no generalnie nie jest dobrze, ściga mnie pech za pechem.
jedyny trening jaki uskuteczniam to rozciąganie. w sumie to i dobrze, bo teraz moje treningi są mega długie i nie miałam czasu na dobry stretching. ale że teraz latam od lekarza i walczę ze ściścniętym gardłem to chyba dziś nie pobawię się w Elastynę.
ze względu na brak treningu siłowego moja dieta została zmodyfikowana do btw 150/75/110. kalorii od czapy, ale nie tyję. chociaż szczerze to wolałabym nawet chudnąć, bo ten cholerny fat zbiera się na brzuchu i chyba będę mogła dołączyć do ciężarnych, ale spożywczo.
w ogóle mam doła, i to chyba bardzo poważnego.
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html