Wklejam miskę z piątku i na dziś. W sobotę i niedzielę - miski wyjazdowe, nieliczone, czyściutkie (jaja i mięso + warzywa, węgle z owoców).
Wyjazd okazał się próbą charakteru. Nie tknęłam syfu i jakoś szczególnie z tego powodu nie cierpiałam.
W sobotę pobiegałam leśnymi pagórkami - 4km dało mi w kość. A w niedzielę w garażu znalazłam gryf od sztangi do bicepsa(pewnie koło 7-9kg) i zrobiłam sobie "obwód metabloiczny" - MC, wiosło, zarzut, przysiad i push press - 10 powtórzeń x 5 obwodów. Machałam szybko, bo ciężar raczej mały, ale te 5 obwodów mnie nieźle spociło. Potem rozciąganie ze szczególną uwagą na nieszczęsne biodra i uda.
W HIM już nawet lepiej wychodzą mi te kacze kroki
W piątek był trening na siłce - nie zapisałam sobie ciężarów, ale znów zrobiłam jakieś 5 serii MC z rozgrzewkowym ciężarem(30kg)- ćwicząc technikę i na sam koniec dałam radę 10 minut na wioślarzu..ledwo doczłapałam się do domu
Wklejam też pomiary z ranka.