Masło, ktoś wspomniał o maśle? mniam!
DaKilla takich teściów bym życzyła każdemu - super ludziki.
Micha:
Nie dobiłam do założeń, ale i tak wcisnęłam w siebie dużo z racji tego, że w pracy taki młyn, że zjadłam tam jedynie połowę swojego zapotrzebowania (nie to, że nie miałam jedzenia - nie było czasu zjeść). Miałam dobić Wheyem, a tutaj się mi się skończyło. Może jutro uda mi się kupić jakieś białko. Wciskać już nic nie będę o tej porze.
Trening:
Dziś na wariata - musiałam się wyrobić przed rowerkiem, a jeszcze musiałam w pracy zostać chwile dłużej i to mi rozwaliło plan.
Martwy ciąg - te 40 kg to takie już wymęczone, na razie nie będę dodawać, bo czuję, że jak dodam choć trochę, to technicznie nie dam rady - małymi kroczkami będę próbować. Od kiedy zwiększyłam ciężar do 36-40 kg MC daje mi taki wycisk, że mam dużo mniej siły na resztę, ale to chyba tak powinno być.
Wyciskanie sztangi w szerokim chwycie na ławce skośnej - tutaj znów czuję dyskomfort z tyłu z lewej strony jak mi się "kaptur". Chyba będę musiała zamienić to ćwiczenie, na razie plan na następny trening - zrobić na płaskiej.
Wiosłowanie hantelką (ilość razy i ciężar na 1 rękę) - to chyba moje ulubione ćwiczenie
te 11 kg to już ciężkie.
Wznosy ramion bokiem stojąc - nie lubię, nie mogę zrobić progresu, muszę odpoczywać podczas serii.
Wyciskanie sztangi w wąskim chwycie na ławce płaskiej - tutaj nic nie boli, będę dokładać
Zakończenie - 5 minut biegu(truchtu) z domu do klubu z rowerkiem i później 30 minut pedałowania w tym podciśnieniu.
Zmęczyłam się dziś, latałam cały dzień jak głupia.
Zmieniony przez - ona85 w dniu 2012-04-13 23:01:11
Zmieniony przez - ona85 w dniu 2012-04-13 23:01:55