Krawiecki raz lepiej, raz gorzej, ale planuję Konstytucję biec o ile mnie znowu jakieś przeciwności nie pokonają
Jak nie pobiegnę to i tak będę się gdzieś kręcić, bo mój G biegnie też. Agrykoli nigdy nie podbiegalam i w sumie w mojej obecnej formie, czyli jej braku to też nie wiem co będzie, ale trza to wziąć na klatę
To mam nadzieję, że do zobaczenia!
*******************************************
23.04.2016
Rolowanie i rozciąganie 30minut przed całodniową pracą.
MISKA:
-placki kokosowo-jaglane, maliny, banan, nerkowce
-3xłopatka, ziemniaki, koncentrat pomidorowy, olej kokosowy (+fasolka szparagowa, ogórek, cebula, pieczarki)
*********************************
24.04.2016
Wstałam z kamieniem w brzuchu i bolacą głową, ale myślałam, że to z powodu wczesnej jak na mnie godziny. Pojechałam na OWM pokibicować, na starcie straszny żal, że nie mogłam wystartować (pewnie ostatni to Orlen…), popatrzyłam na start, zawinęłam na metę dyszki, poczekałam na moich i czułam się coraz gorzej. No zimno było, a ja ledwo stałam, więc się zawinęliśmy. Potem żałowałam, że nie wytrzymałam mimo wszystko do elity maratonu (!!!), ale w domu okazało się, że mam gorączkę i resztę dnia przeleżałam z dreszczami i innymi atrakcjami…
MISKA: nieliczona
-omlet jaglany, pomarańcza, kiwi, banan, brazylijskie
-jabłko
-kurczak pieczony-udko, ziemniaki, marchew z groszkiem (mało, bo było mi niedobrze)
-wafle kukurydziane, daktyle, zurawina (aby zjeść)
+imbir z miodem, herbata z sokiem z pigwy
****************************
25.04.2016
Rano 36.7st i poza bólem głowy niezłe samopoczucie.
Fizjo: nadal mi sprawia ból w krawieckim, ale coraz mniejszy.
Po wizycie podskoczyłam jeszcze do sklepu i kupiłam beret do stabilizacji (poduszka sensoryczna). Reszta dnia pod kołdrą. Wieczorem 36.2
MISKA: nieliczona
-placki amarantusowo-gryczane, pomarańcza, kiwi, whey+tahini
-jabłko
-kurczak-udko, ziemniaki, marchew z groszkiem, ogórek konserwowy
-wafle kuku, masło,
mozzarela, ogórek
+imbir z miodem, herbata z sokiem z pigwy
*****************************
26.04.2016
Badania robiłam czy aby na pewno wszystko w porządku z nerkami, ale jest ok., to było zapalenie pęcherza najpewniej i jakoś zareagowałam gorączką. Ufff.
Dziś jeszcze zalecony odpoczynek. Zatem odpoczywałam, choć miałam ochotę na truchtanie, to jednak wole nie kusić losu.
MISKA: nieliczona
-placki koko-jaglane, banan, czarna porzeczka, brazylijskie
-jabłko
-kurczak udko duszone, cebula, basmati (+tłuszcz jakiś, ale chłop robił, więc zjadłam co dał
)
-chleb bg, masło, ogórek (brak chęci na cos białkowego)
Kilka dni miska nieliczona, bo obiady chłopak szykował, więc nie mialam nadzoru co i ile. Raczej bez nadwyżek.
Od jakiegoś czasu wrzucam michę w dziennik potrenigu, staram się by było 1900-2000, ale jakiegoś dokładnego rozkładu nie trzymam, staram się by było co najmniej 100B i ok.75-80T.
Ogólnie szału nie ma, 3dni wolne miałam w kupie jak nigdy i je głównie przeleżałam