SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

Lady w kuchni, czyli nasze babskie przepisy ;-)

temat działu:

Ladies SFD

słowa kluczowe: , , , , ,

Ilość wyświetleń tematu: 237371

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Usunięty przez obliques za pkt 1 regulaminu
Początkujący
Szacuny 3 Napisanych postów 1572 Wiek 50 lat Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 13767

What is a calorie? Calories are the little bastards that get into your wardrobe at night and sew your clothes tighter...

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
DROGIE PANIE!

Jeśli macie ochotę dyskutować o zamieszczonych przepisach, proszę robić to w tym temacie:

https://www.sfd.pl/-t699560.html

Ten wątek poświęcony jest przepisom. Każdy niepotrzebny spam będzie karany BANEM

Dziękuję za zrozumienie.
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 12 Napisanych postów 5688 Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 34046
Pasta z awokado

Składniki:

- awokado (70g)
- jajko na twardo
- sok z cytryny
- pieprz, sól

Wykonanie:

Wrzucić do naczynia - zblenderować

180 kcal
8 g białka
15 g tłuszczy
3 g węglowodanów

Idealnie do posmarowania kanapki bądź tortilli.

z Mayą http://www.sfd.pl/-t767671.html

Wolę być niedoskonałą wersją samej siebie, niż najlepszą kopią kogoś innego
Zwycięzcy to przegrani, którzy powstali i spróbowali o jeden raz więcej ..

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Pasta jajeczno-awokadowa do kanapek

Składniki:

- 2 jajca na twardo
- połówka awokado
- majonez (najlepiej domowy )
- sok z cytryny
- przyprawy do smaku


Wykonanie:

- jajka pokroić w kosteczkę
- pokroić awokado i skropić sokiem z cytryny
- wymieszać z majonezem i przyprawami

Spożywać Preferowane pieczywo to oczywiście razowiec na zakwasie, ew. pełnoziarnista Wasa
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 3070 Wiek 36 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 64241
To i ja wrzucę przepis na swój chleb

ZAKWAS
który można użyć do każdego przepisu na chleb:
Potrzebne będą: mąka żytnia pełnoziarnista i woda.
Proponuję zrobić go taką metodą:
bierzemy mąkę żytnią, powiedzmy jakieś 100 gram, mniej więcej tyle samo wody letniej, nie za ciepłej, mieszamy dokładnie w naczyniu ( dość pojemnym,bo rośnie) przykrywamy i odstawiamy w ciepłe miejsce (najlepiej w temperaturze między 25 a 30 stopni) ale i w niższej u mnie dał radę (stawiałam po prostu na stole w kuchni ) Na drugi dzień, czyli mniej więcej po 24 godzinach, znowu dajemy 100 gram mąki i tyle samo letniej wody, mieszamy solidnie naszą masę i odstawiamy. Co jakiś czas można ciasto przemieszać i znowu odstawić, żeby bakterie mogły spokojnie pracować. Procedurę powtarzamy przez 5 dni i po 5 dniach uzyskujemy sporo zakwasu, który można użyć do upieczenia pierwszego chleba. Należy oczywiście pamiętać, żeby do pieczenia nie zużyć wszystkiego! Część zakwasu, powiedzmy jakieś 50 gram, wrzucamy do słoiczka, zakręcamy i do lodówki. To będzie zaczyn do następnego zakwasu, na kolejny chleb. Nie trzeba za każdym razem tworzyć od nowa zakwasu, a jedynie dokarmiać ten pozostawiony i znowu odkładać część. Dzięki temu zakwas jest coraz starszy, mocniejszy. Pierwszy chleb, z racji młodego i słabego zakwasu, może wyrosnąć niższy,ale nie należy się zrażać I nie na tyle niższy by dokładać drożdże, jak to robią niektórzy, a co dla mnie mija się z celem

Dokarmianie zakwasu, przy kolejnym pieczeniu chleba:

Żeby uzyskać jedną blaszkę chleba (w przypadku chleba na który przepis podam niżej) bierzemy 50 g zakwasu , który potem będziemy dokarmiać. Stopniowo zostawiałam sobie więcej zakwasu i teraz odkładam zawsze 150g zakwasu, dzięki czemu mam 3 blaszki chleba i polecam tak zrobić. Albo już przy pierwszym robieniu zakwasu zwiększyć proporcje, bo biorąc po 100g wody i mąki tworzymy zakwas na jedną blaszkę

1 etap
Na każde 50g zakwasu(tego pozostawionego) dodajemy 90 g mąki żytniej i 90 g letniej wody. Mieszamy dokładnie, żeby nie było grudek, przykrywamy i odstawiamy na jakieś 5 godzin. Po tym czasie nasz przedkwas, bo tak on się fachowo nazywa, powinien powiększyć swoją objętość i powinny się pojawić bąble. Ale jeśli się nie pojawią to też nie przejmujmy się tym specjalnie

2 etap
W tym etapie dodajemy znowu 90 g letniej wody i 90 g mąki, dobrze mieszamy, przykrywamy i zostawiamy w temperaturze pokojowej na 8-10 godzin.

3 etap
Znowu dodajemy 90 g letniej wody i 90 g mąki, mieszamy, przykrywamy i stawiamy na jakieś 3 godziny w temperaturze 25 – 30 stopni, ale u mnie bywało i w niższej. Po tym czasie nasz zaczyn powinien być gotowy do robienia ciasta. Gotowy zaczyn (oczywiście znowu dotyczy to zaczynu trochę starszego niż zupełny młodzian) powinien być u góry lekko wklęsły, ewentualnie krótko przed wklęśnięciem. Jego wewnętrzna struktura powinna przypominać nieco gąbkę.
Dodam,że przetrzymanie zakwasu na jakimś etapie krócej czy dłużej też nie zaburzy wszystkiego.

Na następny raz:
Teraz, mając już zaczyn(dokarmiony) w odpowiedniej ilości, powinniśmy znowu wziąć jakieś 50 g zakwasu i schować go do lodówki. (lub od razu 150g, żeby mieć na 3 blaszki ) I tu uwaga: taki aktywny, głodny zakwas może walczyć, żeby wydostać się ze słoiczka do lodówki, więc trzeba wziąć słoiczek odpowiedniej wielkości, zakręcić go (nie za mocno) i trzymać w lodówce od 7 do 14 dni.
-------------------------------------------------------------

PRZEPIS właściwy NA
Chleb 100% żytni

Składniki:
-500 g zakwasu żytniego (takiego dokarmionego, czyli reszta po odłożeniu 50g zakwasu. Jeśli robimy 3 blaszki chleba to automatycznie będzie to 1500g zakwasu, po odłożeniu 150g zakwasu do lodówki, żeby znowu zgłodniał ) Oczywiście można tu użyć dokarmionego zakwasu, zrobionego inną metodą, niż ta którą podałam wcześniej.
-500 g mąki żytniej (najlepiej tej samej, z której jest zakwas)- tu znowu można zwielokrotnić tą ilość,czyli np. razy trzy->1500g)
-400 g letniej wody (można zwielokrotnić i dać 1200g na 3chlebki)
-15 g soli (dość płaska łyżka stołowa) ( na 3 chlebki 3łyżki
przygotowanie:
Mieszamy wszystko dokładnie (ciasto będzie klejące), nie zapominamy o soli. Do ciasta można dodać również przyprawy albo jakieś dodatki(dynia,siemię itp.). Proponuję chociaż do części dodać orzechy włoskie. Chleb z nimi smakuje GENIALNIE!
Ciasto z mąki żytniej nie musi być zbyt długo wyrabiane. Wystarczy je dobrze wymieszać, żeby nie było grudek, trochę wyrobić i odstawiamy je na jakieś 15-20 minut, żeby sobie odpoczęło. Tutaj warto zaznaczyć, że ilość wody w przepisie wpływa na pulchność chleba. Jak ktoś lubi zbity chleb może dać dwa razy mniej wody. Bardziej puszysty,tak jak w przepisie- 400g. Robiłam i jeden i drugi, oba smaczne, ale jest różnica
Po tych 15-20 minutach wyrabiamy ciasto krótko raz jeszcze. Blaszkę wykładamy papierem do pieczenia. Ja jeszcze posypuję ją mąką żytnią i otrębami owsianymi. Po upieczeniu ładnie wyglądają na spodzie chleba. Wykładamy ciasto i wyrównujemy łyżką zwilżoną wodą. Górę chleba zwilżamy wodą. Można też go ponacinać. Potem, wieczorem albo dopiero po wyrośnięciu, posypuję chleb siemieniem/ makiem itp. Jeśli do środka dodaję orzechy to proponuję wyłożyć na wierzch orzechy i lekko je docisnąć.
Zostawiamy chleb do wyrośnięcia.
Chleb piekę w temperaturze 180stopni, z temoobiegiem, bez nawilżania powietrza, zmiany temperatur i innych skomplikowanych kombinacji. Chleb jest niezniszczalny
Wydaje się to wszystko skomplikowane, ale nie jest Wymaga odrobiny czasu, ale smak chleba wszystko wynagradza

