Może to cecha wrodzona, a może rzecz właśnie w setkach treningów, podczas których się do bólu goleni i przedramion przyzwyczajałem? Sam nie wiem, ale zawsze ma się chwilę oddechu, jak przeciwnik (przed którym ledwo się broniłeś) masuje sobie nogę. Pomijając już fakt, że ze dwa razy kolesie zwyczajnie potem kuśtykali.
A już najśmieszniej było, jak kazali mi na lekcji kicka podwijać spodnie i pokazywać, czy nie mam przypadkiem jakichś twardych, plastikowych ochraniaczy na piszczelach... Potem oczywiście były zwyczajowe pytania co trenowałem - a jak powiedziałem, że karate, to stwierdzili z mądrymi minami, że na pewno kioka. I się bardzo zdziwili, że nie.