Jak chyba większość uczestników forum, najpierw miesiącami wczytywałam się w dzienniki innych. Notowałam, stosowałam, powoli zmieniałam nawyki żywieniowe. Ćwiczyłam a, że od zawsze coś tam trenowałam, to i sport nie sprawiał mi przykrości. No nie zawsze jednak. Jeszcze 5 lat temu byłam szczupła i umięśniona. Nie musiałam za bardzo dbać o to co jem, bo natura dała mi dobry metabolizm, sportową sylwetkę i zamiłowanie do ruchu. Pierwsze objawy w postaci kilku dodatkowych kilogramów, ospałość, niechęć do wychodzenia z domu i diagnoza Hashimoto. Przez kolejne 3 lata ustalanie dawki i przejście w niedoczynność. W rezultacie doszło 8 nadprogramowych kilogramów. W końcu odpowiednie leki i opanowanie tarczycy. Waga spadała o 3 kg i wracała, wciąż i wciąż, i na okrągło. Pomimo ćwiczeń i zdrowego odżywiania - daremne i żałosne były moje próby powrotu do dawnej sylwetki. Podczas jednego z takich spadków wagi rzuciłam palenie. W efekcie wskaźnik wagi podskoczył o 7 kilogramów. Tego było już ponad moje siły. Dopadł mnie kryzys egzystencjalny. Tarczycowy również. TSH z 0,7 (najlepsze dla mnie) skoczyło do 3,0. Położyłam się i przez tydzień nie wstawałam. Spałam i tyłam jeszcze bardziej. Tak dosłownie - z dnia na dzień coraz większa i coraz wolniejsza. W końcu postanowiłam na własną rękę podwyższyć Euthyrox o 25. Po kolejnym tygodniu podniosłam się i pobiegłam. Jak Forest. I tak biegłam przez miesiąc - dzień w dzień. I dorzuciłam jeszcze ćwiczenia siłowe 3 x na tydzień. Tylko dieta mi się rozjeżdżała, choć przyznać muszę, że nie przez słodycze, tylko bardziej przez zbyt małą kaloryczność. Cały czas podczytywałam "amadi", "zmysłową sowę", "Czastke" i wiele innych i doszłam do wniosku, że muszę ćwiczyć jeszcze intensywniej. 3 tygodnie temu poznałam Toniego podczas treningu Lean P90X. Dziś przypadł dzień pomiarów... No i dupa. Po półtorej miesiącu moje obwody zmniejszyły się średnio o 0,5cm. Żałosne, deprymujące i demotywujące i każde inne "de" w dupę. No więc z żalu zrobiłam sobie święto królów i napchałam bebzon do oporu. A teraz mam wyrzuty sumienia, choć nie oddałabym tego zadowolenia z jedzenia (w trakcie jedzenia). Ale jednak dało mi to do myślenia i wiem już, że nie poradzę sobie sama. Upór i determinację mam, natomiast wiedza moja malutka i niewystarczająca, żeby osiągnąć upragniony cel. Błagam o pomoc
Jak chyba większość uczestników forum, najpierw miesiącami wczytywałam się w dzienniki innych. Notowałam, stosowałam, powoli zmieniałam nawyki żywieniowe. Ćwiczyłam a, że od zawsze coś tam trenowałam, to i sport nie sprawiał mi przykrości. No nie zawsze jednak. Jeszcze 5 lat temu byłam szczupła i umięśniona. Nie musiałam za bardzo dbać o to co jem, bo natura dała mi dobry metabolizm, sportową sylwetkę i zamiłowanie do ruchu. Pierwsze objawy w postaci kilku dodatkowych kilogramów, ospałość, niechęć do wychodzenia z domu i diagnoza Hashimoto. Przez kolejne 3 lata ustalanie dawki i przejście w niedoczynność. W rezultacie doszło 8 nadprogramowych kilogramów. W końcu odpowiednie leki i opanowanie tarczycy. Waga spadała o 3 kg i wracała, wciąż i wciąż, i na okrągło. Pomimo ćwiczeń i zdrowego odżywiania - daremne i żałosne były moje próby powrotu do dawnej sylwetki. Podczas jednego z takich spadków wagi rzuciłam palenie. W efekcie wskaźnik wagi podskoczył o 7 kilogramów. Tego było już ponad moje siły. Dopadł mnie kryzys egzystencjalny. Tarczycowy również. TSH z 0,7 (najlepsze dla mnie) skoczyło do 3,0. Położyłam się i przez tydzień nie wstawałam. Spałam i tyłam jeszcze bardziej. Tak dosłownie - z dnia na dzień coraz większa i coraz wolniejsza. W końcu postanowiłam na własną rękę podwyższyć Euthyrox o 25. Po kolejnym tygodniu podniosłam się i pobiegłam. Jak Forest. I tak biegłam przez miesiąc - dzień w dzień. I dorzuciłam jeszcze ćwiczenia siłowe 3 x na tydzień. Tylko dieta mi się rozjeżdżała, choć przyznać muszę, że nie przez słodycze, tylko bardziej przez zbyt małą kaloryczność. Cały czas podczytywałam "amadi", "zmysłową sowę", "Czastke" i wiele innych i doszłam do wniosku, że muszę ćwiczyć jeszcze intensywniej. 3 tygodnie temu poznałam Toniego podczas treningu Lean P90X. Dziś przypadł dzień pomiarów... No i dupa. Po półtorej miesiącu moje obwody zmniejszyły się średnio o 0,5cm. Żałosne, deprymujące i demotywujące i każde inne "de" w dupę. No więc z żalu zrobiłam sobie święto królów i napchałam bebzon do oporu. A teraz mam wyrzuty sumienia, choć nie oddałabym tego zadowolenia z jedzenia (w trakcie jedzenia). Ale jednak dało mi to do myślenia i wiem już, że nie poradzę sobie sama. Upór i determinację mam, natomiast wiedza moja malutka i niewystarczająca, żeby osiągnąć upragniony cel. Błagam o pomoc
PRZYSPIESZ SPALANIE TŁUSZCZU!
