W sobotę,złego losu zrządzeniem,zostałem wysłany do cukierni. To wszystko takie śliczne,dopiero co przynoszone z kuchni.Te słodkości nęciły niemożebnie(chyba nie ma takiego słowa,ale co tam),stawiłem im dzielnie czoła. Niedziela,wpadł obiad "normalny" tj. schabowy,ziemniaczki,buraczki. Nie miałem wyrzutów sumienia. Potem wieczorny grill. Drinki i piwko,chlebuś. Nic z tych rzeczy nie wpadło. Woda z rozpuszczoną saszetką BCAA o smaku coli,kurczak,wołowinka.Minus? Nie liczyłem makro,liczyłem, ale na oko. Nie wpisywałem w myfitnesspal.Szedłem spać głodny,w sobotę też.
Dziś. Rano butelka wody z BCAA i na trening. Świetnie się czułem,wszystko elegancko,ale dziwne uczucie niedosytu. Nie wiem czemu. Po treningu spacer na bieżni 20 minut. Zaczynam się przychylać do zdania,że za bardzo zjechałem z kaloriami. Jest godzina 14,30,a ja już 1200kcl "zużyłem",a czuję się głodny jak wilk. Dorzucam 200kcl w dni treningowe. DNT na razie bez zmian. Będę obserwował,reagował,prosił o poradę.
@kabo,trening dziwny ale jakoś bardzo mi ten plan pasuje,łącznie z nogami na końcu. Jedynie to
wyciskanie na barki 2 razy wydaje mi się czeskim błędem,bo dla odmiany nie ma bicepsu. Dlatego dołożyłem bicka,a barki robię 3-4 serie.
@ jsdolan5,dzięki, a fakt,że nie poddałem się pokusom w weekend sprawił,że miałem satysfakcję i chyba nabrałem jeszcze więcej wiary,że dam radę!
@masti,wątek kolosa prześledzę,dzięki. Ja wierzę,że dam radę,naprawdę. Mam plan,mam wizję tego jak chce wyglądać.
Na razie piszę chaotycznie,bo wciąż staram sobie poukładać w głowie,co i jak konkretnie.Jak mówią:motywacja pozwala zacząć,dobre nawyki wytrwać. Na razie wziąłem się za siebie,czytam,oglądam.uczę się,notuję.