dobra, wczoraj kompletnie nie poradziłam sobie z rozplanowaniem posiłków; ostatni zjadlam o 21, wsiadłam w busa, gdzie praktycznie całą drogę drzemałam, ale finalnie położyłam się w łóżku o 2. wstałam przed 7, bo już byłam zbyt głodna i nie było mowy o bulletproofie, musiałam zjeść tradycyjne śniadanie.
dziś wypadło znów DT, i cholera, w dodatku to najcięższe, więc rekordów nie było, a wręcz regresy. no ale bywa
TRENING A
1. Siad z podwójnym dnem 5x5
40kg/40kg/40kg/50kg/50kg
2. MC 5x5
60kg/60kg/60kg/60kg/70kg--> lipa, wiem, nie miałam siły na więcej
3. Wykopy 3x20
4a. Wyciskanie hantli 3x15
8kg
4b, ściąganie rączek z wyciągu górnego w bramie 3x15
4c. rozpiętki
+ stretching
w zasadzie myśle, że pomysł triseta z ćwiczeniami na górę nie jest głupi. zaszły drobne modyfikacje z racji zajętego sprzętu
próbowałam podejsc do internwałów, ale coś bolało mnie śródstopie przy sprincie, więc sobie odpuściłam. słusznie, bo jednak zmęczenie przyszło z opóźnionym refleksem i teraz dogorywam
co do mojej redukcji. nie prowadzę dzienniczka wymiarów, bo mnie frustruje brak zmian, za to obsesyjnie wchodzę na wagę jak wariatka, chociaż wiem, że to najgorszy wymiernik. za to mama mi powiedziala, że schudłam od świąt. także jest spoksik
dieta:
1. 3 jaja
2. kurczak, kiełbasa swojska, cukinia, ogórek, sałata, papryka
TRENING
30 g wpc
3. kurczak, wiórki, olej lniany, sałata, ogórek
4. (w planie) kurczak,ziemniaki, marchewka, jabłko, olej lniany, kakao
z racji tego, że moje posilki wyglądają hm...źle..to przesyłam słodkie, potreningowe selfiątko....tak, tak chodzę po ulicy, na przekór opinii, żelegginsy to nie spodnie .
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html