Hej! Od kilku dni jem okolo 1500 kalorii, raczej intuicyjnie słuchając swojego organizmu i czuję się o niebo lepiej, jakby wróciło mi życie, nie mówiąc już o tym jak podniósł się mój komfort psychiczny. Jako,że jestem skinny fat to nadal chcę coś ze sobą robić. Mam taki plan, proszę o ewentualną korektę osoby madrzejsze ode mnie:)
Po pierwsze stopniowe dodawanie kalori. Przez kolejne 2 tygodnie jem 1500 kalorii, kolejne 2 tygodnie-1600, później dołożę znów 100. Przy 1500 rozkład B-25%, T-40%, W-35%. Przy 1600 zmienię na B-30%, T-40%, W-30%. Zdecydowanie lepiej czuję się na wyższych tłuszczach,niższych węglach.
Jako,że mam podwyższone TSH plus obciązenie genetyczne (siostra ma Hashi, a moja mama niedoczynność, guzki, była już operowana) to poza wizytą u endykronologa tak profilaktycznie ograniczam gluten i wywalam nabiał choć i tak używam w zasadzie tylko mleka do kawy.
Co do treningu-zdecydowałam się na trening z piłką dla średniozaawansowanych (zrobiłam prawie cały dla początkujących, pod koniec wyjechałam , nie miałam sprzętu i po długiej przerwie już go nie dokonczyłam).
Nie mam zazwyczaj siły na
aeroby po treningu siłowym dlatego przy przejściu na 1600 kalorii dołożę dwa razy w tygodniu bieganie na czczo -30 min.
Co o tym myslicie?Jest szansa na wykaraskanie się i wyjście na prostą?
Zmieniony przez - zuzu88 w dniu 2016-02-27 20:04:41