Trochę mi głupio, ze pierw
proszę o poradę a później się wykłócam, ale tak już mam, że muszę widzieć sens w tym co robię.
Przez ostatnie miesiące jadłem podobnie jak teraz + alk i słodycze. Wychodziło tego pewnie właśnie te 3-3,5 Mcal i wtedy tyłem. Kiedy zacząłem się ruszać waga się zatrzymała. Od dwóch tygodni zacząłem się bardziej pilnować z jedzeniem i zszedłem do 2-2,5 Mcal. Fakt, że waga nadal stoi, ale może to po prostu za krótki okres? Albo jednak to nadal za dużo?
Weźcie proszę pod uwagę, że suchej masy mam pewnie 60kg... i to dla takiej wagi liczę BMR, wychodzi jakieś 1800 kcal
Dalej, moje treningi, mimo że subiektywnie są intensywne to obiektywnie... śmiech na sali. Martwy ciąg z ciężarem 30kg? Ja po tym nie mogę chodzić przez dwa dni. Biegi? pół godziny truchtu to szczyt możliwości. Ile mogę spalać podczas takiego treningu? 500 kcal? No to mamy TDEE na poziomie 2300 kcal.
Ja chyba muszę pierw trochę rozchulać metabolizm, zastany przez lata nieróbstwa. Wydaje mi się, że jestem jednak na innej pozycji startowej niż większość z Was, która miała jednak jakieś doświadczenia ze sportem za sobą.
Podsumowując. Plan:
kalorie - zostają a ja się staram jeść coraz czyściej.
Ćwiczenia - aeroby codziennie, siłownia trzy razy w tygodniu, 1 dzień wolny.