Szacuny
661
Napisanych postów
8604
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
143874
Lisus! merci! je suis impressionnee
tak, tak..znowu przerwa...bo w zasadzie doszłam do wniosku, że dziennik nie ma sensu, ale jednak ma... chyba każdy pamięta, że zawsze biadoliłam, że przytyłam no to teraz naprawdę, wagowo cofnęłam się do punktu wyjscia, rozmiarowo w sumie też.
do urodzin biorę się za redukcję, którą planuję od zawsze, ale niestety, ja muszę mieć redukcję pod linijkę. nie umiem na oko liczyć.. rozmiawiałam z moimi hostami na ten temat i powiedziałam bez ogródek, ze ja tak nie potrafię jeść: przerwy między posiłkami są dla mnie zbyt dlugie. w efekcie podjadam pomiędzy posiłkami, a przekąski wręcz jeszcze bardziej pobudzają mi apetyt. już nie bedę wcale dzieliła z nimi posiłków i bede liczyła makro. rozsądne: 2000 kcal, btw 120/60/250. pewnie to za dużo, ale nie bede rzucać się z motyką na słońce z 1800 kcal, za dużo pokus.. zresztą, trenuję coś niemal codziennie. nie ma bata, muszę liczyć dokładnie, bo nie potrafie tak pi razy drzwi.
mam tylko nadzieję, że nie odbije się to na hormonach....
mam 100 dni na ogarnięcie się
zrobiłam "piękną" tabeleczkę pomiarów
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
Szacuny
661
Napisanych postów
8604
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
143874
Dzięki Domi, hm..choociaż w zasadzie będzie więcej, bo mi kalkulator źle policzył dni.
wiecie co, okazało się, że z ty makro pod linijkę nie będzie łatwo. ciężko wytlumaczyć dziewczynkom czemu nie jem z nimi, więc muszę dzielić obiad. dlatego będę obcianał z bilansu 500-600 kcal na poczet wspólnego posilku. powinno działać
dobra, wypisuję od poniedziałku, w końcu wszystko zaczyna się w poniedziałek
PONIEDZIAŁEK; DT
1 godzina łyżew (już zamiast porannego pedałowanie bede chodzila na łyzwy, codziennie
TRENING:
TRENING: eh..wszedł ładnie, ale się nie zapowiadało, bo na silce było bardzo tłoczno
1.MC
40kgx12/50kg/x10/60kgx10/40kgxmax (13 powtorzen)
40kgx12/50kg10/60kg7/40kgxmax (MC KLASYCZNE, OBCIĄZENIE MOŻE BYC NIECO INNE, BO ROBILAM NA KRÓTKIEJ SZTANDZE)
40kgx10/x10/x10/x10
45kg/50kg/55kg/40kgx14 (mniejszy ciężar, ale nie miałam pasków, a bez nich nie daję rady)
40kg/50kg/60kg/40kgx14 (wiem, regres, ale nie mam pojęcia czemu tak ciężko szło..._
42.5kg/50kg/60kg/40kgx15
40kg/50kg/60kg/40kgx15 2. machine leg curl 4x8
jn.. (tymbardziej, że nie mogłam sobie dobrać obciążenia. aha, zmieniłam kolejnośc: leg curl był 3, 2 bułgar, bo maszya była zajęta i nie chciałam ani czekać ani dzielić)
nie notowałam (w ostatniej serii dropset)
40kg
30kg
eh...nie notowałam
35kg/40kg/40kg/40kg 4.Bulgarian split (TRX) 4x10
trx 3x12
na ławeczce 4x12
trx 3x12
trx i smith, jakoś pod trxa się nie mogłam ustawić
trx
trx były pozajmowane, więc zrobiłam z cc na ławeczke 5.Cable pull through 4x15
6.Hypers 3x20
dieta:
DOSTARCZONO 1 468,2 kcal 116,6 g(31,8%) 165,0 g(45,0%) 37,9 g(23,2%)
+ obiad, już nawet nie wiem co tam wleciało...
plus moje pseudo łyżwiarstwo figurowe
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
Szacuny
661
Napisanych postów
8604
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
143874
no, to dziś rzeczywiście przypada 1 dzien ze 100
nic na razie nie pisałam, bo nie miała serca do dziennika. poza tym, nadal nie radziłam sobie z jedzeniem, więc nie było sensu. naprawdę ciężko jest liczyć kaclorie jak żyjesz u kogoś na garnuszku i to nie Ty decydujesz, co położyć na talerzu...i kiedy ten talerz położyć.
tak więc, będę jeść maksymalnie zdrowo, już jestem po 3 tygodniowym odwyku od słodkiego, także powinno być ok
trenuję dużo. codziennie coś tam wpada. na łyżwy chodze...5 razy w tygodniu, bo próbuję nadrobić "stracone lata". cudów jeszcze nie umiem, ale w końcu skaczę trojkę jak czeba . do wyczynow Anchy to mi jeszcze daleeeeeko, no ale coś tam umiem.
