Trochę mi się zaległości zrobiło, ale miałam wyjątkowo "zabiegany" weekend. I to dosłownie
Tak w skrócie:
Suple
Od czwartku do dziś bez zmian, jedynie dziś zapomniałam po południu drugiej dawki Redoxa.
Dieta
W czwartek wg rozpiski, do pracy miałam taki zestaw:
W piątek do południa wg rozpiski, później wpadło trochę więcej węgli, ale wszystko ze zdrowych produktów. Podobnie w sobotę, miska nieliczona, ale na bazie posiłków, które jadłam do tej pory (koktajle
)
Dziś rano koktajl, po biegu trochę czekolady, banan i herbata z sokiem, później koktajl, a w domu najlepszy posiłek regeneracyjny:
Trening
W czwartek totalna niemoc, więc odpuściłam cwiczenia w domu. W piątek bieganie wg planu, niestety na ściezkach było okropne błoto i ciężko się biegało, a buty wyglądały tak
W sobotę krótki trening na siłce, odpuściłam większość ćwiczeń na nogi. Szybko przegląd formy w szatni
Dziś czwarty już bieg z cyklu GP Krakowa w biegach górskich. Gór w mieście nie mamy, ale w lasku troche podbiegów i to niemałych można znaleźć
Biegi są raz w miesiącu, od listopada do marca. Jeszcze jeden mi został.
Warunki trudne, mnóstwo błota i lodu. Miało byc treningowo, dlatego tez nie odpuszczałam treningów przed samym biegiem. Wyszło jak zwykle
Nie umiem biegac na luzie, bez ścigania
Prawie umarłam, ale skończyłam z czasem 1:11:18.7, miejsce w open 119/357, wśród kobiet 12/97 w kategorii wiekowej 5/42
Nóg nie czuję, a jutro będzie jeszcze gorzej i nie dam rady chodzić
To jest właśnie urok biegów górskich
Jutro wrzucę pomiary i zdjęcia po tych 4 tygodniach testu.
Zmieniony przez - Viki w dniu 2019-02-03 20:45:34