1x kijki rano i potem był spacer 2h po lesie w okolicy. Nogi mi właziły do du. I dało znać o sobie kolano. W prawdzie powinnam potem isc na kijki drugi raz ale juz odpuściłam. Dietetycznie w miare ok . Rano zjadłam poświecony kawałek jak okruszek kiełbaski i jajka a potem juz dieta jakos szła. Na drugie powtórka potem miałam juz na zimno narobione miesa. Nic nie piekłam wiec było mi jakoś łatwiej chyba ten dzien przetrwac.
Niestety waga pokazała 127,5 kg Za cholere nie wiem czemu. Az stwierdziłam ze odstawie słone kiszonki chociaz dzis sie znowu na ogòrka pokusiłam haha. Moze to jakis etap zastoju bo zleci mi lada moment 3m diety. Chyba raz miałam taki okres ze 2 tyg waga nie spadała ani grama, wiec ślepo wierze że pózniej sie coś ruszy. Raczej niedojadam tego co powinnam niz jem to co mam na górke. Nie szaleje tez z warzywami których nie wliczam.
Zmieniony przez - LUCY-BELLA w dniu 2019-04-22 15:51:13
.