Fotki (tu akurat chleb o bardziej zbitej konsystencji, mniej wody):








"Jeśli spędzasz zbyt wiele czasu myśląc o czymś, nigdy tego nie dokonasz" (Bruce Lee)

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 3070 Wiek 36 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 64241
jeszcze przepis-ciekawostka
Jajka kiszone:
Haha, wiem, brzmi to strasznie Wpadłam na coś takiego w necie i w ogóle zdziwiłam się, że takie cudo istnieje. Podobno jest to potrawa niemiecka, popularna na Śląsku (no właśnie, podobno ). Nazwa brzmi strasznie, ale to tak naprawdę gotowane jajka w zalewie, którą przechodzą, przez co mają ciekawszy posmak.
W oryginalnym przepisie faktycznie stoją dłużej i można je nazwać kiszonymi, ale nie mogłam dotrzeć do takiej receptury:
"Jaja kiszone- jaja na twardo po dokładnym pokruszeniu skorupki (bez jej odrywania), gotowane następnie w osolonej wodzie z dużą ilością kminku, następnie przełożone do naczynia szklanego lub kamionkowego i odstawione do ukiszenia na kilka tygodni, popularna w kuchni berlińskiej zakąska do piwa."
Bałam się zmodyfikować przepisy jakie znalazłam tylko o fakt przetrzymania jajek dłużej,bo obawiam się, że mogłyby same wypełzać z tego słoika, więc moje przechodziły zalewą 2, reszta 3 dni ale kto wie, może w tej soli kisiłyby się dalej i były coraz lepsze

Znalazłam dwa sposoby na zrobienie takich jajek:
A) składniki:
-ok.10jajek (ja upchałam 11 i wszystkie były przykryte zalewą)
-kminek 40g
-woda 1 litr
-sól 1 łyżka
Jajka gotujemy na twardo, odcedzamy i zalewamy zimna wodą - odstawiamy do wystudzenia.
W tym czasie w osobnym garnku zagotowujemy: 1 litr wody, 1 łyżkę (nie łyżeczkę!) soli i 40 g kminku (dużo tego kminku wychodzi , kminek cały, nie mielony).
Pozwalamy aby kminek gotował się przez 15 minut, następnie wystudzamy zalewę.
Zimne jajka dokładnie "obijamy" tak aby skorupka popękała ale nie zdejmujemy jej! Łupinki muszą pozostać. Ale trzeba porządnie je obić, wtedy lepiej wszystkim przejdą
Obite jajka wkładamy do garnka, dopiero teraz odcedzamy wystudzony kminek i zalewamy jajka samą tylko wodą z aromatem kminkowym. Jajka muszą być całe zanurzone w zalewie, nie powinny wystawać ponad wodę. Garnek/naczynie przykrywamy pokrywką i wkładamy do lodówki na 2 dni. Muszą dobrze przesiąknąć aromatem zalewy, białko powinno zmienić kolor na beżowo-brązowy.

