hej, nie będę się rozpisywał na temat swojej historii choroby, bo po co to komu, w każdym razie napomnę, że choruję od 1,5 roku i mam dla was kilka własnych spostrzeżeń:
1. W nasieniu jest wysokie stężenie cynku i w ogóle gruczoł krokowy magazynuje dużo cynku, w stosunku do całego organizmu, i do prawidłowego działania, prostata potrzebuje cynku. Zatem na chłopski rozum, czym częstsza masturbacja, tym większe zużycie cynku, tym większe niedobory cynku w organizmie a tym bardziej prostacie, tym większe ryzyko zapalenia tego gruczołu. Wskazania: mniej walić, kupić sobie suplement z cynkiem. Ja zamówiłem z USA jakieś na allegro, bardzo tani i bardzo dużo, ćpam codziennie 1 tabletkę uzupełniającą dzienne zapotrzebowanie organizmu, nie wiem czy to od tego, ale ból prostaty ustąpił.
2. Nie piję alkoholu, nie boli, piję alkohol, przynajmniej 2-3 dni po piciu boli. Wnioski nasuwają się same. co do KAWY - nie piłem, potem piłem jak ćpun, potem odstawiałem na 2-3 miesiące żeby zobaczyć, czy oddziałuje i według moich spostrzeżeń - nie ma wpływu.
3. Żurawina, zamiast wydawać 100zł na skondensowaną żurawinę w tabletkach która starczy na miesiąc (urolodzy często je przypisują), polecam iść do zieleniaka, kupić sobie 1kg żurawiny i żreć (trochę bardzo kwaśna, ale...), żurawina zmienia PH moczu co zapobiega powstawaniu bakterii.
4. NAJWAŻNIEJSZE - ZIOŁO - WIERZBOWNICA DROBNOKWIATOWA. kto o tym nie słyszał, schodzi z forum i biegnie do apteki zielarskiej!!!! 10zł - wielka paka ziół na 2 miesiące picia. 3 miesiące z tygodniowymi przerwami brałem początkowo antybiotyk, też miałem tak samo że w trakcie kuracji ból ustępował, ale 2 dni po odstawieniu antybiotyku ból nawracał. schudłem z 10kg, zwaliłem sobie układ odpornościowy, stwierdziłem że kolejny raz do urologa nie idę! znalazłem te ziółka w jakiejś książce zielarskiej, zacząłem pić i nie dość że po 1 dniu picia dolegliwości ustąpiły, to po odstawieniu ziół nie nawracają, a jeśli już to po jakichś 1-3 miesiącach.
5. wychładzanie organizmu - być może to też była przyczyna mojego zachorowania, ponieważ dzień przed pojawieniem się bólu (listopad), siedziałem dobrą godzinę na zewnątrz na zimnej ławce.. POLECAM zaopatrzyć się w 'bieliznę termoaktywną dla sportowców' takie obcisłe rajtuzy + góra jak ktoś chce, na zimę jak znalazł, super ogrzewa plecki, nerki, tyłek, jajka, nogi. Na wszelki wypadek... czemu nie!
6. STRES - czasem spotykam się z takimi opiniami że to jest przyczyna choroby prostaty i sam przyznam, że coś w tym jest. Kiedy pojawiła się u mnie choroba, przeżywałem przeogromny stres (trwający ok. 3 mies.). W wakacje (jestem studentem), miałem życiową sielankę i dolegliwości nie wróciły ani razu. Tydzień temu skończyłem sesję, przez ostatni tydzień sesji (stres związany z egzaminami), dolegliwości znowu się nasiliły.
7. Zauważyłem że wysiłek u mnie nasila dolegliwości. Lekarz stwierdził że ból prostaty, jeśli jest chora, przy wysiłku, to coś normalnego. Szczególnie wtedy kiedy pracują
mięśnie brzucha, kiedy robię brzuszki, albo latem kiedy rąbałem siekierą drzewo (myślałem że się po....sram z bólu).
8. Ciepłe kąpiele, oczywiście zgodzę się z przedmówcami, racja, uśmierza ból.
9. Czopki - urolog przypisał mi je razem z antybiotykiem, tylko kurczę smażone nie pamiętam nazwy :( w każdym razie (zapewne miały właściwości antybakteryjne), ale poza tym, tworzyły mi taką warstwę śluzu na błonach odbytu, co bardzo zwiększało higienę przy wypróżnianiu, bo kupa szła jak dobrze nawoskowana narta po śniegu.. być może, jeśli przyczyną zapalenia prostaty są jakieś bakterie z kału, czopki to dobra sprawa! Lekarz rodzinny (przyjaciel) potwierdził ich pozytywne działanie.