Nowa ulepszona formuła, zawierająca szereg specjalnie dobranych ekstraktów roślinnych, magnez oraz chrom oraz opatentowany związek CAPSIMAX®.
SprawdźAmadi He he fakt, suszarek zimą zawsze mało i obawiam się, że z orbitrekiem właśnie to bym zrobiła
Z miejscem tak średnio, nie mogę pozwolić sobie na przeznaczenie osobnego pomieszczenia, chyba, że do garażu pójdę
Zakładam, że pobędę tu dłużej niż miesiąc, więc spróbuję przekonać męża o potrzebie domowej siłowni i jej wyposażeniu w podstawowy sprzęt. Póki co, poszukałam trochę w postach o treningach i podejmę się na początek ćwiczeń na piłce . Sprzęt i miejsce na takie ćwiczenia mam.
Wczoraj biegałam 1h w tempie 9km/h - bo mogę i lubię
a za chwilę zaczynam ćw. siłowe
i dzisiejsza miska - grrr, mam taki system, że do obiadu zapisuję na kartce to co jem i dopiero po południu wrzucam w dziennik i uzupełniam wpis żarełkiem i ilościami, które dopełnią założenia diety. No i dziś dupa - przegięłam z węglami i już nic nie dało się z tym zrobić. I pozwoliłam sobie na kawalątek czekolady, ale od kilkunastu dni nie jadłam nic słodkiego, a ona tak do mnie mrugała, że przez godzinę śliniłam się, aż w końcu złamałam się
Zmieniony przez - iwonahania w dniu 2014-03-02 20:07:50
Waga :68,5
Wzrost :165
Obwód w biuście(1) :90
Obwód pod biustem :81
Obwód talii w najwęższym miejscu (2):76,5
Obwód na wysokości pępka :88,1
Obwód bioder (3):106
Obwód uda w najszerszym miejscu: L/P 61/61,3
Obwód łydki :L/P 36,7/37,8
W którym miejscu najszybciej tyjesz : biodra i uda
W którym miejscu najszybciej chudniesz :talia
Uprawiany sport lub inne formy aktywności: 6xtydz. P90X Lean, a poza tym biegi, ćw. siłowe
Co lubisz jeść na śniadanie: jajecznicę z razowcem
Co lubisz jeść na obiad : lubię polską kuchnię, ale jadam ryby lub mięso z kuraków i świń
Co jako przekąskę : owoce i orzechy
Co jako deser : budyń własnej roboty
Ograniczenia żywieniowe : brak
Stan zdrowia: niedoczynność tarczycy
czy regularnie miesiączkujesz: tak
czy bierzesz tabletki hormonalne: nie
czy przyjmujesz leki z przepisu lekarza: Euthyrox 125 i Tialorid mitte
czy rodziłaś: 3 x
Preferowane formy aktywności fizycznej: wszelakie
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : Selen, wapń, cynk, rutinacea, wit.C, tran
Stosowane wcześniej diety : raz Dukana
Moim celem jest poprawienie struktury skóry - eliminacja celulitu, schudnięcie i poprawa proporcji ciała. Mięśnie mam solidne, tyle, że przykryte dużą warstwą łoju.
Jedynym z czego nie mogę zrezygnować to kawa rozpuszczalna z mlekiem w ilości 6 szt. dziennie (filiżanki). Nie piję alkoholu, nie palę, jem warzywa, mięso, lubię nabiał - maślanka, kefir, twaróg, chleb tylko ciemny z Lidla albo własnej roboty. Nie jem ciast, słodyczy i generalnie syfu. W MC Donald's byłam tylko raz na hamburgerze i się porzygałam. I nie powtórzyłam więcej. Po smażonym boli mnie brzuch, po przejedzeniu nie śpię, po papierochach śmierdziałam dzieciom. Mój organizm więc sam sobie reguluje pro zdrowotnie właśnie. Ale kawy z mlekiem mi nie odbierajcie, proszę. Kiedyś próbowałam zastąpić krowie mleko kozim, ale haftowałam w kolorze. No i odpuściłam. To chyba jedyny mój grzeszek.
Ja jeszcze w trakcie pisania jestem. Zaraz dołączę miskę z ostatniego dnia. Trochę marnie idzie mi jeszcze obsługa wątku. Ale zaczynam kumać o co w tym chodzi.