B) składniki podobne. Tylko daje się mniej kminku. Jakieś 15g i jajka, poza zwykłym ugotowaniem na twardo, gotuje się jeszcze w tej zalewie kminkowej, a dalej już postępuje się podobnie. Mniejsza ilość kminku, ale myślę, że przejdą mocniej tym wszystkim, bo jednak będą się razem gotowały. No i jest to przepis bliższy oryginalnemu. Aha, i nie ma tu wspomnianej lodówki,więc może faktycznie będzie to prawdziwe kiszenie,bo stoją w temperaturze pokojowej. Jak ktoś zaryzykuje to niech zda relację
Ja robiłam jednak wersję A (delikatniejszą?) i z opcją "lodówka".



"Jeśli spędzasz zbyt wiele czasu myśląc o czymś, nigdy tego nie dokonasz" (Bruce Lee)

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 7 Napisanych postów 3070 Wiek 36 lat Na forum 14 lat Przeczytanych tematów 64241
I wrzucę przepisy, które już zamieszczałam też w kuchni sfd


"PASTA CZEKOLADOWA"












Składniki:

- ugotowana i zmielona ciecierzyca
- gorąca woda
- słodzik lub inna substancja słodząca
- kakao
koniec ale wzbogacenie jej o rodzynki czy inne dodatki mile widziane

Przygotowanie:

Do gorącej wody dajemy słodzik i rozpuszczamy, dodajemy kakao i porządnie mieszamy. Wlewamy wszystko do wcześniej ugotowanej i zmielonej ciecierzycy. Dokładnie miksujemy całość. Gotowe. Można przechowywać w lodówce.

Proporcje:

Jeśli chodzi o proporcje to tutaj jest to sprawa dość indywidualna. Jeśli chcemy rzadszą masę- damy więcej wody, bardziej kakaową - więcej kakao, bardziej słodką- więcej słodzika (lub innej substancji słodzącej) czy dodatkowo rodzynek.
U mnie były takie proporcje:
-66g suchej soczewicy ( równowartość 190g gotowanej)
-8 g kakao (bez cukru, ciemne, porządne kakao naturalne)
-5 słodzików
-1/3 szklanki wrzątku.

Ciecierzyca w tym wydaniu smakuje bardzo orzechowo i cała pasta przypomina mi czekoladę z orzechami. Moja pasta wyszła mocno kakaowa (taka mi bardzo odpowiada), bardziej jak gorzka czekolada z orzechami, ale można sobie dodać więcej substancji słodzącej. Dodanie rodzynek też ją dodatkowo osłodzi i będzie jak czekolada z orzechami i rodzynkami

Wartości odżywcze:
Całość miała (tutaj są duże rozbieżności w tabelach co do samej ciecierzycy, więc uśredniłam dane ):
B 14,5 T 2,5 W 36,5 kcal 249



--------------------------------------------------------
PASZTET STRĄCZKOWY

Przepis, który zamieszczę jest bardziej wskazówką, inspiracją i zachętą do eksperymentowania z warzywami strączkowymi. Nie będzie tu dokładnych proporcji czy ścisłych zaleceń, ale postaram się wyjaśnić wszystko dość szczegółowo.
Strączkowe mają to do siebie, że przyjmą wszystko, dlatego też, taki pasztet możemy zrobić z tego, co akurat plącze się po kuchni. Z założenia jest to pasztet wegetariański, więc odpuszczamy plątające się po kuchni, żywe stworzonka. Reszta, jak najbardziej się nada. Na pewno wyjdzie
------------------------------------------------
SKŁADNIKI:

