
wczoraj w pięknym stylu stuknęło mi ćwierćwiecze, tak więc czas na to, zeby coś zrobić ze swoim zyciem i zdrowiem.
Jak większość z Was wie, męczę się ze swoją zachwianą równowagą hormonalną. dopadła mnie triada atletki przy trenonwaniu 4 razy w tygodniu...brawo ja,
oprócz tego wita niedoczynność tarczycy regulowana novothyralem, także się czuję naprawdę dobrze, no ale wiadomo, to nie to, co powinno być. aha, no i jeszcze w krzywej glikemicznej wyszła mi hipoglikemia reaktywna, więc...w zdrowym ciele zdrowy duch

a tak poważnie, na najbliższy okres ustaliłam sobie parę celi, ale chyba nieco wzajemnie się wykluczające, bo chciałabym nieco zredukować no i poprawić stan zdrowia. ale redukcja na spokojnie, bez ciśnienia, jak nie wyjdzie to trudno, nie będę cięła kalorii aż do świąt, czyli bede sie trzymała 2000 kcal z ORIENTACYJNYM rozkładem btw 120/70/220 przy czym tych wegli z reguły wychodzi mniej, kosztem białka. ale sie staram:P
w lekami to nadal biorę novothyral w dawce 75. wg tsh już jestem w mocnej nadczynności, ale konwersja jest wciąż słaba i nie mam pomysłu jak ją poprawić. tak więc, dodatkowo zastosuje suplementację:
- b-complex
-magnez
-ashwagandha
-wit.c (jak mi się przypomni)
-maca
- zioła podnoszące poziom estrogenu (czystek, lukrecja, krwawnik, pokrzywa itp)
-kelp
co do farmakologii to chyba podejmę decyzję o htz, zobaczymy, co powie lekarz bo ide w czwartek. biorę teżpod uwage dietoterapie, ale nie wiem, czy mnie stać na te wszystkie badania i opiekuna....na razie z dietoterapeutycznych zalecen wywalilam gluten (dzis koncze płatki owsiane

no, także tak to wygląda
w kwestii trenigu to ułozylam dosyć ciekawy 4 dniowy plan, wiec bede sie go na razie trzymać, zwłaszcza, ze sezon na łyżwy się kończy, ale tu też mam wrażenie, że 4 dni to za dużo. po prostu nie dane mi trenowanie i chyba muszę się z tym pogodzić

tak więc, podsumowując, czeka mnie dużo pracy, trzymajcie kciuki!
Niema nic gorszego niż bycie więźniem własnej głowy, pędzić za ideałem którego nie istnieje kosztem wszystkiego: zdrowia, relacji przyjacielskich/rodzinnych, kosztem bezcennych minut życia, które nigdy nie wrócą..
aktualny dziennik: http://www.sfd.pl/Kebula_w_remoncie_part_2-t1142515.html