Fatka z drewna- ku większej sprawności i lepszemu samopoczuciu.

Nie za dużo tych treningów w tygodniu??

Ja się bardzo nie cisnę na treningach, poza tym jest możliwość, że coś mi wypadnie. Już wiem, że w niedzielę nie mam treningu bo będę mieć kaca ;) Czyli jak się uda będą 4.
Ale owszem, bywa, że chcę nadgonić bo z racji okresu mam 7-9 dni wyjętych z życia i tak po cebulowemu - karnetu mi wtedy szkoda.

Dziś zaliczyłam trening lekki, ale dłuższy. Hantle które miesiąc temu były ok, stały się cięższe jakoś ;) jeszcze trochę i się znów zaadaptuje.

W weekend nie wpadł żaden trening - byłam bardziej imprezowa niż zakładałam. Dzisiaj się szkoliłam, a potem z psem u weta. Okazuje się, że ma słabe kolanka - taka jej uroda. Wytłumacz to psu sprężynie, że skakać nie powinna. Jutro już stanę w siłownianych progach.

Szkolenie było z obiadem. Mój szef się orientuje, że fanką mięsa nie jestem więc zamówił dla mnie pierogi ruskie. Dostałam sandacza ;p Panie na kuchni stwierdziły, że nie przystoi aby reszta grupy miała wypasione schabowe z kurkami, a ja skromnych 12 pierogów, więc w dobroci serca wymyśliły "wege" odpowiednik czyli tego sandacza. Wiecie, mięso do menu wdrażam czasem, ale ryby to ja nie zniosę :P Wszechświat zawsze mi prztyczka w nos daje.

Kombinuję nad jedzeniem do pracy. Cały miesiąc mam być na zleceniu, w zaprzyjaźnionej firmie - open space na kilkanaście osób, gwar jak na dworcu, cały czas ktoś wpada i wypada. Walczę tam o skupienie i chce mi się wyć, bo nie umiem pracować w tych warunkach :D , a również nie chciałabym nikogo zasmrodzić jak zacznę jeść śniadanie. Nie ma dostępu do lodówki, więc musi to być coś takiego co mi nie skiśnie po kilku godzinach... no i najlepiej 2 posiłki, b po zakończeniu idę prosto na siłownię. Idę pobłądzić po watkach, poszukać inspiracji.


Zmieniony przez - fattyciak w dniu 2019-07-01 21:08:14

Frutarianka na 2 posiłki??? Dałoby się, ale czy cały tydzień wytrzymasz? pokrojone owocki, orzechy i płatki. Zapachu nie wydzielają, a jak juz to przyjemny. Budyń z jaglanej?

Ale te posiłki to mają być bezmięsne co nie wydzielają zapachu czy z mięsem?? Bo jak bezmięsne to pomysłów można mieć milion. Zrób sobie np. jakieś gofry - np. z mąki ryżowej i na to polewę z wpc i po bólu. Nic nie śmierdzi i zje się ze smakiem.

Najchętniej bezmięsne bo lubię mieć frajdę z jedzenia. Wszelkie mąki mi się pokończyły, muszę się zaopatrzyć. Gofry - brzmi ciekawie i zapychająco :) Owoce wielbię, ale muszę jeść na kilogramy

Swojego czasu robiłam omlety z roślinną odżywką białkową, ale one tylko na ciepło mi wchodzą. Po kilku h robi się podeszwa.

Dziś na siłownię pobiegłam prosto po pracy cała w skowronkach - nie odpowiada mi ten gwar , cóż poradzę :( Odreagowałam, trening był krótki bo tylko godzina, ale zacny.


Zmieniony przez - fattyciak w dniu 2019-07-02 19:45:00

Zapach to pół biedy bo z doświadczenia to niewiele posiłków było problematyczne pod tym kątem. Ale już z psuciem to loteria niestety. Można zakombinowac tymczasowo i na pierwszy posiłek jeść coś typowego dla obiadu a na drugi coś bardziej śniadaniowego, bo zazwyczaj mniej się psują takie rzeczy.

Omlet nawet zimny mi smakuje z bakaliami zawsze. Spróbuj jeśli takiego nie jadłaś nigdy.

Miałam w sobotę pisać podsumowanie, ale zasnęłam.
Miałam pisać w niedzielę, podsumowanie i to, że nie miałam sił do treningu, ale zasnęłam.
Miałam pisać we wtorek podsumowanie i to, że od jakiegoś czasu nie mam sił do treningu, ale zasnęłam.

Miałam to zrobić po przyjściu z pracy dziś, ale jak się walnęłam o 16 do wyra tak teraz się obudziłam i czuję, że nie będzie problemy z kontynuowaniem spania w nocy. Sęk w tym, że znam już przyczynę beznadziejnych treningów - cykliczność kobieca znów mnie kopnęła w brzuch. To dlatego czułam się jak dętka z rowera.
Trening więc zawieszony przynajmniej do soboty, a karnet leeeeeci ;)

Mam zdjęcie sylwetkowe z Egiptu - kuzynka trzasnęła mi z ukrycia i baba talent ma, bo wygląda jak pozowane. Jakbym serio pozowała to wyglądalabym jak d****. Tu mi wiatr chciał kapelutek porwać i przy okazji mnie udusić, bo kapelutek na sznurku. I jestem zadowolona.

Rzeźby ni ma. Ale jest to moja forma życiowa - serio, ja nigdy nie byłam w tak dobrej kondycji jak teraz jestem. Nawet będąc "nastolęciem". Dalej jestem mało zginalna , ale założenie wątku spełnione- jestem bardziej sprawna a i samopoczucie, gdy powłoka cielesna jest lepsza, też jest lepsze.

Ogarnąć się psychicznie, schudnąć do 3 kg, ćwiczyć dalej a będę miodzio dziewczynka ;)







Zmieniony przez - fattyciak w dniu 2019-07-10 21:52:11