a) warzywa strączkowe: dowolne
Może to być: fasola Jaś, fasola czerwona, fasola czarna, fasola mung, ciecierzyca, soczewica czerwona, soczewica zielona. Pełna dowolność. Nie dajemy jedynie soi! (pasztet z niej też by wyszedł, ale ogólnie soja jest niewskazana w diecie)
Najlepiej użyć dwóch lub więcej różnych strączkowych. Dlaczego?
-po pierwsze, smak będzie ciekawszy
-po drugie (i najważniejsze!), aminogram będzie się uzupełniał
Ilość i proporcje: Na pewno zawsze wyjdzie, bez znaczenia ile czego dacie, więc po prostu wrzucacie co jest pod ręką lub na co macie ochotę. Robię z rożnych ilości i proporcji, więc ciężko mi powiedzieć co jest najlepsze i czy takie zjawisko istnieje. Przeważnie też mieszam wszystko: ciecierzycę, soczewicę, różne odmiany fasoli.
PASZTET MOŻNA MROZIĆ, więc za jednym podejściem "przetwarzam" dużo strączkowych i na długo mam spokój z gotowaniem, mieleniem, pieczeniem, zmywaniem. Moje kubki smakowe podpowiadają, że , przede wszystkim, fajnie jest dodać jakąś odmianę fasoli, ale każdy ma inny gust, więc po prostu eksperymentujcie

b) Inne warzywa
Tu też pełna dowolność, zarówno w ilości, jak i rodzaju.
Na pewno powinny tu trafić: cebula, czosnek- nadadzą ostrości
Pasztet warto robić z większej ilości strączkowych (robię nawet z 3kg suchego ziarna - wyjdzie 6 podłużnych blaszek, czyli piekarnik zajęty po brzegi ) i podzielić sobie pasztety na powiedzmy trzy rodzaje, do których można poza cebulą i czosnkiem wrzucić inne dodatki, np.: marchewka(dodaje słodkości), grzyby (polecam kurki lub pieczarki), papryka, koper, szczypior, cukinia(nadaje wilgotności,polecam tym, dla których pasztet będzie zbyt suchy) itp.

Moja ulubiona wersja: grzybowa (kurki), często z koprem/ szczypiorem. Oczywiście do tego cebula, czosnek,różne strączkowe,koncentrat,jajka, dużo przypraw (o czym będzie dalej)

c)jajka
Na kilogram suchego ziarna daję około 2- 3 jajek, ale i tu znowu nie są to proporcje, których trzeba się trzymać.

d) Koncentrat pomidorowy
Na kilogram suchego ziarna daję około 70g koncentratu. Ponownie jest to dowolność. Zależy od kubków smakowych Kiedyś dawałam mniej, zwiększyłam ilość i taka chyba najbardziej mi odpowiada, chociaż eksperymenty wciąż zachodzą.

e) przyprawy

Tu jedyna wskazówka, której trzeba się trzymać, mianowicie NIE MOŻNA ŻAŁOWAĆ PRZYPRAW!. Sami się zdziwicie ile strączkowe ich pochłoną. Najlepiej spróbować już gotowej masy, przed upieczeniem. Masa powinna być wyraźna w smaku, gdyż pieczenie nawet załagodzi ten smak, który pozyskacie w surowej masie.
Z przypraw to co ja dodaję i polecam to: pieprz,sól himalajska, majeranek, kolendra, garam masala, słodka i ostra papryka. Oczywiście dobór przypraw zależy od indywidualnych upodobań
------------------------------------------------

PRZYGOTOWANIE:


1. najpierw myślimy co i ile czego chcemy dodać. Wszystko skrzętnie zapisujemy, by potem obliczyć BTW i kcal Rozmyślania nad rodzajem dodanych strączkowych musimy rozpocząć dzień przed.

2. Dzień przed, gdyż właśnie wtedy wszystkie ziarna wrzucamy do oddzielnych misek i zalewamy wodą, po czym zostawiamy. Będą pić wodę, więc trzeba jej wlać odpowiednio więcej, jeśli wypiją- dolać. Ziarna powinny tak moczyć się chociaż 8h. Właśnie dlatego najlepiej zostawić je na noc. Moczcie wszystko, soczewicę też.

3.Rano (czy po tych minimum 8h), wylewamy wodę i gotujemy wszystko w nowej. W zależności od rodzaju ziarna, czas gotowania jest inny, więc musimy każde ziarno gotować oddzielnie. Tutaj pomoc:




ale małe uwagi do tej tabelki! Namoczcie wszystkie ziarna, nie sugerujcie się tym co w tabeli. Poza tym, jak będziecie gotować te 10 minut bez przykrycia to soczewicę także.

