21.09.2016[
Dzień wolny.
Wpadła koleżanka, pogadałyśmy posmialysmy się itp.
Dramat rozegrał się dopiero jak.... rozpakowałam suknie ślubna, którą zamowilam ( z drugiej ręki ) .
Do zawiązania się brakuje mi duuuużo..... 300 zł poszło się je...ć ( a mogłam mieć za to nowe buty !! )
wiec albo wytne sobie pół brzucha i usune kilka żeber , albo spróbuje ja odsprzedać....
Pani na aukcji zarzekała się, że to 38 rozmiar, a w domu mam suknie po kuzynce 36 i brakuje mi tam mniej niz w tej co zamowilam.
Wpadłam w histerie ( jak nie ja normalnie. ) coś we mnie pękło : wyłam i rzucałam tą kiecka po całej chacie jak jakaś szurnięta. ( az pies sie schowal za kanape i bał się do mnie podejść :P )
Lepiej mi się nie zrobiło, kortyzol osiągnął najwyższe granice i wieczór spędziłam chlipiąc w poduszkę i użalając sie nad sobą ( nie zajadałam smutku ! ) ....
Rano wstałam, zjadłam i walcze, walcze ... NEVER GIVE UP !!!
najwyzej pójdę w worku po ziemniakach albo w dresie do ślubu, a co tam !!
PS jeszcze baterie mi padły w wadze kuchennej.....
ale wczoraj przy kawie zamiast sięgnąc po ciasto zjadlam 2 male misie haribo ( bo juz bylam taka glodna :( )