Przy niedoczynności dobrze by było jakbyś jednak ograniczył kawę (nie pisze wyeliminowała ale ograniczyła ). Smażysz na oliwie z oliwek? Używaj jej na zimno np. do sałatek. Do smażenia używaj smalcu, masła klarowanego, oleju kokosowego.
"pod tym niechcianym tłuszczem niekoniecznie ukrywa się nasz ideał urody" Obliques
Don’t be a follower. Be a leader even if for a while you are only leading your shadow.
DT -> https://www.sfd.pl/DT_Arphiel-t1191724.html
Olej kokosowy już zamówiony:). Kawę będę starała się ograniczać, ale eliminując co jakiś czas 1 filiżankę. To dla mnie naprawdę najtrudniejsza decyzja Kupiłam nawet "Inkę", ale jest paskudna. Udało mi się na jakiś czas zastąpić kilka filiżanek kawy herbatą zieloną. Piłam 1,5l dziennie. Zanim doszłam dlaczego mam problemy ze snem, minęły dwa miesiące. Przez ten czas standardem było zasypianie w okolicach godz. 5 nad ranem. Teraz popijam pokrzywę, melisę i czasami skrzyp, ale to nie zastępuje mi kawy.
W tym "dorosłym" wieku jest tu nas tochę
Niestety też jest też całkiem pokaźna gromadka tarczycówek
Myślę, że jakbyś zaczęła od 1700kcal to będzie ok. Daj węgli tak 130-140g - tarczyca nie lubi niskich ww i bez wyraźnej potrzeby nie ma co dodatkowo ich zaniżać.
Jakoże u Ciebie niedoczynność na tle hashi to wywalasz gluten całkowicie z diety - patrz choćby w dziennik Ziuty.
Co do kawy. Ogranicz znacznie. Ja przyjęłam od pewnego czasu prostą zasadę nie piję kawy z samego rana - w sensie zaraz po obudzeniu przed robotą tylko dopiero około 10-11 (3-4 godziny po wstaniu). To spowodowało, że 2-3 kaw zeszłam do 1, sporadycznie 2 dziennie.
W podwieszonych linkach masz trening siłowy dla początkujących - są propozycje dla tych co na siłce i dla tych co w domu. Zrobisz dobrze, solidnie to wystarczy 3x na tydzień + areo.
Powodzenia!
Ostatnio podczytuję tego bloga i to gwoli wyjaśnienia dlaczego jeszcze wciągam gluten.
http://www.tlustezycie.pl/2012/08/zespo-drazliwego-jelita-cziii-gluten.html
Dziewczyna ma takie podejście do diety jak Wy na tym forum i zgłębia tajniki wiedzy medycyny naturalnej. Potrafi wiele rzeczy wyjaśnić na poziomie molekuł (choć to cholerka chyba nie bałdzo, aczkolwiek i jak krowie na rowie też umie ). Napisała między innymi, że gluten powinien być wyeliminowany w 100%, bo nawet najmniejsza jego ilość, która dostanie się do krwiobiegu poprzez nieszczelne jelita, niszczy cały wysiłek (mam nadzieję, że to u Niej wyczytałam....). Próbowałam dziś znaleźć ten akapit, ale tak rozbudowany jest blog, że nie dałam rady. W każdym razie, bałam się zacząć dietę bezglutenową, bo w większości produktów ten nikczemny gluten występuje. No dobra, każde tłumaczenie to ściema dla usprawiedliwienia lenistwa.
I masz rację. Lepiej świadomie pozbyć się dużych ilości a nieświadomie wciągnąć tylko jego śladowe ilości. Dam radę, w końcu nie takie rzeczy się robiło
Teraz jestem w trakcie P90X i bardzo chciałabym się z nim zmierzyć do końca. Dziś zaczynam 4 tydzień i jeszcze nie opuściłam żadnego treningu. Czyli jeszcze dwa miechy przede mną.
A "Ziutę" już podczytuję .
wpadłam się przywitać i życzyć powodzenia.
iwonahaniabo nawet najmniejsza jego ilość, która dostanie się do krwiobiegu poprzez nieszczelne jelita, niszczy cały wysiłek (mam nadzieję, że to u Niej wyczytałam....).
Ale Ty masz wyrzucić gluten z diety, nie dlatego, że masz celiakię tylko dlatego, że masz chorą tarczycę. Przeczytaj link w moim podpisie, wiele Ci to wyjaśni. Tak btw wyrzucenie glutenu spowodowało, że zaczęłam chudnąć (ale skoro czytałaś mój temat to pewnie o tym wiesz .
"Nigdy nie wmawiaj sobie, że nie dasz rady, bo wiara w siebie to połowa sukcesu".
Dziennik:
http://www.sfd.pl/[FIT]amadi__W_pogoni_za_zdrową_sylwetką_podsum/str.36,54_-t930827-s54.html
ART:
Dieta bez glutenu:
http://www.sfd.pl/Dieta_bez_glutenu__czyli_co_Ladies_powinna_wiedzieć.-t940054.html#post0