4.Po ugotowaniu odlewamy wodę, czekamy aż wszystko ostygnie i mielimy. Mamy gotową podstawę, którą mieszamy w dowolnych proporcjach. Możemy zrobić wszystkie pasztety jednakowe,ale też możemy zrobić jeden z przewagą fasoli, drugi z przewagą czegoś innego , trzeci trzyskładnikowy, dziesiąty czteroskładnikowy itp. , co nam się podoba Jeśli robimy różne rodzaje to notujemy ile ugotowanego ziarna, gdzie pójdzie. Wiedząc ile było suchego,a ile ugotowanego ogólnie będziemy też w stanie potem przeliczyć to ugotowane, które zostanie porozdzielane . Niestety przeliczanie wszystkiego jest troszkę pracochłonne, ale pocieszcie się, że raz się natrudzicie, a potem możecie przez miesiąc wyjmować pięknie wyliczoną porcję i niczym się nie martwić.

5. Teraz dodatki. Dodajemy co chcemy. Paprykę i cebulę najlepiej kroić w kostkę, szczypior, natkę pietruszki oraz koper dawać posiekany (koper czy natka mogą być mrożone), marchewkę , cukinię zetrzeć na tarce. Grzyby można zetrzeć albo przekręcić przez maszynkę. Czosnek dodajemy zmiażdżony. Mile wskazane inne dodatki.
Warzywa albo dodajemy bezpośrednio albo podsmażamy na teflonie.
WAŻNE: jeśli dodajemy tak wodniste warzywa, jak cukinia, musimy, po starciu na tarce, nasolić je, trochę poczekać i odsączyć. No i z cukinią nie można przesadzić, bo potem pasztet może być zbyt mokry.

6. Kolejne dodatki, czyli jajka, koncentrat, duuuuuuużo przypraw. Wszystko dodajemy do poprzednich składników i porządnie mieszamy. Najlepiej spróbować masy, żeby zobaczyć czy czegoś jej nie brakuje. Pasztet jest pochłaniaczem przypraw.

7. Przygotowujemy blaszki. Wykładamy je papierem do pieczenia. Rozgrzewamy piekarnik na 180stopni, z włączonym termoobiegiem. Piekarnik się rozgrzewa, a my wkładamy masę do blaszek. Pasztet nie rośnie, więc wkładając, ile napełnisz, takiej będzie wysokości.

8.Wkładamy do piekarnika. Pieczemy około godziny (w zależności jak wysoko napełniło się blaszki). Najlepiej po prostu kontrolować czy się ładnie przyrumienił, ale pilnujcie by się nie spalił.

9. Po upieczeniu, gdy ostygnie, ważymy poszczególne rodzaje pasztetu , do których wiemy ile, czego daliśmy. Dzielimy na porcje jakie nam odpowiadają. Możemy część zamrozić.

Rozmrażamy przez wyjęcie i pozostawienie samemu sobie albo, gdy zapomnimy wcześniej wyjąć z zamrażarki- w kuchence mikrofalowej.
Smaczny na zimno i na ciepło (można podgrzać
KONIEC
-----------------------------------
Jeszcze fotki:















-------------------------------------
Jeśli chodzi o wartości odżywcze, są one zależne od tego co dodaliśmy.
Przykładowo, różne rodzaje jakie ostatnio zrobiłam,a raczej ich porcje, o wadze niecałych 200g:




