Podczas niedzielnego meczu ligowego Messiny z Interem Mediolan kibice gości obrażali pochodzącego z Wybrzeża Kości Słoniowej Marco Zoro, nazywając go "czarnym brudasem" i naśladując odgłosy wydawane przez małpy przy każdym jego kontakcie z piłką.
W 66. minucie gry zawodnik na znak protestu wziął piłkę i chciał opuścić boisko, ale został po namowach fanów Messiny i piłkarzy Interu.
"Głównie ze względu na kolegów z boiska zostałem. Byłem podbudowany ich reakcją" - powiedział 21-letni zawodnik, który przyznał, że z nieprzychylnym zachowaniem włoskich kibiców spotkał się nie po raz pierwszy.
Zespołowi z Mediolanu grozi kara finansowa i odebranie punktów.
Prezydent Interu Giacinto Fachetti wyraził oburzenie zachowaniem "kilku nieodpowiedzialnych ludzi". "Jedyne co mogę jeszcze zrobić, to szczerze przeprosić Zoro" - powiedział Facchetti.
Solidarność z reprezentantem Wybrzeża Kości Słoniowej wyraziły także władze Włoskiej Federacji Piłkarskiej (FIGC). "To przykry i oburzający przypadek" - ocenił wiceprezes związku Giancarlo Abete.
FIGC podjęła decyzję, że wszystkie najbliższe spotkania ligowe i pucharowe rozpoczną się z pięciominutowym opóźnieniem, by piłkarze mogli zademonstrować swój sprzeciw wobec rasizmu na stadionach. Akcja odbędzie się pod hasłem "Nie dla rasizmu".
Niech nakładaj kary na rasistów np. zakaz wstępu na mecze piłkarskie, napewno dało by to wiele do myślenia niktórym kibicą