Przecież nie istnieje żadne spalanie tkanki tłuszczowej. Tymczasem większość ludzi, w tym trenerzy, dietetycy z bożej łaski, używają tego określenia chyba w celu naciągania swoich klientów na plany, kretyńskie redukcje itd. Komórki tłuszczowe się obkurczają i tyle, ale nie spalają, jak kartka papieru! Zejdziesz z redukcji, to po krótkim czasie znów w tych samych miejscach tłuszcz wróci. Może to nie dotyczyć naturalnie tych, którzy się faszerują cały czas różnymi środkami; najczęściej to są właśnie "trenerzy personalni", którzy obrali sobie taki styl życia i łączą czesanie kasy z frajerów ze stylem życia. W klubach obserwuję gości, którzy chwalą się w necie fotkami z zawodów, naturalnie wszyscy się kłują tym lub owym, lub naraz wszystkim, co mają pod ręką. Zawody się kończą i po paru miesiącach ci sami goście mają brzuchy, krata na brzuchu znika, itd. Ale żaden z nich nie powie swoim podopiecznym, że ich budowa, to wynik zastrzyków, a nie jakiejś ciężkiej pracy, do której namawiają swoich podopiecznych licząc na długofalową współpracę, bo przecież z czegoś trzeba żyć.
Być może i są ludzie z tych kręgów, którzy przedstawią sprawę, jak wygląda uczciwie, że tylko osoby z dobrą genetyką mogą się bawić w budowaniem formy bez wspomagaczy. Ale takich ludzi jest mało. Większość przychodzi na siłownie, żeby pozbyć się brzucha - i tu się nic nie spala! Nie dzieją się żadne czary mary, poza obkurczeniem się komórek tłuszczowych. Owszem, jest to dobra droga do podjęcia po obkurczeniu decyzji o liposukcji i odessaniu tych komórek obkurczonych - to świetna droga, tyle, że żaden trener, dietetyk się o tym nie zająknie. Odpowiednia dieta i sport są naturalnie podstawą zdrowia i punktem wyjściowym do liposukcji. Szczególnie dla tych wszystkich grubasów, których mam wrażenie teraz jest wylew; młodzi ludzie 14-25 lat, ulani jak świnie. No ale co się dziwić, żrą całe życie hamburgery, frytki, colę słodzoną cukrem, a całość okraszają pączakmi. Tak ich nauczyli ich starzy, sami tak żrą. No ale to inny temat, na inny wpis. Ave.
Być może i są ludzie z tych kręgów, którzy przedstawią sprawę, jak wygląda uczciwie, że tylko osoby z dobrą genetyką mogą się bawić w budowaniem formy bez wspomagaczy. Ale takich ludzi jest mało. Większość przychodzi na siłownie, żeby pozbyć się brzucha - i tu się nic nie spala! Nie dzieją się żadne czary mary, poza obkurczeniem się komórek tłuszczowych. Owszem, jest to dobra droga do podjęcia po obkurczeniu decyzji o liposukcji i odessaniu tych komórek obkurczonych - to świetna droga, tyle, że żaden trener, dietetyk się o tym nie zająknie. Odpowiednia dieta i sport są naturalnie podstawą zdrowia i punktem wyjściowym do liposukcji. Szczególnie dla tych wszystkich grubasów, których mam wrażenie teraz jest wylew; młodzi ludzie 14-25 lat, ulani jak świnie. No ale co się dziwić, żrą całe życie hamburgery, frytki, colę słodzoną cukrem, a całość okraszają pączakmi. Tak ich nauczyli ich starzy, sami tak żrą. No ale to inny temat, na inny wpis. Ave.
Pozdrawiam.