Cześć, wrzucam update realizacji mojego celu :p Od ostatniej mojej wypowiedzi na forum miałem jeszcze planowany urlop wakacyjny w połowie sierpnia na którym totalnie niczego sobie nie odmawiałem, ani jedzenia ani alkoholu

Moja psychika znacznie odpoczęła bo był to tydzień bez liczenia kcal

W wakacje pomiędzy lipcowym a sierpniowym urlopem trzymałem ok 3000-3300 kcal. Tak więc można powiedzieć, że wakacje odpoczywałem :)
Po powrocie pod koniec sierpnia powróciłem do realizacji planu w moim odczuciu ze zdrowszym podejściem, spożywam ok 2650-2700 kcal (160B, 80T, reszta WW), zrezygnowałem z cardio w ciągu tygodnia. W tygodniu dietę staram trzymać się dopiętą, robię 3 sesje treningu siłowego natomiast w weekendy różnie to bywa - w ciągu ostatnich tygodni miałem dużo weekendowych wyjazdów, do rodziny, do znajomych, imprezy okolicznościowe itp. podczas których pozwalałem sobie na zjedzenie więcej, nawet na plusie kalorycznym. Uznałem, że do zawodów się nie przygotowuje więc etap jeżdżenia z pojemnikami po rodzinie mam już za sobą, co najwyżej poredukuje trochę dłużej. Jedyna z aktywności to w niedziele rano jadę sobię na godzinę cardio marszu na bieżni podczas której mam czas na przegląd youtuba lub obejrzenie czegoś na netflixie w spokoju

więc może w lekkim stopniu rekompensuje to nadwyżki kaloryczne.
Jeśli chodzi o samopoczucie nie odczuwam żadnych negatywnych skutków póki co, dopiero teraz dotarło do mnie jak byłem zrujnowany psychicznie dietą przed wakacjami, libido nie wróciło jeszcze na swój poziom jednak do tego pewnie trzeba wrócić na zero kaloryczne na dłuższy czas.
Jeśli chodzi o wnioski, które wyciągnąłem z poprzedniego etapu:
1. Dobijam kalorie nawet jeśli nie
jestem głodny.
2. Zwracam uwagę na tłuszcze aby zapewnić min. 80g dziennie (wcześniej zdarzało się, że tłuszcze miałem na poziomie nawet 40-50g).
W ten oto sposób małymi kroczkami robię się coraz mniejszy lub jak to inni mówią "znikam"

Aktualnie na wadze 78,5kg i sylwetka jak na załączonym obrazku. Mimo, że jeszcze nie jest jeszcze idealnie i nie ma sixpaka to chyba w listopadzie co by nie było zrobię sobie przerwę od deficytu na parę miesięcy, w końcu to okres świąteczny, ja też często wyjeżdżam na wypady narciarskie z kumplami. Nie nastawiam się na masowanie i przybieranie kilogramów na siłę, ale chciałbym zrezygnować z liczenia kalorii na jakiś czas i nauczyć się jeść intuicyjnie, a skupić się na treningach siłowych. Sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie czy kilogramy polecą w górę czy raczej utrzymam aktualny stan. W razie czego wiosną wskoczę na lekki deficyt. Osobiście jestem dumny z tego co udało mi się zrealizować w tym roku na dziś dzień czyli redukcja ze 100kg na 78,5kg :)
