Nareszcie jakiś dzień wolny od pracy, ostatnio bardzo stresującej zresztą.
Z zakupów wróciłam bogatsza o cieciorke, soczewice a także wieprzka, woła i wątróbke i właśnie robi się pasztet a także pieczona szyneczka na chleb :) Strasznie ciężko jest dobić mi białko. Stad moje pytanie czy mogę zaopatrzyć się w jakaś dobrą odżywkę, czy na razie nie warto?
Drugi mój problem jest taki, że po posiłku nr.2 poćwiczyłam i musiałam robić szybciutko nr.3 bo co chwile jestem głodna :( Zjadłam jednak dość dużo tego węgla złożonego w postaci ryżu brązowego, byłam syta, ale powoli znów głód dopada. Mam tasiemca?? Chyba nigdy nie byłam taka głodna jak ostatnio.. kiedyś wystarczało mi 200g ugotowanego makaronu na obiad i do następnego dnia nic. Czy to znaczy że mam rozciągnięty żołądek?:P Czy moja przemiana materii wzrosła z połączenia euthyroxu, większej ilości jedzenia i ruchu?
Banan i orzechy to raczej nie posiłek i też przegięłam trochę z tłuszczami, ale to z głodu :P:P
I jeszcze ćwiczenia :
Wznosy nóg z leżenia x 13
Wspięcia na palce obunóż x 15 (6kg)
Przysiady klasyczne z hantlami X 10 (6kg) - kolanko odrobine strzelało, ale nie bolało :)
Wznosy z opadu x 15
Pompki oszukańcze przy ścianie x 15
Martwy ciąg z hantlami x 15 (2x6kg)
Wiosłowanie hantelką x 15 (6kg)
Wyciskanie hantli stojąc na barki x 10 (2x6kg) - to było najgorsze :P
Biceps/Triceps x15 (6kg)
Wiem, że na razie kapa, ale będę się starać by było coraz lepiej :)
Miłej soboty :)