wuala
oprócz tego rano 5 x w tyg klepię kardio na czczo (zanim mi się novothyral wchłonie) i 4x w tyg siłowka...no trochę tego jest, nie powiem. ale to jedyny okres w moim zyciu, kiedy mogę tyle trenować i z niego korzystam. raczej nie czuję przemęczenia, bo nie mam zbyt wielu obowiązków życiowych.
niby mam plan treningowy, ale czasem zmieniam ćwiczenia, gdy sprzęt jest zajęty. w 90% wyglada tak:
dzien 1: DÓŁ
1. MC semi-sumo 12/10/8/max z ok 50%RM (czasem jak mam czas to dodaję serię x6)
2. bułgary (najlepiej na trx ) 3-4x10-12
3. uginanie podudzi 4x10+dropset w ostatniej serii
4. cable pull through 3x15
5. hyper extension 2x20-30
6. rotacja wewnętrzna 2x20-30
dzien 2: GÓRA
1. OHP 12/10/8/max z ok 50%RM (czasem jak mam czas to dodaję serię x6)
2. "wyciskanie" horyznotalne (albo wyciąg albo gumy) 3-4x15
3a. wiosłowanie na wyciągu 3-4x10
3b. wznosy bokiem leżąc na ławce skośnej 3-4x15
4a. ściąganie drążka do klatki 3-4x10
4b. rozpiętki 3-4x12-15
5a. "francuz" na wyciągu 3x12-15
5b. uginanie przedramion na wyciągu 3x12-15
dzien 3: DÓŁ
1. HT 12/10/8/max z ok 50%RM (czasem jak mam czas to dodaję serię x6)
2. good morning na hack maszynie 4x15
3. donkey kicks na smithie 3-4x12
4. SDL z gumami 3-4 x10-12
5. odwodzenie na maszynie+ guma 2x20-30
6. rotacja wewnętrzna 2x20-30
dzien 4: GÓRA
1a. pompki 4xmax
1b. wiosłowanie półsztangą 4x10
2a. wyciskanie hantli (barki)3-4x15
2b. ściąganie sznura do karku 3-4x15
3. javelin press 3-4x max (czyli 5-6 powt )
4. wznosy bokiem 3x90 sek z dropsetami
5. face-pull (albo coś innego na tylny akton) 3x15 (aleprzyznam,że często pomijam, bo mam nieźle zbudowany tylny akton, a tak naprawdę to nie lubię go robić )
6a. czachołamacz 3x10
6b. uginanie przedramion ze sztangą 3x10
no, każdy trening zamyka się w godzinie.
na razie interwały odpuszczam, bo mam już tyle kardio, że głowa mała
a, no jeszcze biorę suplemenciki i leki rano: novothyral, debutir, ala i wyciąg ze skrzypu
jak moj miska dziś wyglądała? na bogato o 17, bo ciągle głodna chodze
..dalej głodna jestem, więc będe podjadać póki sie nie uspokoję, cóż, nie jest mi dane wyredukwać , no ale odkąd się nie obżeram czekoladą to jest wizualnie lepiej
Zmieniony przez - kebula w dniu 2017-11-19 19:26:07
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
Szacuny
661
Napisanych postów
8604
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
143874
chodzę rano, więc jak przypadkiem nie wbije mi się szkoa z bachorami to mam lodowisko praktycznie dla siebie...niestety, najazdy bachorów są coraz częstsze i takie luksusowe warunki mam maksymalnie raz w tygodniu
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
Szacuny
661
Napisanych postów
8604
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
143874
Susełek, tak mówisz . najgorzej dotknąć czekolady....
dzien 2 z 100
DT
trochę spinningu rano (max 20 min, bo mi sie komputer nie chciał włączyć, a bez serialu to nie ruszę)
1,5h łyżew
TRENING:
dzien 1: DÓŁ
1. MC semi-sumo 12/10/8/max z ok 50%RM (czasem jak mam czas to dodaję serię x6)
50kg/60kg/65kg/70kgx3/40kgx15(?)
2. bułgary (najlepiej na trx ) 3-4x10-12 3x12, na trx
3. uginanie podudzi 4x10+dropset w ostatniej serii ok, po pierwszej serii zwiekszyłam ciężar, bo było za lekko
4. cable pull through 3x15 no cóż, wszystkie sznury pozajmowane...więc robiłam z bandami
5. hyper extension 2x20-30 z minibandą
6. rotacja wewnętrzna 2x20-30 z minibandą
dieta:
1. 30 g płatków jaglanych, kakao, 2 jajka
2. miarka odżywki, ryż, warzywa, pomidory w oliwie
3. skubanie: ryz z warzywami, majonez, kurczak, kawałek chleba, mleko, śmietanka 30 %, suszone owoce, kakao....(czyli dużo różnych rzeczy)
TRENING
4. kurczak, ryż, kapusta kiszona
5. chudy serek, ogórek
suple leki( rano): novothyral, debutir, ala i wyciąg ze skrzypu
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..