ja oczywiście zaczynałem na siłowni, aby podbudować siłowo trochę mięśnie, kilka lat/kilkanaście miesięcy na siłowni i przyszedł moment, gdzie brakowało pieniędzy/znudziła mi się siłownia i trzeba było coś zrobić z sobą, nie mogłem gnić w domu więc coś wymyśliłem, np to było chodzenie po ulicach i wykorzystywanie różnych ramp/drążków czy czegokolwiek do ćwiczeń
i pewnego dnia znalazłem książkę w pdf'ie: "O.Lafay-Trening.silowy.bez.sprzetu.PL" i zacząłem nią ćwiczyć prawie rok, efekty były zdumiewające, doszedłem chyba do 5-6poziomu, w domu, a potem na świeżym powietrzu znalazłem ciekawe miejsce :P
i potem skończyłem z tą książką, chociaż na razie :P i zacząłem ćwiczyć u siebie na świeżym powietrzu wg. własnego uznania około 60minut, oczywiście wg. zaleceń z tej książki, ale ćwiczenia sam układam...
tak jak wyżej, problem w tym jak są rurki, drążki, poręcze mokre, bądź jak jest deszcz...
ale efekty są o wiele lepsze niż dotychczas :P jak chodziłem na siłownię, miałem problem z podciąganiem się, a teraz mogę b. szerokim nachwytem podciągać się ile dusza zapragnie :P
3x tygodniu ćwiczę, bo czasami da się taki wycisk, że na następny dzień mogą mięśnie boleć
ale dodam, że jak zaczynałem ćwiczyć siłowo w domu/na świeżym powietrzu, to żadnych zakwasów nie miałem czy bóli mięśni :P przyzwyczajenie oczywiście do ciężkiego treningu :D
tylko szkoda, że u mnie nikt nie ćwiczy w ten sposób, patrzą się jak na dziwoląga oraz być może śmieją się, ale nie widzę stresu przed tym czy strachu, po prostu zazdroszczą, i myślą, że to jest b. męczące czy nudne...