Zaginęły dziś na sali 1kg sztangielki, które zwykle dokładałam sobie do np 7,5 i 12,5kg, żeby od razu nie przeskakiwac na 10 czy 15. W związku z czym zmieniły sie obciążenia w stosunku do poprzedniego tygodnia.
Wyciskanie młotkowe z 12,5 zamiast z 13,5, ale za to z odpowiednią ilościa powtórzeń. Poprzednio było 13,5, ale powtórzone 6 i 5 razy.
Rozpiętki-musiałam więc 7,5kg ruszać, bo 9 to było już za dużo.
Wiosło-tu chyba podobnie jak w siadzie, za szybko poszłam z ciężarem. Nie wiem czy nie lepiej będzie zmniejszyć na następnym. Tylko nie wiem od jakiego zacząć i o ile podnosić.
Miało być w pierwszej wersji opuszczanie się na drążku. Nie wyszło, bo drążki na siłce strasznie wysoko i nie miałam nic do podłożenia, żeby do niego sięgnąć. Miałam więc robić przyciąganie drążka, ale dziś wpadł mi do głowy inny pomysł. Położyłam sztangę na najwyższych hakach i w ten sposób uzyskałam drążek na odpowiedniej wysokości. Że też nie pomyślałam o tym wcześniej Mogłam się spokojnie na nim zawiesić i opuścić, ale w efekcie wyszło mi podciąganie na drążku i udało mi się po 3 razy. Jestem w szoku, bo nie sądziłam, że może mi się coś takiego udać.
Więc mam teraz robić to podciąganie czy jednak opuszczanie?