Jest trochę przesłanek z badań, że długotrwała, znaczna restrykcja węglowodanów może prowadzić do zmniejszenia stężeń hormonów tarczycy (a dokładniej do zmniejszenia konwersji T4 do T3). Dodatkowo węglowodany, w porównaniu do tłuszczów zdają się mieć korzystniejszy wpływ na wydzielanie hormonów modulujących tempo przemiany materii, takich jak leptyna i grelina.
W momencie gdy poziom tkanki tłuszczowej jest wysoki, aktywność fizyczna jest niska, a tym samym niska jest również
wrażliwość insulinowa warto zacząć od restrykcji węglowodanów (przynajmniej umiarkowanej). Jednakże z czasem gdy poziom tkanki tłuszczowej ulegnie znacznemu zmniejszeniu, zwiększenie ilości węglowodanów na koszt tłuszczów może przynieść miłą niespodziankę.
Przykładowo w ostatnim czasie współpracuję z dziewczyną, która przez dłuższy czas stosowała dietę z ilością węglowodanów około 120 g i mimo wysokiej podaży składników odżywczych i dobrze zaplanowanego, intensywnego treningu nie mogła dobrać się do niewielkiej ilości tłuszczu zgromadzonego w okolicy pasa. Zwiększyliśmy ilość węglowodanów do 180-190 g na dzień, kosztem tłuszczów. Co sprawiło, że w tej chwili jest kilka centymetrów mniej w pasie i skończyło się narzekanie odnośnie braku możliwości regularnego zwiększania obciążeń na treningach.
Czasem warto mieć otwarty umysł na rozwiązania, które wydają się mało intuicyjne. Z tym, że przestrzegałbym przed przesadnym ograniczeniem spożycia tłuszczu. W tym przypadku zdecydowanie lepsze może być wrogiem dobrego.
Zmieniony przez - LukaszK w dniu 2013-09-14 10:58:45