Naprawde dziekuje za odzew. Czytanie Waszych wypowiedzi dobrze na mnie wplywa, mysle nad soba, moze nawet stalam sie mniej krytyczna...
Z mezem nadal nie porozmawialismy, mimo, ze mielismy to zrobic wczoraj. Niestety ale starszak dlugo nie chcial usnac, a jak juz usnal to ja padlam z nim. Moze dzis nam sie uda, zalezy czy dzieci pozwola. Atmosfera sie troszke przerzedzila na szczescie, zaczelismy zdawkowo sie komunikowac... Chce mu powiedziec, ze jego krytyki odnosnie mojego ciala najmniej teraz potrzebuje, tak samo jak zebrania o seks, to uwlaczajace... Musi zdac sobie sprawe z tego, ze bardzo mnie rani.
Ktos tu napisal, ze robie to dla niego, ze dla niego chce schudnac. Nie, w pierwszej kolejnosci oczywiscie dla siebie. Ale oczywiscie to dziala tez tak, ze jak widze ze mu sie podobam, to i czuje sie swietnie, sexy, jestem pewna siebie itd. A im lepiej czuje sie ze soba, tym lepiej wygladam i kolo sie zamyka. Z kolei jak on mi mowi, ze jestem gruba, to nawet mi sie malowac nie chce, bo i tak to nic nie pomoze, prawda?
Kolezanka powyzej trafnie zauwazyla ze moja waga nie wziela sie znikad. W 2008 roku drastycznie przytylam w pracy w USA gdzie wszystko jest wielkie, przeslodzone i tluste. Potem drastycznie schudlam na kontrakcie w innym kraju gdzie niedojadalam, bo "zapomniano" mi placic... Wtedy sie zaczely problemy z moja waga i tak bujam sie w te i wewte... W miedzy czasie zaliczylam kompulsy, miesiace studiowanie etykiet, kiedy to do buzi nie wlozylam nic co mialo by w sobie jakikolwiek syf, miesiace eko, rozniaste diety, kompulsywne cwiczenie a potem totalny brak cwiczen... W 2015 moje hashimoto tak dalo mi popalic, ze chodzilam blada jak trup, wlasciwie to snulam sie jak zombie, bez sil, bez jakiejkolwiek energii. Nic nie cwiczylam bo nie mialam sily, przytylam z 60 na 70. Wzrost wagi w obu ciazach wygladal tak samo: do 4 miesiaca 4kg, w 5 miesiacu 5kg, a potem stopniowo do 23. Bylo to wynikiem chyba tego, ze do 4 miesiaca prawie nic nie moglam jesc i potem sie na wszystko rzucilam, mialam
niepohamowany apetyt.
Moim problemem jest chyba to, ze nie umiem za bardzo gotowac. Nie mam wyobrazni kulinarnej. W wiekszosci robie sobie jakiej szybkie kanapki, by miec z glowy sniadanie (tymbardziej, ze spieszy mi sie dzieci ogarnac na 9), potem zazwyczaj kawa i banan na szybko, na obiad jem to co wszyscy (gotuje raczej zdrowo, malo smaze itd), przekaska to zazwyczaj orzechy czy sezamki, albo jakas kromka z ... dzemem (tak, wiem, ale wybieram mniejsze zlo- dzem bea cukru; zaznacze ze przez ostatni tydzien prawie nie jadlam dzemu!), no i na kolacje to bardzo roznie, czasem pizza, czasem kasza jaglana, a czasem nic. Jem nieregularnie i niestety sporo podjadam. Udalo mi sie rzucic chipsy i cole, ale pozwalam sobie na zbyt duzo slodkiego. Odkad urodzilam jem malo slodyczy, jesli juz to rzeczone sezamki. Odkad urodzilam pije tez mleko, normalnie nigdy tego nie robie. Moja dieta jest zla, mam tego swiadomosc i chce to naprawic. Tylko troche nie wiem jak sie za to zabrac.
Kwestia liczenia kalorii... Tutaj Wasze zdania sie roznia. Ja sama lepiej czuje sie jak licze, bo mam kontrole. A ja lubie kontrole, bo jak jej nie mam to czesto plyyyyneee. Chcialabym tez plus-minus kontrolowac makra, ale nie wiem, ile czego powinnam jesc. Wydaje mi sie, ze jem za malo bialka, ale nie wiem ile powinnam.
Z tym karmieniem piersia, to mysle, ze pokarmie do 4 miesiaca i przestane, Czyli jeszcze 3 miesiace. Tymbardziej, ze po 6 miesiacach wracam do pracy. Maly dokarmiany jest mm, wiec chyba moge sobie pozwolic na diete jako tako??
No i na koniec- nie szukam wymowek. Wrecz przeciwnie. Jestem tak zdeterminowana zrzucic to sadlo, ze nic nie nie powstrzyma. Tylko chce to zrobic madrze i potrzebuje dobrych rad, zeby sobie krzywdy nie zrobic.
PS Bylam dzis na USG tarczycy, zobaczymy czy wyglada to ok.
PS 2 Po wczorajszych 10 pompkach ledwie podnosze rece do gory, takie mam zakwasy
PS 3 Rozstep miesnia sprawdzalam i wydaje mi sie, ze nie mam