No to jedziemy z wypiską...
Warzywa:
- brokuły 260g
- kapusta kiszona 185g
- ogórki kiszone 245g (w zupie)
- marchew 55g
- seler korzeń 15g
- pietruszka korzeń 10g
- por 10g
RAZEM: 780g ----> nawet wyrobiłam normę
Dodatkowo:
- witamina C 1 tabletka
- ocet jabłkowy łyżka octu na szklankę wody
- drożdże piwne z wit A,C,E 2 razy po 2 tabletki
- olej z wiesiołka 2 razy po 1 kapsułce
- tran z wit A,D,E 2 kapsułki
- zioła szwedzkie 1 łyżeczka przed każdym posiłkiem
- enzymy trawienne 1 tabletka 2 razy dziennie 30 minut przed posiłkiem
- mniszek lekarski (będzie za chwilę)
Trening:
- pompki przy ścianie stojąc 3x44
- orbitrek 36 minuty (2 minuty szybko i 2 wolno na zmianę + ostatnie 2 minuty - 1 minuta szybko i 1 minuta wolno)
- gimnastyka i masaż nadgarstków (będzie za chwilę, pamiętam)
Odczucia:
Zwariować idzie... Na śniadanie zjadłam zupę ogórkową - było mi OK. Na obiad w pracy zjadłam wielką miskę fasoli z polędwicą i jabłkiem + tłuszcz (pamiętam) - było mi OK. Po strączkach się czułam dobrze, aż w szoku byłam bo byłam naszykowana na wiercenie i kucie
a tu taka niespodzianka...
Wracam do domu i zjadłam kapustę kiszoną i co? Nie minęło 2h i wierci i przelewa się i stuka i puka... normalnie moje jelita ze mną rozmawiają...
Tak! Winna jest kapusta - to na pewno, przynajmniej dzisiaj.. ale o nie, nie, nie.. żadna kapusta mnie nie pokona...
Mając na uwadze wczorajsze pozwolenie Obli abym odstawiła na razie strączkowe i warzywa krzyżowe postanowiłam jeszcze jutro zrobić mały eksperyment... zjem fasolę znowu, zjem jakieś tam warzywa.. ale nie zjem ani brokułów ani kapusty i zobaczymy, co będzie
Dziwne jest to jednak trochę.. bo kiedyś jadłam często brokuły i nic mi nie było.. kapustę kiszoną jadłam do rybki rzadziej co prawda niż teraz ale jadłam (w dużo mniejszych ilościach oczywiście) i też nie pamiętam abym odczuwała jakiś dyskomfort.. a teraz takie szopki... no ale cóż.. walczę dalej i wygram
PS. Niezręcznie trochę pisać ale dziennik to dziennik i mam w nim zapisywać wszystko, co może się przydać... Więc... Po kapuście kiszonej dopiero wizyta w toalecie pomogła i dopiero po wypróżnieniu moje jelita odpuściły w stopniu umożliwiającym mi dalsze życie dzisiaj... Idealnie nie jest ale znacznym stopniu lepiej...
Nowinki:
Kontaktowałam się z Marbo.. sprzęcik będzie w następnym tygodniu ale nie znają jeszcze konkretnego dnia, mają do mnie dzwonić odnośnie terminu...
Kombucha zamówiona będzie u mnie jutro a potem oczywiście te 10 dni aby się "zrobiła"
A póki co micha:
Zmieniony przez - millefeuille w dniu 2012-10-16 20:13:43