samurajkswNie wytrzymałabyś? Tj. Wciągała byś pod korek?
Nie, nie
- aż tak to mi nie grozi przy moim obecnym systemie odżywiania, opartym o różne mądre wskazówki z
sfd.pl (np. żeby jeść pod dostatkiem białka) , jak i (przede wszystkim) o słuchanie sygnałów organizmu odnośnie głodu i sytości.
Ale pewnie czasem bym zaczęła podjadać - tu kilka pierogów więcej, tu kawałek apetycznej tarty - tak bardziej dla przyjemności niż z głodu... Po miesiącu byłoby z dwa kilo na plusie, po pół roku trochę więcej.
Musiałabym się odchudzać, a ja tego szczerze nienawidzę i mam złe wspomnienia z przeszłości, kiedy to często śniła mi się cukiernia i różne wspaniałe ciasta - ale że je tylko oglądam przez szybę
.
Tak więc teraz od dłuższego czasu wkładam dużo wysiłku w to by w ogóle nie przytyć, a zbyt efektowna dieta, pełna nowości i przysmaków, sprawiłaby że przebodźcowany mózg by uległ.
To nie oznacza, że jadam mało smacznie i nudno, ale jednak unikam przesadnego skupiania się na atrakcyjności potraw, bo wiem że jest to mój słaby punkt.