Jak się pan czuje?
Andrzej Gołota: Trudno mi jest określić stan, w jakim się teraz znajduję. Wciąż nie mogę uwierzyć w ten werdykt.
I to nie tylko ja. Rozmawiałem z wieloma osobami, mniej lub bardziej mi życzliwymi, zapoznałem się na stronach internetowych z komentarzami prasowymi agencji wyrażanymi przez ekspertów i ludzi znających się na boksie. Nie spotkałem się z opinią, która byłaby inna od tej, że to ja jestem zwycięzcą. Jak to się stało, że został nim Ruiz? Nie wiem, doprawdy nie wiem, jak można było tak punktować.
Zna pan tych trzech "sprawiedliwych"?
A.G.: Nie bardzo. Przed walką zainteresowałem się kto będzie sędziował, ale teraz nie powiem. O ile trudny do oceny był mój kwietniowy pojedynek z Chrisem Byrdem, a remisowy wynik wywołał kontrowersje, to w przypadku starcia z Ruizem nie powinno być żadnych wątpliwości.
Zapowiedział pan przed walką, że jeśli ją przegra, kończy karierę zawodowego boksera i poświęca się rodzinie. A więc ... koniec?
A.G.: Gdybym czuł że faktycznie przegrałem, na pewno odpowiedziałbym tak, koniec. Ale dookoła słyszę "to ty wygrałeś, ty jesteś mistrzem". W tej sytuacji zastanowię się co dalej z karierą boksera. Muszę pomyśleć, ciężko pomyśleć, i to nie przez parę dni. Na razie cieszę się z wyjazdu na narty z dziećmi, chyba do Szwajcarii.
Pan także przypnie deski?
A.G.: Oczywiście. Uwielbiam jeździć na nartach. Bakcyla połknąłem pięć lat temu. Jak tylko nadarza się okazja, to robię wypad na "deski". Lepiej się wówczas czuję nie tylko psychicznie, ale przede wszystkim fizycznie. Jestem sprawniejszy, bardziej wysportowany.
Jakimi słowami przywitała pana żona po zejściu z ringu?
A.G.: Niech sama powie.
Mariola Gołota: Wygrałeś, jesteś mistrzem. Takiego werdyktu spodziewali się widzowie w hali. Odwrotny wygwizdali. Gwizdali nie tylko rodacy. Wszyscy. Z ciekawości zaczęłam sondować różne osoby, pracowników w hali, policjantów, ochroniarzy, lekarzy. Każdy twierdził, że Andrzej wygrał. Zapytałam nawet sędziego ringowego, który nie lubi męża. To ten sam, który pięć lat temu był arbitrem w walce Andrzeja z Michaelem Grantem. I on również uznał męża zwycięzcą.
Wywiad zaczerpnięty z
www.golota.pl
Poniżej przedstawiam artykuł o tym zdarzeniu:
Niemal wszyscy amerykańscy dziennikarze nie wahają się powiedzieć, że John Ruiz przegrał sobotnią walkę z Andrzejem Gołotą. Trener Ruiza Norman Stone został ukarany grzywną 1000 dol. i zabraniem licencji na 60 dni.
Stone po pierwszej rundzie wybiegł ze swojego narożnika i pchnął nadciągającego z drugiej strony Sama Colonnę, trenera Gołoty. Następnie, po ósmej rundzie najpierw kazał sędziemu (używając całych ton słów zaczynających się od "pier...") poprawić rękawice Ruiza, a następnie krzyknął w kierunku promotora pojedynku Dona Kinga: Walka jest ułożona!
W środę wydał oświadczenie: "Akceptuję karę narzuconą przez nowojorską komisję sportową (NYAC) za moje niesportowe zachowanie. Szczególnie chciałbym przeprosić sędziego Randy Neumanna, sędziów NYAC i kibiców boksu. Przepraszam, że mój osąd wydarzeń został zaburzony emocjami. To nie zdarzy się nigdy więcej".
Dopiero wczoraj okazało się, że Stone krzyknął do Kinga "It's fixed", czyli "walka jest ułożona". "Ułożona? Tak, żeby wygrał Ruiz!" - pisze
www.eastboxing.com w artykule zatytułowanym "Gołota: Ofiara spisku?". "Dla tych, co ułożyli wynik: Z waszego powodu będziemy się męczyć z Ruizem jako mistrzem, ale uświadomcie sobie, że boks nie jest boksem, jak jest ułożony wynik. Zmieniacie go w wrestling" - pisze eastboxing.com.
Dziennikarze są wściekli, że zwycięstwo w każdej wyrównanej rundzie zostało przypisane Ruizowi. "Gdyby nie dwie niesprawiedliwe oceny sędziów, Gołota byłby po walce z Ruizem mistrzem dwóch wersji, zaledwie krok od unifikacji tytułu". I dalej: "Nie obchodzi was to, że Gołota od 13. roku życia haruje na ten tytuł? Że przyjął przez ten czas około pół miliona uderzeń w głowę?". W Ringsport.com redaktor naczelny Rusty Rubin pisze: "Gołota został ograbiony z tytułu po raz drugi z rzędu. Wygrał z Ruizem, co widzieli wszyscy z wyjątkiem sędziów!".
Inny autor pisze, że w sumie Ruiz zastosował w całej walce blisko 170 klinczy. Gołota 10 i że coś z zawodnikami pokroju Ruiza powinno się zrobić.
Bardzo ceniony dziennikarz pięściarski Thomas Hauser, zdobywca Pulitzera, autor monumentalnego dzieła o Muhammadzie Ali, napisał (jak na niego bardzo ortodoksyjną opinię): - To dziwaczne zwycięstwo Ruiza, zważywszy trzypunktową przewagę Gołoty w drugiej rundzie, odjęty punkt za
uderzenie w tył głowy i przewagę Gołoty w celnych ciosach 152 do 121".
Eksperci, którzy uważają, że Gołota wygrał:
Angelo Dundee, legendarny trener Muhammada Ali, George'a Foremana
Witalij Kliczko, mistrz świata wagi ciężkiej wersji WBC
Chris Byrd (oglądał trzy rundy na żywo i powtórkę), mistrz świata wagi ciężkiej wersji IBF
Lamon Brewster, mistrz świata wagi ciężkiej wersji WBO
Roy Jones, uznawany do niedawna za najlepszego pięściarza świata
Hasim Rahman, były mistrz świata wagi ciężkiej, pokonał Lennoksa Lewisa
Harold Lederman, znany komentator boksu
Danny Williams, pogromca Tysona, będzie wkrótce walczył z Witalijem Kliczko
Tim Smith, dziennikarz "NY Daily News"
Lenn Robbins, dziennikarz "NY Post".
Źródła nie pamiętam, znalazłem to w czeluściach mojego twardego dysku...
I powiedz, że Andrzej przegrał tę walkę! Wielki bullshit i idiotyczne trzymanie się swojej wersji. Walka z Byrdem była bardziej wyrównana, ale także Andrzej powinien ją wygrać. Prawda jest taka, że w tamtych czasach nie chciano białego mistrza świata HW. Świadczy o tym nawet to, jak wołali na Gołotę (Ostatnia nadzieja białych). Zresztą było o tym głośno.