Ale nie to jest najbardziej irytujące. Otóż największą frustrację wywołuje we mnie 75% użytkowników maszyny TechnoGym-a nazywanej Wavem. Wygląda mniej więcej tak, dla niewtajemniczonych a ruch wykonywany jest na zasadzie podobnej jak jazda na łyżwach, czyli nogi "rozsuwają się" na przemian po półkolu w jedną i drugą stronę lekko do tyłu.
W czym rzecz - otóż na bieżni, rowerze, elipsie nie da się oszukać ruchu gdyż zakres jest bardzo kreślony. Tutaj jednak maszyna nie jest w stanie zweryfikować czy ruch był pełen, tzn do ograniczenia na tylym zakresie półkola, czy też był krótszy. Większe obciążenie = mniejszy opór, czyli w teorii powinno się szybciej wymachiwać nogami. Ale nie.
NIE!!!
To chyba zbyt trudne zrozumieć,że spalone kalorie (tak tak, przecież tylko po to się wchodzi na to urządzenie!!! ) liczone są od pełnego zakresu ruchu...
3/4 użytkowników ustawia sobie MAX i robią mikrokroczki kilkucentymetrowe w moich oczach przypominające epileptyczne podrygi niedobitego na rykowisku zwierzęcia. Estetyka podsakujących (przeważnie nieapetycznych) pośladków w takich podskokach jest doprawy zatrważająca, nie mówiąc już o fakcie eksploatacji linek i naciągów maszyny.
Oczywiście podrygujący klient schodzi po godzinie w poczuciu spalenia 10.000 kcal a ja dostaję ataku frustracji względem IQ delikwenta.