Dobry temat!
Ja myśle że nei tyle SW kształtują charakter co pomagają go kształtować. Myśle też że na każdego to inazej działa. Jeden trenuje bo jest silny a drugi staje sie silny bo trenuje. Pamiętam treningi u shihana Dadzibuga gdzie na każdym treningu ludzie spoglądali na zegarek z myślą-no jeszcze tylko x minut, jakoś przeżyje(większość myślała o końcu treningu już po 30 minutach, shihan, wtedy jeszcze sensei, mocno dawał w kość), potem sie okazywało że trening, który miał skończyć się o 20 kończył się 40 minut później. Często na treningu jest tak że instruktor narzuca tempo, którego nie jesteśmy w stanie utrzymać, albo jakieś ćwiczeni dla nas bardzo trudne do wykonania-to są chwile kiedy ja mocno sie irytuje, mam łatwość z wykonaniem jednej pomki wiecej, kopniecia wiecej itd i mniej mnie to meczy psychicznie a jak coś jest za szybkie albo za trudne to meksyk. Dzięki temu ucze sie że nie wszystko jest łatwe i potem jak mam sytuacje w życiu że coś mi nie wychodzi to nie odpuszczam tego tylko tak jak walcze ze sobą na treningu, tak samo w życiu, myśle że gdybym sie tego nie nauczyl na treninach to nigdzie. Wiem że takei cechy można wypracować gdzie indziej niż na treningu SW ale ja bym bez trenignów nie dał rady teo wypracować, poprostu w życiu mnie nic tak nie zmobilizowało do pokonania tej słabości jak trening, zawsze w trudnej sytuacji rzucałem wszystkim(teraz tylko książkami ale w końcu do nich wracam
, przegrywam bitwe ale potem wygrywam wojne
) i dopiero to co lubie mnie zmusiło do tego żeby nauczyć się pokonać tą bariere. Każde przedłużające się ćwiczenie, trening ponad nasze możliwości, to też pomaga, z tym że jedni mają to w sobie że sie podejmuja wogóle
treningów i na nich tylko zwiekszaja swoja odpornosc psychiczna a inni dopiero na treningu naucza sie z tym walczyc, nie maja tego ale chca cwiczyc wiec musza sie tego nauczyc. Umiejetnosc podejmowania wyzwan to cos co tez w ogromjnej mierze wyksztalcilem dzieki KK. Samo pójście na trening nie było w moim przypadku wyzwaniem bo tak chciałem ćwiczyć że nie było myśli typu"czy dam rade? nadaje sie? a co jak mnie zabiją?" wyzwaniem bylo dopiero wziecie udzialu w pierwszym egzaminie, w pierwszym pokazie, w pierwszych zawodach, walka z dobrym zawodnikiem... teraz te rzeczy juz nie sa wyzwaniem ale jak spotykaja mnie rzeczy, ktore sa wyzwaniami to mysle "tyle razy dalem rade na Kyokushin, przecież to teraz nie może być trudniejsze, a jak nie dam rady to trudno, świat sie nie kończy, spróbuje jeszcze raz, bede urabial tak długo aż sie uda, jak przeciwnika w walce". Dzieki tym cechom nie ide w zyciu po najmniejszej lini oporu jak to mialem w zwyczaju zanim zaczalem trenowac, nie boje sie sprobowac nowych rzeczy, gdyby nie karate to bym teraz nie studiowal bo zeby sie dostac na studia musialem pojsc do LO a tam uczyc sie rzeczy ktorych nie lubie, nie umiem, irytuja mnie i bez umiejetnosci radzenia sobie z tym i bez umiejetnosci podejmowania wyzwan, poszedlbym do zawodkowki, tam bym pewnie na 2 jakos przeszedl i teraz bym mial problem z praca bo raczej dobrym fachowcem z takim podejsciem bym nie byl. Juz samo pojscie do LO wiazalo sie z tym ze musialem sie przelamac w gimnazjum do takeigo przedmiotu jak Chemia, z ktorego 2 lata mialem dwoje a w 3 klasie wyciagnalem 4 a w LO juz pisalem z nieh rozszerzona mature i zdalem ja najlepiej w szkole(nawet polubilem ten przedmiot jak sie za nieo wzialem i zrozumialem go wreszcie)
SW mogą dać bardzo wiele, jest tylko jeden warunek-trzeba chcieć. Jak ktoś nie chce to mu nic nie pomoże. Jak ktoś chce to musi tylko dla siebie znaleść odpowieni motywator, dla jednych jest to koszykowka, dla innych biegi a dla nas SW.
Oprócz tego też jestem dużo spokojniejszym człowiekie, od kiedy tylko trenuje trudniej mnie zdenerwowac, zmusisc do aresji... widze to tez jak robie w ochronie na imprezach masowych ze jestem spokojniejszy od nietrenujacych kolegow, jak jest jakis problem to zawsze staram sie jak najgrzeczniej zalaodzic spor, nie reaguje na glupie zaczepki jakis dzieciakow co lubia tylko pogadac, a jak cos sie dzieje to interweniuje bez zawachania, co innego koledzy, ktorzy wszedzie wesza afere, na kazda zaczepke reaguja agresja a jak juz sie cos dzieje to czesto nie wiedza co maja robic(chociaz tutaj tez czesciej juz to zalezy od stazu w pracy i od teo ile ktos mial takich sytuaji, ale one tez ksztaltuja charakter wiec nie dziwne ze jak ktos mial ich duzo to w koncu sie nauczyl). Skad wiem ze to dzieki SW akurat? Bo jak nie trenowałem to reagowałem właśnie jak moi koledzy.
Ktoś napisał że w Chinach nie ma dyscypliny na treninach dla dorosłych i że to dopiero kształtuje charakter. Ja myśle że dyscyplina powinna być, jest wiekszym motywatorem do pokonywania slabosci a takie cechy jak samomotywacja, ktora jest ksztaltowana na treninu bez rygoru, ksztalci czlowiek ktory poza tym ze 2-3 razy w tyodniu jest na treningu gdzie go instruktor zmusza do wysilku, chodzi jeszcze sam cwiczyc, biegac...