Na pewno taki pasztet jest nieco gorszy niż z jakiejś strony z przepisami wegetariańskimi, bo do wersji mniej zdrowej wszystkie warzywa są przesmażane na oleju (wiadomo, że przez to smak jest intensywniejszy) i nawet olej jest chyba dolewany do środka, o ile dobrze pamiętam. Pasztet jest mniej suchy niż ten mój. Ale to jak pierś smażona na teflonie a kotlet w panierce Ale mi i tak bardzo smakuje taka zdrowa wersja, inaczej nie jadłabym jej dzień w dzień. No właśnie, możecie wzorować się na przepisach w necie, jeśli chodzi o ilości. Pomijając niezdrowe składniki
Polecam zaryzykować i poeksperymentować. Jeśli wyczujecie niedociągnięcia to najlepiej metodą prób i błędów dojść do swojego ulubionego smaku.
Bez cukinii czy grzybów konsystencja pasztetu może być bardziej sucha. Ja taką lubię,ale nie każdemu może odpowiadać, stąd, na początek polecam dodatek tych składników. Sama mam też zamiar poeksperymentować z bulionem, większą ilością jajek i może jeszcze wpadnę na jakiś pomysł , który mógłby wpłynąć na wilgotność,ale i nie spowodowałby rozpadania się. O wszelkich ciekawych odkryciach będę informować i zachęcam do dzielenia się własnymi eksperymentami. Pozdrawiam i życzę smacznego

"Jeśli spędzasz zbyt wiele czasu myśląc o czymś, nigdy tego nie dokonasz" (Bruce Lee)

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 2 Napisanych postów 14945 Wiek 40 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 56805
To ja daję na ciastka owsiane

Wczoraj robiłam z takich proporcji:

-płatki owsiane górskie 220g
-ziarno sezamu 100g
-wiórki kokosowe 70g
-słonecznik 100g
-masło 125g
-4jaja (białka ubite)
-6łyżek maki żytniej-razowej
-płaska łyżeczka proszku do pieczenia
-kakao 25g
dodałam dodatkowo 50g miodu

Wszystko razem wsypujemy do miski dajemy roztopione przestudzone masło,białka jaj ubijamy.Wszystko mieszamy razem i odstawiamy najlepiej do lodówki na około 2h potem tworzymy ciasteczka i na blachę z papierem do pieczenia
Piec w temp 175-200 czas 15-20min






Zmieniony przez - vena84 w dniu 2011-02-15 15:14:02

moje serce i umysł będą pchać mnie do walki,gdy ręce i nogi będą zbyt słabe...

http://www.sfd.pl/temat621220

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 0 Napisanych postów 722 Wiek 32 lat Na forum 13 lat Przeczytanych tematów 5965
sos do spaghetti taki prosty i banalny

-wołowina (mielona najlepiej własnoręcznie)
-cebula
-czosnek
-marchewka
-dobry przecier pomidorowy
-zioła np. bazylia
-sól,pieprz


marchewkę, cebulę, czosnek posiekać podsmażyć na czym kto lubi i może, dodać wołowinę i dusić razem do miękkości mięsa następnie dodać przecier pomidorowy ,poddusić razem, doprawić solą i pieprzem do smaku ,dodać ziół i wcinać, można zrobić sobie także wariacje z pieczarkami
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Ekspert
Szacuny 11149 Napisanych postów 51567 Wiek 31 lat Na forum 24 lat Przeczytanych tematów 57816
Pasta al Salmone Affumicato
Oryginalna włoska receptura wykradziona pewnej mieszkance Taranto

Składniki (wersja wypasiona ):

- makaron (ilość wedle uznania), oczywiście najlepiej pełnoziarnisty
- łosoś wędzony 100g
- pół kieliszka brandy (może też być białe wino)
- pół szklanki słodkiej śmietany
- łyżka masła
- drobno posiekana natka pietruszki
- sól i pieprz do smaku


Wykonanie:

- Makaron ugotować al dente
- Łososia pokroić i zrumienić na maśle
- Dodać brandy (albo wino) i odparować trochę
- Dodać śmietanę i gotować razem przez chwilę aż sos się zagęści
- Przyprawić do smaku solą i pieprzem
- Do sosu dodać makaron i wymieszać
- Posypać siekaną natką pietruszki

Wersja okrojona: łososia podsmażamy "na sucho", dodajemy śmietanę i gotujemy aż zgęstnieje







Taką oto potrawą czitowałyśmy w sezonie 2010... <łezka w oku>


Zmieniony przez - Martucca w dniu 2011-02-15 22:14:27

Zmieniony przez - Martucca w dniu 2012-02-21 10:01:22
Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Jak zmniejszyc tkankę mieśniową?

Następny temat

Poppy/Poczatek, plan i pare pytan

WHEY premium