Negocjacje w sprawach transmisji MŚ
Finały piłkarskich mistrzostw świata w 2010 roku w RPA polscy kibice zobaczą w Telewizji Polskiej. Natomiast co do najbliższych - w przyszłym roku w Niemczech, z udziałem reprezantacji kraju, nie ma jeszcze decyzji. Negocjacje są w toku.
"Z całym szacunkiem dla miłośników futbolu i wielkiego zainteresowania finałowym turniejem w 2006 roku nie mogę nic więcej ujawnić, poza tym, że prowadzone są rozmowy z właścicielem praw do transmisji, firmą Infront Sports&Media" - powiedział szef sportu TVP Robert Korzeniowski zapytany przez, czy kibice piłki nożnej w Polsce będą mogli oglądać mecze w telewizji publicznej.
Patrząc w przyszłość mistrz olimpijski, świata i Europy w chodzie zapewnił, że mundial w 2010 roku będzie relacjonowany przez Telewizję Polską. "Potwierdzam, że TVP kupiła takowe prawa" i dodał: "Uważam, że problemem pierwokupu praw do transmisji z ważnych wydarzeń sportowych przez telewizję publiczną powinien zająć się nowy Sejm. Jeśli nie będzie stosownych zapisów, abonenci TVP nie będą mieli gwarancji, że obejrzą na przykład mecze piłki nożnej, siatkówki czy koszykówki, z mistrzostw świata bądź Europy. Zawsze na wolnym rynku będą przepychanki".
Korzeniowski zapytany, czy TVP bierze pod uwagę także opcję zakupu praw mundialu 2006 wspólnie z jakąś stacją komercyjną, nie wykluczył i takiego wariantu. "Wszystkie możliwości wchodzą w rachubę".
Mistrz olimpijski przyznał się do wielkich emocji, jakie przeżywał w sobotę, oczekując na rozstrzygnięcia eliminacyjnych meczów.
"Wolałbym, aby polscy piłkarze awansowali w sposób bezwzględny, ale tak naprawdę, nie jest istotne jakimi drzwiami wchodzi się do finału. Ważne, że to prawo wywalczyło się, bo nikt nikomu takiego prezentu nie daje. W sytuacji, kiedy zakwalifikowały się już zespoły Polski i Anglii, spodziewam się w środę na stadionie Old Trafford w Manchesterze pięknego widowiska. Obie drużyny niesione będą zapewne wyłącznie sportowymi ambicjami, zagrają bezstresowo, bez strategii i uwarunkowania związanego z awansem do finału" - powiedział Robert Korzeniowski po oddaniu głosu w wyborach prezydenckich w Izabelinie koło Warszawy, gdzie mieszka od miesiąca.
"I try to catch him right on the tip of the nose, because I try to push the bone into the brain." (M.Tyson)