Mam problem na osiedlu/w szkole - pisać tylko tu! vol. 2

tak poświecę rok z mojego życia na rekrutacje do policji przyjmą mnie i odejdę bo mi się nie spodoba i rok w dupę. tak rozumiem że policja straż to jest bardziej powołanie niż zawód, i wydaje mi się ze mam w sobie takie powołanie , tylko z tego powołania nie utrzymam rodziny. interesujesz się jakąś pracą składasz cv to wiesz wszystko , godziny pracy, zarobki co masz robić, kiedy przerwa ile urlopu itp. idziesz do policji to nie wiesz nic bo albo ci powiedzą sp*****laj, albo że jak mnie przyjmą to się będę martwił, albo że to powołanie i jak idę dla kasy to nie ma sensu

z powołania to lepiej niz idź tam się nie spełnisz he he:)

A ja mam pytanie, dlaczego temat o zarobkach w policji wrzuciliście do tego działu? Przegapiłem coś?

kolega stwierdził ,że po tym jak dresy go zaczepiły wstąpi do policji i będzie bronił porządku przed osobami spożywającymi alkohol w miejscach publicznych takich jaki parki czy krzaki

To może ja opisze swój problem.

Dzisiaj w biały dzień zostałem skrojony na przystanku autobusowy.

Stałem tam sam,jakieś 15 m dalej stał koleś ok 40 lat.


Podbiło do mnie 4 cyganów, 2 z tyłu pilnowało sytuacji ( 10 m),2 bezpośrednio do mnie i zebym dawał hajs. Nie spanikowałem,jednak na początku starałem się słownie jakoś to załatwić ( teraz juz wiem ze z takimi ludzmi nie ma co). Zaczęli klnąć ,ale mimo to nie panikowałem ,starałem się ich nie prowokować ,jednocześnie nie odsłaniając się na ciosy. Żarty się skończyły, koleś powiedział że wyciągnie kosę. Ja d**** wciąż swoje ale kiedy wyciągnął już kose to pomyślałem że koszt leczenia przykładowo wątroby i czas jaki na to strace nie jest warty mojej kasy. W lewej kieszeni miałem portfel, w prawej dychy na autobus. Powiedziałem że mam tylko 20 zł,oddałem. 1 z kolesi nie uwierzył (ten z kosą),ale ten drugi powiedział że wystarczy bo ludzie się gapią i spadajmy. Poszli sobie,nieco odetchnąłem.

Oczywiście kur.wa w biały dzien przy ruchliwej ulicy,10m od przystanku,ale nikt nie raczył nic powiedzieć.


Jestem wysoki i silny, tym dwóm ( ok 18-19 lat) spuściłbym samotnie wp******,ale tamci dwaj pilnujący sytuacji byli więksi i starsi (25 lat) no i mówiąc kolokwialnie sie bałem,pozatym nie miałem nic do obrony a oni noże.

Mam 18 lat,i proszę o pomoc w doradzeniu co nosić przy sobie by się obronić.

Zaznaczam że mi nie chodzi o te j**ane 2 dychy, niech je sobie k***a przepiją i zdechną,ale sam fakt że zostałem skrojony tak mnie wk***ia i siedzi ciągle na umyśle że nie moge tego znieść.

Narazie kupiłem kosę długość ostrza ok 14 cm,ale nie chciałbym nikogo zabić i srać sobie w papiery,ani tym bardziej sam stać się ofiarą ,więc czy panowie znacie jakiś lepszy sposób?

Zmieniony przez - gero95 w dniu 2013-08-07 15:03:53

no kolego to ładnie miałeś

Na takie sytuacje nie ma ŻADNEGO sposobu, a już na pewno nie jest nim kupowanie noża... Takie jest życie, 3-4 typom nie dasz rady, choćbyś nie wiadomo co i ile trenował. Oddajesz kasę, telefon czy co tam sobie zażyczą. Ot, rzeczy nabyte, a zdrowie i życie masz jedno.

dokładnie jw.
na taką sytuację niestety nie ma sposobu.
Nóż w tym wypadku na niewiele się zda jeśli zdecydują się zaatakowac bo pamiętaj że ich jest dwóch,wiec mają dwa noże. Nawet jak wdasz się w szermierkę z jednym to jest drugi przed którym nie będziesz miał się jak bronić

no to przej**ane miałeś ,ogólnie to nikt nie miałby szans z dwoma i to z kosami ,chyba ,że ze spluwą ,tylko jakbyś taką k***ę postrzelił to sam byś miał przej**ane taki kraj.

Czy mam szansę z przeciwnikiem nie znającym się ani troche na sztukach walki, który jest gotów mnie zaatakować? Trenuję 3 lata (K-1), mam 15 lat , 60kg, 173cm... wygrałem jeden turniej, walka mi dobrze idzie, więc czy on da mi radę przy gabarytach ok 185cm, 85kg, 18 lat? Nie wiem czy mam jakieś szansę, gdyż jest wyższy, ale nic o walce nie wie... Tzw. Kozak do dzieci :) (robię szpagat)