieniowe ale nie chce odczuwać takiego mega mega zmęczenia tym bardziej, że wcześniej nie miało to miejsca ;)
Pozdrawiam i czekam na odpowiedz!
@edit
Byłbym zapomniał! Piwka też odstawiłem :)
Zmieniony przez - smougie w dniu 2011-06-30 19:46:53